Dziedzictwo niewolnictwa
Tak jeszcze na marginesie protestów czarnoskórych i lewicy w USA i Europie Zachodniej, w ramach których zwala się i obsmarowuje pomniki handlarzy niewolników (jak Edward Colston) oraz tyranów zarabiających na pracy niewolniczej (jak Leopold II Koburg) – a które znajdują swój oddźwięk i w Polsce.
O ile USA tylko częściowo powstały na niewolnictwie, bo z chwilą powstania tego państwa funkcjonowało ono już tylko w części stanów, o tyle Polska powstała na niewolnictwie w całości. Oczywiście na niewolnictwie białych.
Wczesne państwo polskie – jak i inne okoliczne państwa – było po prostu zorganizowanym gangiem handlarzy i właścicieli niewolników, tyranizujących i biorących w niewolę dotąd wolną ludność. Pierwsi Piastowie masowo niszczyli okoliczne osady i obracali w niewolników ich mieszkańców. „Jak wynika z ustaleń archeologów, Piastowie dokonali w X stuleciu w Wielkopolsce prawdziwej demograficznej rewolucji. Niektóre tereny kompletnie ogołocili z ludności. Z kolei centralny rejon wokół Gniezna, jeszcze około 900 r. prawie zupełnie niezamieszkany, stał się po stu latach najgęściej zaludnioną częścią prowincji”. Duża część tych niewolników była sprzedawana za granicę, głównie do państw islamskich. Powstawały specjalne grody, będące miejscami ich koncentracji – za taki „obóz koncentracyjny” dla pędzonych na sprzedaż niewolników uznaje się dziś np. Naszacowice nad Dunajcem. Chrześcijaństwo niewiele tu początkowo zmieniło. Jeszcze w XII wieku normalne było branie w niewolę ludzi podczas wypraw wojennych – np. Gall Anonim pisze o Bolesławie Krzywoustym, że wyprawiając się na Prusów „zgromadził niezmierne łupy, biorąc do niewoli mężów i kobiety, chłopców i dziewczęta, niewolników i niewolnice niezliczone”.
Pierwotna słowiańska organizacja społeczna, oparta na samorządnych opolach zamieszkałych przez wolnych i posiadających ziemię chłopów została zastąpiona czymś, co niektórzy nazywają „hodowlą ludności rolniczej przez wojowników”. Tych, których nie wzięto w niewolę, wywłaszczono z ziemi i na setki lat narzucono feudalne struktury własności ziemskiej i władzy. W końcowej fazie ewolucji tego systemu, 600-700 lat później, przywiązani do ziemi, zmuszeni do darmowej pracy i poddani sądownictwu swoich panów chłopi znowu niewiele różnili się od niewolników. Potem odzyskali wolność osobistą, a w końcu i ziemię, ale obecne struktury społeczne nadal w jakiejś mierze są efektem procesów historycznych zapoczątkowanych w X wieku. A współczesne państwo polskie odwołuje się do tradycji tych, którzy zbudowali je na niewolnictwie i stawia im pomniki. Których notabene nikt nie obala.
A dlaczego nie obala? Bo ludzie w Polsce jakoś nie czują potrzeby buntować się przeciwko państwu jako takiemu. Dziennikarz Łukasz Warzecha, komentując obalenie pomnika Edwarda Colstona w Bristolu napisał, że „Colston handlował niewolnikami w dobie, gdy było to niestety normalne zajęcie. Fundował też szpitale, przytułki, kościoły”. I o ile jego słowa spotkały się z krytyką ze strony sympatyków protestów, o tyle sądzę, że nawet oni wybaczą pewien poziom zniewolenia – choć może nie całkowite niewolnictwo – w zamian za finansowanie przez państwo „szpitali i przytułków”. Czy inne benefity.