Racjonalni zwolennicy cenzury

Jak wiadomo, obecnie można zostać skazanym na więzienie lub grzywnę za obrazę czyichś uczuć religijnych, poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych (art. 196 kk). Jednak zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów „dzisiaj przestępstwo obrazy uczuć religijnych na tle obowiązującej regulacji służy nie tyle ochronie wolności wyznania, co dławieniu podglądów innych niż religijne. Praktyka wykorzystywania art. 196 pokazuje, iż przepis ten staje się środkiem dyskryminującej cenzury, a w szerszej perspektywie implikuje wywołaną strachem autocenzurę w samym środowisku artystycznym, dziennikarskim i innych, zubożając tym samym potencjalny dorobek intelektualny i kulturalny Polaków. Główną słabością artykułu 196 jest jego nieokreśloność, trudność ustalenia kryteriów oceny dla stwierdzenia, gdzie kończy się wolność słowa a zaczyna znieważenie przedmiotu czci. Rangę tego problemu potęguje fakt, iż niejasność tej regulacji zagraża fundamentalnemu prawu człowieka do wolności wyrażania swoich poglądów”. Dlatego też PSR doszło do wniosku, że Kodeks Karny należy zmienić i rozpoczęło zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem zmiany tej ustawy.
Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że celem tego projektu jest usunięcie tego artykułu z Kodeksu Karnego. Myliłby się również ten, kto uważałby, że członkowie PSR zamierzają dopisać tam fragment mówiący, że nie podlega karze krytykowanie czy znieważanie czyichś poglądów religijnych. Wprost przeciwnie – zamierzają wprowadzić dodatkowo do art. 196 kk sformułowanie, że „karze podlega, kto, w celu obrazy przekonań religijnych lub filozoficznych innych osób, znieważa publicznie treść tych przekonań”
Tak więc, o ile dzisiaj czyjeś publiczne stwierdzenie, że np. wiara w Boga to idiotyzm można próbować podciągnąć pod „znieważenie przedmiotu czci religijnej” z uwagi na „nieokreśloność” i „niejasność” tego sformułowania, o tyle po ewentualnym wejściu w życie poprawki proponowanej przez PSR nie będzie już żadnej wątpliwości, że jest to publiczne znieważenie treści przekonania religijnego i że taka wypowiedź musi podlegać karze. Co więcej, kara będzie grozić również za stwierdzenie, że idiotyzmem jest np. marksizm czy narodowy socjalizm…
Oczywiście, PSR to ludzie łagodni i proponują, by ścigano to jedynie z oskarżenia prywatnego i by kary złagodzić jedynie do grzywny lub ograniczenia wolności. No, chyba że znieważenie może zagrażać porządkowi publicznemu. Rzecz jasna nietrudno dostrzec, że porządkowi publicznemu może zagrażać potencjalnie każdy taki czyn, bo zawsze istnieje ryzyko (w przypadku np. islamu nawet wysokie), że znieważeni wyjdą w proteście na ulice i wywołają rozruchy…
Innymi słowy, lekarstwem na cenzurę ma być rozszerzenie tej cenzury. Zaiste racjonalne rozumowanie.

6 komentarzy do “Racjonalni zwolennicy cenzury”

  1. tolep Says:

    komentarz próbny – zdaje się, że amba wcięła to, co wysłałem przed chwilą (albo się odmoderowało bez żadnego komunikatu)

  2. tolep Says:

    Lekko obok (ale nie całkiem) tematu: Czy uważasz, że dziennikarze powinni ponosić rzeczywistą (a nie przez co najwyżej pogrożenie palcem przez jakieś stowarzyszenie) odpowiedzialność za kłamstwo? Mam tu na myśli fałszywe, sprawdzalne zdanie logiczne.

    Żeby utrudnić odpowiedź – uszczegółowię: co w przypadku, gdy nie da się bezsprzecznie wskazać osoby poszkodowanej i/lub związku przyczynowo-skutkowego między kłamstwem a szkodą (a jednak według common sense taki związek to oczywista oczywistość)?

  3. sierp Says:

    Moim zdaniem dopuszczalna jest co najwyżej odpowiedzialność cywilna, jeżeli w wyniku świadomego kłamstwa ktoś poniósł realną szkodę w wyniku wprowadzenia innych ludzi w błąd.
    Jeśli nie da się wskazać osoby poszkodowanej, to w takim układzie sprawy nie ma – nikt nie wniesie pozwu.
    Jeśli nie da się wykazać związku przyczynowo-skutkowego (nie mówię tu o wykazaniu na 100% – tak naprawdę nie da się wykazać takiego związku między czymkolwiek – ale właśnie o wykazaniu „zdroworozsądkowym”), to nie można nikogo obciążać odpowiedzialnością.
    Aha, i powinno to dotyczyć co najwyżej tylko sytuacji, gdy szkoda ta nie została poniesiona wskutek czyjegoś działania przestępczego. Jeśli było to działanie przestępcze, to roszczenia powinny być kierowane tylko przeciwko przestępcy, który wiedział, że dokonuje czynu zabronionego.

  4. tolep Says:

    Zdaje się, że umyka Ci co najmniej jeden problem, który akurat miałem na myśli pisząc poprzedni komentarz: kłamstw, które moga wpłynąć na wynik wyborów.
    Normalnie miałbym głęboko w nosie to w co wierzy motłoch, nieważne czy to homeopatia, antropogeniczne globalne ocieplenie, astrologia, sprawiedliwość społeczna, szkodliwość miesa krów karmionych kukurydzą GMO…

    Ale, cholera, mamy demokrację, co daje mediom realną i niekontrolowaną władzę nad każdym z nas. I dlatego coraz mniej chwieję sie w przekonaniu, że trzeba je wziąć za mordę.

  5. sierp Says:

    Właściwie powinna istnieć możliwość podważenia wyników wyborów, jeśli wyborcy zostali wprowadzeni w błąd świadomym kłamstwem – tylko, że to powinno być w jakiś sposób udowodnione (w jaki? nie wiem – myślę, że jeśli odpowiednio duża liczba wyborców złożyłaby oświadczenie o wprowadzeniu w błąd, to byłby jakiś dowód).
    Być może również jakieś odszkodowanie dla wprowadzonych w błąd wyborców?
    Ale co tu mówić, jeśli nie ma możliwości pociągnięcia do jakiejkolwiek odpowiedzialności (nawet odwołania) polityka, który naobiecuje w kampanii jedno, a robi zupełnie coś innego?

  6. stirner_77 Says:

    A jaka to mogłaby być możliwość? Jak nie obniżysz podatków, to co? Przecież to tylko gadanie.

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.