Państwo wychowuje do życia w rodzinie

Od tysięcy lat ludzie w większości żyli i nadal żyją w rodzinach. Nie musieli być do tego specjalnie wychowywani przez państwo. Wystarczał naturalny popęd biologiczny, bodźce ekonomiczne i zwyczaje kształtowane podczas dorastania, przekazywane w naturalny sposób z pokolenia na pokolenie.
Oczywiście, zawsze była jakaś grupa ludzi, którzy żyli samotnie – z wyboru lub dlatego, że nie znaleźli odpowiednich partnerów – lub wybierali życie w innych wspólnotach, takich jak zakony. Rodziny też nie zawsze i nie wszędzie wyglądały tak jak obecnie w Polsce. W różnych miejscach i czasach ludzie żyli w związkach poligamicznych lub monogamicznych, łącząc się na jakiś czas lub na całe życie, z różnym podziałem ról między kobiety i mężczyzn, w rodzinach wielopokoleniowych lub nuklearnych, zdarzały się też eksperymenty takie jak na przykład wspólne wychowywanie dzieci w kibucach. Ale ogólnie większość ludzi żyła przez większość swojego życia (nie mówię tu o okresie dzieciństwa) w rodzinach. Powstających i funkcjonujących w sposób naturalny, bez udziału państwa.
I dzisiaj nadal większość ludzi wybiera życie rodzinne. To, że jest może więcej „singli” niż kiedyś wynika z faktu, że w bogatszych społeczeństwach rodzina jest już mniej potrzebna do zapewniania bezpieczeństwa ekonomicznego niż kiedyś, tym bardziej, że pracują zarówno mężczyźni, jak i kobiety, a zabezpieczeniem życia na starość zajęły się rządy. Ale nadal ogromna większość Polaków żyje lub żyła (pomijając okres dzieciństwa) w rodzinach. Ba, wydaje się, że jest ich nawet nieco więcej niż dziesięć czy dwadzieścia lat temu, mimo tego, że polskie społeczeństwo się starzeje. W 2002 r. wg danych ze spisu powszechnego odsetek „singli” wynosił 29,1%, w 2011 r. – 28.8%, natomiast wg badań opublikowanych w 2019 r. przez Politechnikę Warszawską wynosił on 25% – z czego około połowa to byli wdowcy i wdowy, a 18% – osoby, które zakończyły swoje związki.
Uważać, że instytucja rodziny bez specjalnego wychowania do życia w niej przez państwo pogrąży się w kryzysie wpływającym na przyszłość społeczeństwa jest z jednej strony śmieszne, a z drugiej dowodzi pychy rządzących, którzy wyobrażają sobie, że mogą ją kształtować swoimi działaniami edukacyjnymi.

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.