Jacek Sierpiński, bicz na czerwone hordy :-)
Przeczytałem w Internecie, co sądzą o mnie lewicowcy.
Okazuje się, że o ile dla niektórych prawicowców moja wina polega jak wiadomo na tym, że uprawiam odrażający, amoralny libertarianizm lewicowy, tolerujący zboczenia i spoglądający z sympatią w stronę satanizmu, o tyle lewicowcy wysuwają wobec mnie kilka innych, nie mniej poważnych zarzutów. I tak:
– według Oskara Szwabowskiego, absolwenta filozofii, publicysty wielu lewicowych pism i działacza społecznego, jestem grafomanem produkującym przekłamane teksty we wszelkich pismach i gazetach anarchistycznych, który bez wątpienia odegrał decydującą rolę w rugowaniu wszelkiej socjalistycznej refleksji wolnościowej;
– według autorów Anarchistycznego FAQ próbowałem zrewidować marksizm w taki sposób, aby wynikało z niego, że to kapitalizm jest ustrojem ostatecznym, wiecznym i doskonałym;
– według Andrzeja Smosarskiego z Czerwonego Kolektywu Lewicowa Alternatywa jestem pseudoanarchistycznym myślicielem, który rozpowszechnił egoizm rozbrykanego dzieciaka, przyczyniając się przez to do destrukcji wielu inicjatyw, w szczególności do tego, że przymusowe składki w organizacjach traktowane są z wrogością.
No cóż, daleko mi do generała Pinocheta, ale jak widać, jednak udało mi się pomieszać trochę czerwonym szyki. 🙂
Dlatego mam prośbę do kolegów z prawicy (w szczególności do jednego z tytułem doktora) – nie oceniajcie mnie tak surowo. Tylko taka amoralna jednostka jak ja, z niewątpliwą pomocą Tamtej Ohydnej Siły, mogła spowodować, że lewicowym organizacjom brakuje pieniędzy wskutek zalegania ze składkami; że nie musicie borykać się z socjalistyczną refleksją wolnościową; że być może nawet niektórzy zarażeni marksistowskim wirusem są zwolennikami ostatecznego, wiecznego i doskonałego kapitalizmu.
A mogę wyrządzić im jeszcze wiele szkód.
Bo jestem zły i dobrze mi z tym. 🙂
2 listopada, 2007 at 15:05
Skoro postanowił Pan już poświęcić wpis samemu sobie, myślę, że jest to dobra okazja, żeby podziękować Panu za działalność jakiej się Pan podjął.
Pańska praca, Panie Jacku tuż obok JKM wywarła na moje poglądy (anty)polityczne największy wpływ. O ile Korwin kilka lat temu prostą, ale skuteczną argumentacją pozwolił racjonalnie (bo 'irracjonalnie’ zawsze byłem nastawiony negatywnie wobec tłumów…) wyzwolić się spod dyktatu ślepców uwielbiających demokrację, o tyle Pan zainspirował do poszukiwania odpowiedzi, co na tych gruzach można postawić.
Proszę niczego nie zmieniać – pańskie teksty są doskonałym wprowadzeniem do refleksji na temat anarchokapitalizmu, często niestety są jedynymi łatwo dostępnymi pismami w języku rodzimym i pełnią rolę substytutów, jakichś streszczeń czy omówień poglądów i argumentacji libertariańskich klasyków.
Niemniej jednak, dopóki klasycy nie będą leżeć w księgarniach i bibliotekach (może „Human Action” coś zmieni?), pańskie prace będą jedynymi źródłami na temat czystego wolnego rynku dla rodaków.
Odnośnie lewicowców – uwielbiam te ich 'mowy wykluczające’. Jakie to komunitariańskie, poprzez tyrady skazać kogoś na banicję ze wszech-grupy (niech to nawet będzie towarzysko-intelektualna), która jest 'podstawą niezbędną do istnienia czegokolwiek’. 🙂 Ci ludzie są niesamowici w swoim parciu do ogólnej zgody na każdy temat i braterstwa każdego z każdym. Uważają, że ich wykluczająca krytyka (często ad personam) wykluczanemu coś odbiera…
Jest dokładnie odwrotnie! Ja, po sokratejsku niemalże, nie przejmuję się „opinią szerokich kół”. Gdyby wszyscy (dysponujący sprzecznymi sądami) przyznawali mi rację, oznaczałoby, że coś jest nie w porządku. Podział jest konieczny i dobroczynny. Interesuje mnie opinia ludzi, z którymi łączy mnie ten sam cel i arsenał środków w dążeniu do niego. Krytyka osób przeciwnych mojemu stanowisku, niczego mnie nie pozbawia, dodatkowo wręcz nobilituje i upewnia, że podążam właściwą ścieżką.
Z powyższego wpisu wnioskuję, że Panu, Panie Jacku, krytyka z lewej strony również sprawia przyjemność, więc od razu składam hedonistyczne życzenia – niech Pan sobie swoją pracą, reprezentowaniem naszych poglądów na tematy państwa i gospodarki, zafunduje jak najwięcej takiej przyjemności!
Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Im więcej szczekania i im więcej psów, tym większa wieś (a może i miasto) a więc i kierunek dla kupieckiej karawany znakomity. Są miejsca, w których szczekania nie ma. Pustynie.
Pozdrawiam serdecznie…