Za dużo ludzi? U władców to niepokój budzi
Doradca brytyjskiego rządu do spraw „zrównoważonego rozwoju”, Jonathon Porritt, stwierdził, że rodziny mające więcej niż dwójkę dzieci są nieodpowiedzialne, gdyż stwarzają zbytnie obciążenie dla środowiska. W związku z tym rząd ma prowadzić taką politykę planowania rodziny, by ograniczyć wzrost populacji – nawet jeśli miałoby to oznaczać większe dofinansowanie antykoncepcji i aborcji kosztem leczenia chorób.
Można by w tym momencie poruszyć wiele kwestii moralnych (na przykład: czy lepiej jest żyć w gorszym środowisku, czy nie żyć w lepszym?), naukowych (na przykład: czy nadmiar ludzi rzeczywiście szkodzi środowisku?), a także ekonomicznych (na przykład: jak ograniczanie wzrostu populacji wpłynie na system emerytalny?), ale lepiej zwrócić uwagę na prosty fakt, że współczynnik dzietności w Wielkiej Brytanii wynosi obecnie 1,8, co oznacza, że faktycznie mamy do czynienia – patrząc w perspektywie pokoleniowej – z kurczeniem się populacji, a nie jej wzrostem. Choć, rzecz jasna, liczba ludności może jeszcze na razie zwiększać się w wyniku długiego życia ludzi (nowe pokolenie już się urodziło, a stare jeszcze żyje) oraz napływu imigrantów. Trend spadkowy dotyczy Europy traktowanej jako całość – liczba ludności kontynentu do roku 2050 spadnie, jeśli się on utrzyma, o ponad 60 milionów.
Innymi słowy, pan Porritt pragnie przy pomocy inżynierii społecznej ograniczać wzrost populacji tam, gdzie tego wzrostu w rzeczywistości nie ma i gdzie – przyjmując jego założenia – „obciążenie dla środowiska” spowodowane mnożeniem się ludzi będzie i tak stopniowo samoczynnie maleć. No bo rząd i jego komisje przecież coś muszą robić. Gdyby nie robiły, to jeszcze komuś przyszłoby na myśl, że są niepotrzebne, a wtedy pan Porritt (i tak zawyżający brytyjskie statystyki dzietności – ma dwójkę dzieci) musiałby w celu walki z przeludnieniem wybrać się na przykład do Afryki. Albo zająć się uczciwą pracą.
PS. Tytuł notki wzięty jest (z lekką zmianą) z wiersza (tekstu piosenki?), który kiedyś przeczytałem. Niestety, nie pamiętam autora.
3 lutego, 2009 at 15:44
Może właśnie chodzi o to, żeby zmusić ludzi aby na parę przypadało dokładnie dwoje dzieci?