Libertarian Party of USA, R.I.P.
Partia Wolnościowa USA popełniła samobójstwo. Wybrała na swojego kandydata w najbliższych wyborach prezydenckich byłego republikańskiego kongresmena Boba Barra, znanego z aktywnego popierania „wojny z narkotykami” (m. in. w 1999 r. jako kongresmen domagał się, by na podstawie federalnych przepisów można było oskarżać osoby domagające się liberalizacji antynarkotykowego prawa). I to bynajmniej nie „nawróconego grzesznika” – jak wynika z przeprowadzonego w grudniu 2006 r. wywiadu dla „Reason” Barr (uznany niegdyś przez Partię Wolnościową za największego zwolennika „wojny z narkotykami” w Kongresie) wcale swoich poglądów w tej dziedzinie nie zmienił. Interesujące, że we wspomnianym wywiadzie Barr zarzekał się, że nie zamierza startować w wyborach prezydenckich – jak widać, jest typowym przykładem polityka z establishmentu, który mówi jedno, a robi drugie…
Według znanego działacza libertariańskiego Jarreta Wollsteina, Barr ma na sumieniu również inne antywolnościowe działania – będąc w Kongresie, głosował zarówno za „Patriot Act” (wprowadzoną po zamachu na WTC specustawą pozwalającą m. in. na przetrzymywanie w areszcie bez sądu przez czas nieokreślony obcokrajowców uznanych za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, jak również na przeszukiwanie przez FBI bez zezwolenia sądowego baz danych osobowych), jak i za wojną w Iraku – choć trzeba przyznać, że w obu tych kwestiach zmienił później swoje stanowisko. Domagał się również ograniczenia wolności praktyk religijnych w amerykańskiej armii (chodziło konkretnie o Wicca – z tego powodu Barra nazwano „łowcą czarownic”…).
Oczywiście Barr nie ma żadnej szansy na to, by zostać prezydentem USA. Jakikolwiek inny kandydat Partii Wolnościowej też by jej nie miał. Sensem istnienia tej partii było jednak dotąd pokazywanie, że istnieje wolnościowa alternatywa w polityce, że można opowiadać się za obroną wolności jednostki tak w kwestiach osobistych, jak i gospodarczych. Nominując Barra, Libertarian Party of USA ten sens utraciła.
Za to sam Barr zdobędzie pewien rozgłos i może przy kolejnych wyborach dostanie się ponownie do Kongresu z listy Republikanów. A potem może wystąpi z kolejną propozycją zaostrzenia kursu wobec palaczy marihuany czy im podobnych, która to propozycja zostanie ochoczo przegłosowana przez jego kolegów…
28 maja, 2008 at 16:46
Jednocześnie twierdzi się, że ten kandydat ma szanse na najwyższy wynik Partii Libertariańskiej w historii, więc jej popularność może wzrosnąć.
28 maja, 2008 at 17:14
Nawet jeśli tak będzie, to co z tego? Nie stanie się tak dzięki popularności wolnościowych idei. Za to libertarianizm zacznie się wielu ludziom kojarzyć z taką nieco bardziej umiarkowaną wersją autorytarnego konserwatyzmu. A po kilku następnych takich kampaniach wyborczych różnica między Libertarianami a Republikanami stanie się tak nieduża, że GOP wchłonie LP…
4 czerwca, 2008 at 00:13
ciekawie w tym kontekście wygląda także dobry wynik w prawyborach mike Gravela – socjalizującego ex-senatora Demokratów, który także bezskutecznie ubiegał się o demokratyczną nominację w tym roku (jego status u Dem można porównać do statusu Paula u Repsów) – odpadł w 4, przedostatniej turze. Trudno mi ocenić, czym kierowali się delegaci na konwencję głosując na tych panów – ufając w ich dobrą wolę wydaje mi się, że liczyli na ich popularność i pieniądze. A tymczasem LP posłuży jako pomocnik do powrotu na scenę polityczną Barra.
Z resztą „partie trzecie” są regularnie wykorzystywane przez pomniejszych, acz jednak znaczących kandydatów. Weźmy takiego Nadera – w 2000 popierali go Zieloni, w 2004 zaś populiści z Partii Reform, którzy w 2000 poparli konserwatystę Pata Buchanana. Pomieszanie z poplątaniem. Swoją drogą muszą być albo głupi, albo przekupni, by nie zauważyć, że są po prostu przez kandydatów wykorzystywani
18 czerwca, 2008 at 12:55
Konserwatyści nie są przeciw legalności narkotyków. W konserwatywnej wiktoriańskiej Anglii narkotyki były legalne i nawet królowa Wiktoria od czasu do czasu je zażywała, zdajsie że jako środek przeciwbólowy.
Bob Barr to rzeczywiście porażka i chyba nie warto na niego głosować. Patia Konstytucyjna wystawi na pewno lepszego kandydata o ile wystawi. Ciekawe czy Barra poprze Ron Paul. Sądzę, że nie i mam nadzieję, że mam rację ale z drugiej strony może przynajmniej w przypadku podatków, deficytu, FED, standardu złota itp. Barr ma właściwe poglądy?
18 czerwca, 2008 at 13:46
Kandydatem Constitution Party jest Chuck Baldwin.
http://baldwin2008.com/