Powrót do PRL?
Zanosi się, że niedługo Urząd Komunikacji Elektronicznej zacznie pełnić podobną rolę, co Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w czasach PRL. Czyli rolę cenzora. Jak informuje „Dziennik”, MSWiA planuje bowiem znowelizować prawo telekomunikacyjne dodając do niego artykuł nakładający na dostawców internetu obowiązek blokowania stron z „niebezpieczną” zawartością, której listę ogłaszałby – nie, nie żaden sąd – właśnie UKE na podstawie wskazań swoich własnych urzędników, a także wskazań policji, służb specjalnych i pracowników Ministerstwa Finansów.
Wprawdzie w Konstytucji RP stoi jak byk, że „cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu” jest zakazana (art. 54), ale z pewnością rząd znajdzie prawników, którzy będą przekonywać, że Internet nie jest środkiem społecznego przekazu, albo że blokowanie dostępu do określonych adresów WWW w wyniku administracyjnej decyzji urzędnika nie jest cenzurą prewencyjną. Bo przecież blokuje się niby już opublikowaną treść – i nie zawracajcie głowy tym, że pod danym adresem dzisiaj może pojawić się jedno, a jutro drugie. Ciekawe, czy jako następne wejdzie prawo umożliwiające urzędnikom zakazanie druku gazety po tym, jak znajdą w jej jednym wydaniu jakiś „niebezpieczny” artykuł?
Kiedyś to były standardy „komuny”. Współcześnie to standardy Chin czy Iranu – jednak jak widać polski rząd dzielnie stara się dotrzymywać im kroku.
Oczywiście, urzędnicy będą musieli twórczo odpowiedzieć na wyzwania, które pojawią się dzięki wejściu w życie nowego prawa. Na przykład pojawi się zapewne pytanie, co z anonimowymi proxy, z siecią TOR, z kopiami „niebezpiecznych” stron w archiwach wyszukiwarek i z archiwum Internetu. Bo bez zablokowania dostępu do wyżej wymienionych zawsze będzie istniało ryzyko, że użytkownicy dostaną się do „niebezpiecznych” treści…
Obawiam się, że twórczą odpowiedzią może być rzeczywiście nakaz blokowania dostępu do tego wszystkiego i do wielu innych rzeczy. Dlaczego nie nakazać operatorom np. kontrolowania i filtrowania wszystkich e-maili wysyłanych i otrzymywanych przez ich abonentów, wszak mogą się w nich również znaleźć niebezpieczne treści?
To, że dostawcy internetu będą musieli ponieść dodatkowe koszty, to już drobiazg niewarty uwagi. Wielkie firmy znajdą przecież zawsze pieniądze, a mali operatorzy… niech zajmą się inną pracą. Bezpieczeństwo nas wszystkich jest wszak ważniejsze.
5 listopada, 2009 at 21:46
dlaczego służby specjalne? przecież to propagandowo! powinno być bezpieka czyli policja polityczna, czyż nie jakie tam one specjalne raczej normalne? dlaczego standardy Iranu czy Chin? tutaj też to było, jest i będzie, skąd ten optymizm?
6 listopada, 2009 at 14:54
Reżim PO szaleje. Najpierw chcą hazard ukrócić, teraz strony blokować. Niedługo będą z szaf wychodzić po północy.
6 listopada, 2009 at 16:44
Na temat wolności wypowiedzi napisałem sporo. Mam na te swoje zdanie, niekoniecznie podzielane przez większość społeczeństwa, czy zgodne z tym, co jest prawem w większości krajów świata – również tych uważanych zazwyczaj za demokratyczne i liberalne. Bo prawda jest taka, że kwestia tego, czy prawo do wolności słowa powinno obejmować także „hate speech”, propagowanie systemów totalitarnych, nawoływanie do przemocy, propagowanie „pozytywnej pedofili”, umyślne obrażanie uczuć religijnych – by wymienić tylko niektóre z kontrowersyjnych treści – jest rzeczą wysoce sporną. W podobny sposób, w jaki rzeczą sporną jest kara śmierci, aborcja, eutanazja, zakaz narkotyków, małżeństwa jednopłciowe i poligamia.
Odnośnie wolności słowa jedna rzecz wydawała mi się jednak (przynajmniej w krajach należących do szeroko pojętego Zachodu) bezsporna: jedynym organem państwowym, który może zakazać komuś rozpowszechniania takich czy innych treści, albo nałożyć karę za ich rozpowszechnianie jest niezawisły i niepodlegający innym władzom sąd – w żadnym wypadku urząd będący częścią administracji państwowej. Takie rzeczy owszem, są – ale w Iranie, Chinach i pewnie jeszcze kilku krajach (typu np. Arabia Saudyjska) ale nie w świecie zwynym potocznie zachodnim. No, ale cóż, wszystko jest niestety możliwe. Może nasz rząd faktycznie woli takie stadardy, jakie obowiązują w ChRL lub państwach islamskich?
Inna rzecz, na ile proponowane przez MSWiA środki mogą być skuteczne – w kontekście zwłaszcza wspomnianych tu anonimowaych proxy, czy kopiami „niebezpiecznych” stron w archiwach wyszukiwartek lub archiwum Internetu.
6 listopada, 2009 at 17:06
Jacku, przy wyłączonym JavaScript’cie (nie miałem odwagi sprawdzać przy włączonym, ale skoro nikt nie zauważył, to pewnie jest to jakoś chowane), na wszystkich stronach Twojego bloga jest dołączony jakiś SPAM na górze.
Poniżej screen:
Przy okazji polecam Wam NoScripta dla własnego bezpieczeństwa.
6 listopada, 2009 at 17:10
Screen nie wskoczył mi przy poprzednim poście, prawdopodobnie ponieważ nie mam uprawnień do wstawiania obrazków (poprzednio link podpiąłem pod miniaturkę).
6 listopada, 2009 at 22:07
Już nie ma spamu.
To już nie pierwszy raz, ta wersja wordpressa ma niestety luki, które takie coś umożliwiają. 🙁
A nie mam na razie czasu bawić się z aktualizacją, nawet wpisy robię ostatnio rzadko….
Na chwilę wyłączyłem możliwość rejestrowania się nowych użytkowników, jeśli ktoś chce, to sam go mogę zarejestrować.
8 listopada, 2009 at 01:55
Ciekawe czy blog Jacka Sierpińskiego też zostanie sklasyfikowany jako „niebezpieczny”? W końcu burzy ustalony porządek i promuje aspołeczne postawy! Może uświadomić człowiekowi, że podatki to zalegalizowana kradzież a przymus ubezpieczania się nie jest czymś, bez czego zawali się cywilizacja… przecież można podciągnąć to pod promowanie terroryzmu! 😀