Fundusz Odbudowy i polska polityka
Sympatykom Koalicji Obywatelskiej i reszcie prounijnej opozycji krytykującej Lewicę za „dogadanie się” z PiS w sprawie głosowania za ustawą o ratyfikacji decyzji Rady Unii Europejskiej w sprawie systemu zasobów własnych Unii Europejskiej przypominam, że nieratyfikowanie tej decyzji przez Polskę zablokowałoby wejście jej w życie, uniemożliwiłoby uzyskanie przez Unię dodatkowych środków z pożyczek i potencjalnie mogłoby doprowadzić do stworzenia europejskiego funduszu odbudowy z pominięciem Polski. A w konsekwencji zepchnąć Polskę na margines Unii i stanowić pierwszy krok do ewentualnego „polexitu”.
A sympatykom Lewicy podniecającym się, że udało się uzyskać od Kaczyńskiego obietnicę m. in. wybudowania 75 tysięcy mieszkań ze środków Funduszu Odbudowy przypominam nie tylko to, co powyżej, ale i to, że uchwalana ustawa w żaden sposób nie będzie przesądzać o podziale tych środków. Będzie o nim decydować Krajowy Plan Odbudowy, który Polska przedstawi Komisji Europejskiej, pod warunkiem uzyskania przez niego pozytywnej oceny tej ostatniej, zatwierdzenia jej przez Radę UE i zawarcia przez Komisję umowy z Polską – zgodnie z unijnym rozporządzeniem 2021/241 ustanawiającym Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. Ten Krajowy Plan Odbudowy jest już tworzony przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej i musi wpasowywać się w sześć „filarów” określonych w artykule 3 rozporządzenia wymienionego wyżej (zielona transformacja; transformacja cyfrowa; inteligentny, zrównoważony wzrost gospodarczy sprzyjający włączeniu społecznemu, w tym spójność gospodarcza, miejsca pracy, produktywność, konkurencyjność, badania naukowe, rozwój i innowacje, a także dobrze funkcjonujący rynek wewnętrzny z silnymi MŚP; spójność społeczna i terytorialna; opieka zdrowotna oraz odporność gospodarcza, społeczna i instytucjonalna, w celu między innymi zwiększenia gotowości na sytuacje kryzysowe i zdolności reagowania kryzysowego; polityki na rzecz następnego pokolenia, dzieci i młodzieży, takie jak edukacja i umiejętności). Ustawa, która właśnie trafiła do Sejmu nie przesądza o jego kształcie, a Unia Europejska nie wymaga, by taki plan był w ogóle zatwierdzany przez parlament państwa członkowskiego. Jeżeli więc Lewica chce mówić o sukcesie negocjacyjnym, to musi uzależnić swoje głosowanie nad ratyfikacją decyzji Rady (głosowanie planowane jest na 19 maja) od wcześniejszego włączenia budowy 75 tysięcy mieszkań na wynajem do Krajowego Planu Odbudowy (co do innych „wynegocjowanych” obietnic (800 mln euro dla szpitali, 300 mln euro dla poszkodowanych przez epidemię przedsiębiorców), to projekt KPO od samego początku zakłada 700 mln euro dla przedsiębiorców oraz ponad 2,3 mld euro dla podmiotów leczniczych) i przekazania KPO w takiej formie do Komisji Europejskiej. Inaczej będzie to wymiana poparcia za czyste obietnice.
Pytanie, co jeśli rząd tego nie zrobi? Czy Lewica wraz z resztą opozycji zaryzykuje blokowanie dodatkowych środków dla całej UE i zrobienie tym samym kroku w kierunku „polexitu”?
A co, jeśli rząd to zrobi, a Komisja Europejska negatywnie oceni takie wydatkowanie funduszy (taki cel niespecjalnie wpasowuje się w „filary”) i rząd się z tego potem wycofa?