Bosak – fałszywa alternatywa
Sławomir Mentzen (ten od „nie lubimy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej”) napisał, że naiwnością jest sądzić, że wybór Rafała Trzaskowskiego „pozwoli zatrzymać szaleństwa PiS i uchroni nas przed kolejnym rozdawnictwem i wynikającym z tego podwyższaniem podatków”, bo „te partie są bezideowymi partiami władzy, które swoje decyzje uzależniają od społecznych oczekiwań oraz bieżącego interesu partyjnego” i „gdy przychodzi do głosowań, są w sprawach gospodarczych nad wyraz zgodni i nie rokują żadnej nadziei na zmianę obecnego trendu”. I że „jedyną alternatywą dla tych ludzi jest Konfederacja i jej kandydat Krzysztof Bosak”, który „zapowiedział, że nie poprze żadnej podwyżki podatków, czy dalszego ich komplikowania”.
To prawda, że obie główne partie są „bezideowymi partiami władzy” i w motywach swoich działań są podobne.
Ale dzięki temu, że są w tak dużym konflikcie ze sobą, jest właśnie duża szansa, że Trzaskowski – choćby na złość – będzie hamował i utrudniał działania PiS. Które faktycznie w większości są antywolnościowe i złe, więc w efekcie będzie to dobre bez względu na intencje.
Natomiast Konfederacja, a zwłaszcza Krzysztof Bosak (który przecież już był jako poseł LPR w latach 2005-2007 w koalicji z PiS – notabene, gdy wówczas wspólnie większość posłów PiS i PO przegłosowała zmniejszenie stawek podatku dochodowego, Bosak nie był obecny na głosowaniu) i Ruch Narodowy nie są z blokiem dowodzonym przez Jarosława Kaczyńskiego w aż takim konflikcie, więc jest większe prawdopodobieństwo, że prezydent Bosak nie będzie blokował aż tak wielu działań Zjednoczonej Prawicy. Czyli zostanie zrealizowane więcej zła.
Kandydat Konfederacji na prezydenta jest za świadczeniem „500+” na każde dziecko, wykupem mediów z kapitałem zagranicznym przez państwo, zakazem finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy (w rządzie jak na razie pojawiają się pomysły o obowiązkowym ujawnianiu takiego finansowania), walką z „propagowaniem LGBT”, utrzymaniem nielegalności marihuany. Wbrew przedwyborczym deklaracjom Bosaka, partia, której jest wiceprezesem ma w swoim programie podwyższanie niektórych podatków (majątkowych czy od najbogatszych). Akceptuje też państwową własność lub kontrolę w sektorach „strategicznych”. Różnica między nimi a PiS nie jest wcale aż taka duża, również w kwestiach ekonomicznych. Jest w dodatku całkiem możliwe, że za zgodę na nowe podatki, kolejne programy socjalne dla wybranych grup czy przeznaczanie pieniędzy na wielkie państwowe inwestycje prezydent Bosak wyznaczy cenę, jaką będzie realizacja dodatkowych antywolnościowych pomysłów, takich jak np. ograniczenie imigracji zarobkowej do Polski czy faktyczne ograniczenie praw osób LGBT w postaci zakazu „marszy równości” czy „promowania nietradycyjnych stosunków seksualnych” (element prawa rosyjskiego, który wg Bosaka należy jedynie „precyzyjniej zredagować”). I się dogadają.
Dlatego Krzysztof Bosak jako prezydent byłby gorszy zarówno od Rafała Trzaskowskiego, jak i od Andrzeja Dudy.
(Tekst ukazał się 23.06.2020 r. na facebookowym fanpage’u Partii Możemy. Jestem jego autorem).