Policjant cię ochroni…

…ale kto ochroni cię przed policjantem?
Gdy wolnościowcy dowodzą, że państwo wcale nie jest niezbędne do dostarczania usług z zakresu „produkcji bezpieczeństwa” i że ochroną ludzi przed bandziorami i złodziejami mogłyby się z powodzeniem zajmować wyłącznie konkurujące ze sobą w warunkach wolnego rynku firmy lub stowarzyszenia ochroniarskie, spotykają się zwykle z argumentem, że – przy braku bata w postaci państwowej policji – tacy prywatni ochroniarze sami staliby się gangsterami wymuszającymi haracze, a konkurencja nie przetrwałaby długo, bo najsilniejsi siłą wyeliminowaliby słabszych konkurentów.
Okazuje się, że do takiej właśnie sytuacji doszło w ostatnich latach w Łodzi, gdzie jedna z agencji ochroniarskich siłą wyeliminowała konkurencję, przejmując „pod opiekę” tamtejsze dyskoteki i puby oraz wymuszając od ich właścicieli haracze. Tyle tylko, że stało się to dzięki pomocy, jaką ochroniarze-gangsterzy uzyskali ze strony miejscowych policjantów. Połowę z zatrzymanych wczoraj członków gangu stanowili antyterroryści. Jak można się dowiedzieć z relacji prasowej, napadani nie próbowali nawet zgłaszać policji rozrób wszczynanych przez gangsterów – „po co mieliśmy wzywać policję, skoro funkcjonariusze byli na miejscu? Wszyscy wiedzą, że dorabiają sobie po godzinach w ochronie i w razie awantury chronią kolegów”
Oczywiście, można powiedzieć, że policjanci działali w gangu nielegalnie, a w końcu to nasza dzielna państwowa policja złapała gangsterów. Z drugiej strony, warto jednak zadać sobie pytanie, czy gangowi tak łatwo udałoby się zdobyć przewagę, gdyby nie miał możliwości skorzystania z usług policjantów? Czy usługi zwykłych osiłków niepowiązanych z policyjnym monopolistycznym aparatem przemocy byłyby równie skuteczne? Czy antyterroryści zatrudniani przez podmioty funkcjonujące na wolnym rynku – prawdopodobnie lepiej opłacani – byliby równie skłonni dorobić sobie w gangu? I czy napadani milczeliby tak samo, jeśli nie byliby przekonani, że wymusić prawo i porządek może tylko jedna instytucja, w której akurat pracują koledzy bandytów?

4 komentarze do “Policjant cię ochroni…”

  1. kmc Says:

    „… prywatni ochroniarze sami staliby się gangsterami wymuszającymi haracze, a konkurencja nie przetrwałaby długo, bo najsilniejsi siłą wyeliminowaliby słabszych konkurentów.”

    … To jest chyba geneza państwa.

  2. sierp Says:

    Na temat genezy państwa jest wiele teorii.
    Libertarianie zwykle skłaniają się ku teorii podboju (czyli nie, że wolnorynkowi ochroniarze przekształcali się w monopolistów-panów, ale że stawali się nimi wprost agresorzy, którzy podbijali słabszych – zwolennikiem takiej teorii jest np. Blankertz: http://www.libertarianizm.pl/wolnosciowe_czytanki:panstwo_nasz_wrog:sila_panstwa_-_socjologia_uleglosci).
    Inna teoria (np. Hoppe: http://www.mises.pl/94/94/) upatruje początek państwa w powstaniu monopolu na wymiar sprawiedliwości, ale ten monopol niekoniecznie musiałby powstać w drodze wojny – mogłoby być to po prostu przejście z „monopolu naturalnego” do faktycznego. Jednak Hoppe nie podaje dowodów na takie przekształcenia w przeszłości.

  3. SaiCO Says:

    Teorii jak zwykle jest wiele. W mojej opinii „prywatne firmy ochroniarskie” mogły by się sprawdzi jedynie gdy miały by „naturalną przeciwwagę”. W innym przypadku błyskawicznie doszło by do ustalenia stref wpływu (w sumie takie strefy są naturalne – drapieżniki mają swoje terytoria a nie walczą cały czas o dostęp do padliny). Tudzież ustalenia „uczciwych stawek”. Jeśli jedna firma by polepszyła warunki obsługi, reszta ściągnęła by ją na ziemie. Szybko więc sytuacja by powróciła do schematu my-oni.
    W mojej opinii taką przeciwwagę dla firm ochroniarskich mogli by stanowi zwykli, uzbrojeni obywatele, zorganizowani na wzór „milicji obywatelskich” z wczesnych USA – firma nie może sobie odpuszczać i liczyć że nikt jej „nie podskoczy” – jest na danym terenie jedynie gościem. Oczywiście, nawet taki układ po pokoleniu-dwóch się rozsypie – kwestia ludzkiego lenistwa.
    Trzeba by było znaleźć układ „wewnętrznie niestabilny” który wymuszałby ciągły ruch i zmianę graczy, inaczej raz-dwa będzie okupacja, czy „krótkowzroczna” czy „dalekowzroczna” to już detal.

  4. virago535 Says:

    Czy nie jest to przypadkiem skutek upolitycznienia i „uwładzowienia” policji? Wedle mojego pojęcia policja nie powinna być przedłużeniem władzy, bo i po co?

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.