Nienawiść, przywileje i wolność słowa
Europosłanka Sylwia Spurek z partii Wiosna domaga się „wpisania do kodeksu karnego przestępstw z nienawiści wobec LGBTI”. Bo jej zdaniem chuligański atak na Marsz Równości w Białymstoku to nie incydent, a norma.
Moim zdaniem to (jeszcze?) nie jest norma. Bo wiele innych „marszów równości” w różnych miastach, mimo iż spotykało się z protestami różnych grup, przeszło spokojnie i nie było obiektem ataków. No, ale nawet jakby była to norma, to remedium na to jest po prostu konsekwentne zwalczanie fizycznej agresji. Bez względu na to, czym motywowanej. Przekładając to na prawo karne – ostrzejsze kary oraz zasądzanie większego zadośćuczynienia finansowego dla ofiar pobicia czy spowodowania uszczerbku na zdrowiu. Do tego nie trzeba tworzyć w kodeksie karnym specjalnej kategorii „przestępstw z nienawiści wobec LGBTI” i drażnić ludzi stwarzaniem wrażenia, że tworzy się kolejną kategorię uprzywilejowanych cieszących się specjalną ochroną.
W szczególności remedium na to nie jest rozszerzanie zakresu wspomnianego przez panią Spurek art. 256 kk, przewidującego karalność „nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość” na „nawoływanie do nienawiści” na tle różnic w skłonnościach seksualnych (?) czy też „wobec LGBTI”. Jeśli ktoś myśli, że spowoduje to ograniczenie nienawiści do takich osób, uzewnętrzniającej się czasami w fizycznej przemocy, to się grubo myli. Zamykanie ust nienawistnikom nie spowoduje, że będą nienawidzić mniej i będą mniej skłonni do przemocy – w Unii Europejskiej, gdzie powszechnie karane jest „nawoływanie do nienawiści” wobec różnych grup liczba aktów przemocy wzrasta, a w USA, gdzie kar za coś takiego nie ma maleje (i liczba rasistowskich przestępstw w samych Niemczech i Holandii jest większa niż ogólna liczba „przestępstw z nienawiści” w USA). Spowoduje jedynie, że odczują to – i słusznie – jako zamykanie przemocą ust i ograniczanie wolności słowa, co ich jeszcze bardziej rozjuszy. I tak, faktycznie będzie to ograniczanie wolności słowa. Chrześcijański fundamentalista, przytaczający fragmenty Biblii potępiające homoseksualistów będzie mógł być już nie tylko zwolniony z pracy przez pracodawcę, który akurat tego nie lubi, ale wsadzony do więzienia. Za coś, w co – niezależnie od tego, jak komuś może się to wydawać nienawistne – być może naprawdę szczerze wierzy. Choćby nikomu nie chciał wyrządzić fizycznej krzywdy. Ale ryzyko oskarżenia i skazania będzie grozić też choćby ludziom wystarczająco dosadnie krytykującym np. w Internecie „parady równości”, udział transseksualistów w zawodach sportowych kobiet czy adoptowanie dzieci przez homoseksualistów – a może nawet tym nazywającym Annę Grodzką Krzysztofem Bęgowskim? Pojęcie „nawoływania do nienawiści” nie jest ostre i łatwo może być rozciągnięte poza granice, które sobie dzisiaj wyobrażamy.
Wspomnę tu, że europosłanka Spurek powtórzyła jedynie postulat od dawna figurujący wśród postulatów Parady Równości – tej warszawskiej i tej białostockiej: „Żądamy regulacji prawnych w sprawie przestępstw motywowanych nienawiścią i nienawiści wobec osób LGBTQ. Postulujemy rozszerzenie przepisów dotyczących mowy nienawiści o kwestie dotyczące tożsamości płciowej i orientacji seksualnej oraz skuteczne egzekwowanie już istniejących regulacji”. Jak widać, postulat ten nie pojawił się jako reakcja na ataki chuliganów w Białymstoku. I, choć nie powiem, że ataki chuliganów pojawiły się w odpowiedzi na ten postulat – bo doskonale zdaję sobie sprawę, że pewne grupy nienawidzą „LGBT” po prostu za to, kim ci są – to jednak takie żądanie wpisuje się w narrację o „homoterrorze” i cenzurze jakie wedle niektórych mają zaprowadzić „ideolodzy LGBT”, gdy już dojdą do władzy. I jakaś część ludzi, którym osoby homo i trans inaczej byłyby obojętne, zaczyna się ich bać.
Na koniec jeszcze jedno. Mecenas Nikodem Bernaciak z Ordo Iuris, komentując wypowiedź pani Spurek, słusznie zauważył, że „polski kodeks karny już obecnie chroni przed zniewagą w artykule 216. Chroni także przed nawoływaniem do popełnienia przestępstwa także wobec osób z dowolnego środowiska w artykule 255” i że nie ma w związku z tym potrzeby wprowadzania dodatkowych przepisów. Zgadzam się z tym, pójdę jednak dalej. Nie tylko nie należy karać specjalnie za przestępstwa wobec osób LGBTI, ale należy również znieść przepisy przewidujące specjalne traktowanie przestępstw z nienawiści na tle przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu bezwyznaniowości, w pierwszym rzędzie karalność „nawoływania do nienawiści” na tym tle. Mówię całkiem serio. Równość wobec prawa – surowo karana powinna być przemoc z dowolnego powodu, a nie tylko na tle wybranej nienawiści – i wolność słowa, a dosadna krytyka czy nawet irracjonalna słowna nienawiść bez obawy o konsekwencje karne tak samo jak homoseksualistów ma prawo dotyczyć też np. katolików czy Polaków. Oczywiście z prawem do odpowiedzenia tym samym. Człowiek ma prawo myśleć co chce, mówić co chce, pisać co chce – tak, jak napisał Aleister Crowley.