Zaczyna wygrywać śmierć
Do końca września liczba zgonów w Polsce utrzymywała się w liczbie zbliżonej do lat poprzednich (choć była nieco wyższa od średniej za lata 2010-2019). Na początku października gwałtownie wzrosła i w ubiegłym tygodniu była już o ok. dwa i pół tysiąca osób wyższa od wspomnianej średniej. Z czego zgonów osób zakażonych wirusem SARS-Cov-2 było tylko kilkaset.
Winni nie są oczywiście ludzie, którzy masowo wyszli protestować, bo protesty zaczęły się dopiero kilka dni temu. Powodem nie jest nawet bezpośrednio sama epidemia – ta zwiększała dotąd liczbę zgonów jedynie nieznacznie. Widać jednak, że nagły wzrost liczby zakażeń w październiku koreluje z ogromnym wzrostem tej liczby.
Czy nie jest przypadkiem tak, że jest to efekt takich, a nie innych procedur antyepidemicznych, a także niewystarczających zasobów systemu opieki medycznej „gwarantowanej” nam przez państwo? Wystarczyło, by dzienna liczba zakażeń zwiększyła się kilkunastokrotnie, a system się „zatkał”. Pojawiły się wstrząsające informacje o ludziach pozbawionych pomocy i to nawet stosunkowo znanych. Jedni – jak ojciec aktorki Natalii Samojlik – zmarli na COVID-19, inni – jak poeta Mirosław Gontarski – najprawdopodobniej z innych przyczyn.
(Notabene nadal będę się upierał, że ów wzrost liczby zakażeń koronawirusem na początku października ma ścisły związek z powrotem dzieci do stacjonarnej nauki w szkołach, wymuszanym przez państwo i podległy jemu sanepid (który nie zgadzał się nawet na proponowaną przez samorządy naukę hybrydową). Bo od początku epidemii w Polsce nic innego się nie zmieniło – ludzie w wakacje tłoczyli się na plażach, imprezowali, chodzili do knajp, kościołów, spotykali się ze znajomymi, uczestniczyli w zgromadzeniach, chodzili po ulicach bez maseczek. A efekt powrotu do szkół był taki sam, jak wcześniej w Izraelu).
Zawodzą narzucone przez państwo procedury, zawodzi zmonopolizowana przez nie opieka medyczna. Rząd próbuje stosować to, na czym najlepiej się zna, czyli przymus. Zapowiadany jest kolejny lockdown, rozszerza się „pobór” osób z wykształceniem medycznym do pracy przy zwalczaniu epidemii. A ludzie umierają.
Po ostatnim wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji działacze i zwolennicy rządzącej obecnie partii pisali, że „wygrało życie”. Niestety jak na razie pod rządami tej partii zaczyna wygrywać śmierć.