Komuniści zagrabili, Konfederacja nie chce oddawać
Partia Konfederacja oświadczyła, że „nigdy nie pozwoli na realizację skandalicznych i bezpodstawnych roszczeń żydowskich”, komentując stanowisko Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego, która…
…nie, bynajmniej nie zażądała przekazania jej „bezspadkowego” mienia pozostałego po polskich Żydach zgładzonych przez Niemców podczas wojny. Ani rekompensat za nie. Po prostu ustami swojego skarbnika Gideona Taylora poparła list amerykańskich senatorów wzywający sekretarza stanu Mike’a Pompeo do podjęcia dalszych działań na rzecz tego, do czego wezwał on Polskę w lutym br. – „podjęcia kroków na rzecz restytucji prywatnego majątku należącego do ofiar Holokaustu, ich rodzin i innych, którym ten majątek skonfiskowano w czasach komunistycznych” – oraz przypominający, że Polska „nie spełniła jeszcze swoich obietnic danych ocalałym z Holokaustu i innym, którym skonfiskowano mienie”. Sam Taylor stwierdził, że „Polska powinna uwzględnić ten donośny apel Senatu USA o sprawiedliwość dla ocalałych z Holokaustu i ich rodzin. Ocaleni z Holokaustu, a także inni Żydzi i nie-Żydzi, zbyt długo czekali na to, aż Polska uchwali prawo dotyczące mienia najpierw zabranego przez nazistów, a potem znacjonalizowanego przez polski reżim komunistyczny”.
Konfederacja w swoim wpisie na Facebooku cytuje część tych wypowiedzi, oddając ich sens, choć mieszając w jedno to, co napisali amerykańscy senatorowie i to, co powiedział Gideon Taylor (tak to jest, jak się korzysta ze źródeł z tzw. drugiej ręki). Wygląda więc na to, że „skandaliczne i bezpodstawne roszczenia” to dla nich wcale nie tylko ewentualne wyciągnięcie ręki po „mienie bezspadkowe”, ale po prostu samo domaganie się, by ofiarom komunistycznej grabieży i ich rodzinom – nie tylko Żydom! – zwrócić lub zrekompensować to, co zostało im ukradzione.
Innymi słowy, partia Konfederacja broni efektów tej grabieży, w sporze między prywatnymi osobami i państwem, które ich okradło stając po stronie tego państwa. Zupełnie inaczej niż partia, z której wywodzi się część jej polityków – stara Unia Polityki Realnej z lat 90. Wtedy to poseł Lech Pruchno-Wróblewski mówił z trybuny sejmowej: „Problem przezwyciężenia systemu komunistycznego to problem restytucji. (…) W sferze ekonomicznej restytucja oznacza przywrócenie konkretnym ludziom mienia, z którego zostali przed laty wyzuci. (…) Jeśli chcemy, by to przezwyciężenie było całkowite, to restytucja praw musi być też całkowita, musi być pełna. Jeśli potępiamy rabunek, to konsekwencją tego potępienia musi być zwrot tego, co zostało zrabowane. Jeśli zawahamy się w tej konsekwencji, to żadne, najbardziej uroczyste zapewnienia, że wyrzekamy się rabunku jako metody działania naszego państwa, nikogo nie przekonają”.
A dlaczego? Przypuszczam, że dlatego, iż potencjalnych wyborców mających słuszne roszczenia do polskiego państwa o zagrabione mienie jest jednak mniej niż tych, w których można wzbudzić obawę o to, że państwo w celu zaspokojenia tych roszczeń będzie grabić z kolei ich. I tych, którym się wydaje, że z mienia w rękach państwa mają większe korzyści niż z tego w rękach prywatnych. I tych nienawidzących fabrykantów, kamieniczników, arystokratów, burżujów, a zwłaszcza Żydów.