Korwiniści, ścieżki rowerowe i darmowe autobusy
Partia „Wolność” (to ci od Janusza Korwin-Mikkego) opublikowała niedawno deklarację ideową. Jest w niej sporo zasadniczo słusznych moim zdaniem rzeczy, takich jak: „odrzucamy jakąkolwiek przymusową redystrybucję dóbr” czy „jesteśmy również przekonani o konieczności ustanowienia prawnego zakazu zadłużania państwa i samorządów”.
Równocześnie w Siedlcach lokalne struktury partii „Wolność” zawarły do wyborów samorządowych koalicję z Platformą Obywatelską i Sojuszem Lewicy Demokratycznej pod nazwą „Lepsze Siedlce”. W programie „Lepszych Siedlec” znajdują się postulaty „ścieżki rowerowe na każdej ulicy” oraz „docelowo darmowa komunikacja miejska”. Jak by nie patrzeć, oznacza to zwiększenie przymusowej redystrybucji dóbr od osób płacących podatki i opłaty zasilające budżet miasta (w różnym stopniu dokłada się ogromna większość mieszkańców) do określonych grup – ludzi korzystających z komunikacji miejskiej (nie wszyscy jeżdżą autobusami, a już na pewno nie wszyscy regularnie) oraz rowerzystów (też nie wszyscy jeżdżą na rowerach).
Mimo iż równocześnie „Lepsze Siedlce” postulują obniżenie kosztów ogrzewania miejskiego (kosztem zysków wpłacanych do budżetu miasta przez spółki miejskie – wpływy z dywidend w budżecie Siedlec przewidziane w 2018 r. to 12 mln zł) oraz obniżenie podatków miejskich, to trudno uznać te obietnice za realne w przypadku, gdy miasto będzie ponosić dodatkowe wydatki na „darmową” komunikację miejską (wg danych dostępnych w Internecie jest to koszt ok. 7,5 mln rocznie) i budowę ścieżek rowerowych przy każdej ulicy, których łączna długość w Siedlcach wynosi ponad 178 km (przy założeniu, że metr bieżący ścieżki rowerowej kosztuje średnio 300 zł, daje to sumę ponad 53 mln zł, czyli ponad 10,6 mln zł rocznie w przypadku, gdy te ścieżki chciałoby się wybudować w ciągu jednej kadencji i ponad 5,3 mln zł rocznie w przypadku, gdyby chciało się zrealizować ten postulat w ciągu dwóch). Bo po stronie ograniczania wydatków jedynymi konkretnymi obietnicami są oszczędności na oświetleniu miejskim dzięki zastosowaniu LED (80% – można policzyć, że to ok. 1,4 mln rocznie) oraz niezatrudnianie nowych urzędników. (Obiecuje się poza tym bliżej nieokreśloną „racjonalizację wydatków budżetowych”, przy czym z oszczędności poczynionych w wydatkach ma być utworzony fundusz wspierający lokalną przedsiębiorczość). No, chyba, że „Lepsze Siedlce” zdecydują się na dalsze zadłużanie miasta. Wszystko zresztą wskazuje na to, że do utrzymania zrównoważonego budżetu przy wprowadzeniu darmowej komunikacji miejskiej i budowy ścieżek rowerowych na każdej ulicy niezbędne będzie podniesienie podatków miejskich – zarówno stawki podatku od nieruchomości, jak i podatku od środków transportowych w Siedlcach są niższe od maksymalnych i przy podwyższeniu ich do maksimum miasto mogłoby wyciągnąć jeszcze – być może – kilka milionów złotych rocznie dodatkowo.
Inaczej mówiąc, partia „Wolność” w Siedlcach podpisuje się pod postulatami redystrybucji, których realizacja wymagałaby zwiększenia zadłużenia miasta lub podniesienia podatków bądź opłat. Jak widać, deklaracja ideowa swoje, a praktyka – związana z chęcią zdobycia stanowisk – swoje.
Oczywiście istnieje możliwość, że działacze partii „Wolność” nie traktują programu „Lepszych Siedlec” poważnie i przystępując do koalicji z PO i SLD zwyczajnie oszukują wyborców. Jednak jeśli tak założyć, dlaczego zakładać równocześnie, że traktują poważnie akurat własną deklarację ideową?