Serious distress
Nie tylko Polska zmierza w kierunku ograniczania wolności.
W Wielkiej Brytanii przepychana jest właśnie przez parlament ustawa (Police, Crime, Sentencing and Courts Bill), przewidująca między innymi karę do 10 lat więzienia dla osoby popełniającej czyn, wskutek którego ludzie doznają „poważnej przykrości, irytacji, niedogodności lub utraty udogodnień” („serious distress, serious annoyance, serious inconvenience or serious loss of amenity”), lub wskutek którego coś takiego im grozi.
Ta sama ustawa przewiduje możliwość zakazywania zgromadzeń i jednoosobowych protestów w Anglii i Walii, jeśli będą skutkowały hałasem mogącym powodować u ludzi w sąsiedztwie „poważny niepokój, strach lub przykrość” („serious unease, alarm or distress”).
Patrz punkty 54, 59 i 60 projektu, oraz komentarz tutaj.
Innymi słowy – jeśli zrobisz coś, co może zakłócić dobre samopoczucie innym, to możesz trafić na wiele lat za kratki. No i oczywiście nie będziesz mógł manifestować i protestować, jeśli twoje okrzyki mogą spowodować zakłócenie dobrego samopoczucia osób w pobliżu.
A ponieważ właściwie wszystko może powodować u jakichś ludzi przykrość, niepokój czy irytację – każde publiczne działanie będzie obarczone ryzykiem zakazu lub poniesienia kary.
Jakże to wygodne dla władzy.