Rząd nadal upiera się przy cenzurze Internetu
Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, pomysł stworzenia „czarnej listy” stron i usług internetowych, które miałyby być przymusowo blokowane przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych, utrzymał się w projekcie ustawy „o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw”. Zrezygnowano ponoć jedynie – na razie? – z pomysłu wpisywania na tę listę stron propagujących faszystowski (lub „inny totalitarny”) ustrój państwa, bo było zbyt „dużo kontrowersji, jak oceniać witryny”. Minister Boni zapowiedział jednak, że „kwestia ta zostanie poddana dalszym analizom”.
Zrezygnowano też z pomysłu rozszerzenia uprawnień policji, jeśli chodzi o dostęp do danych o użytkownikach Internetu. Ciekawe, czy też na razie. Zresztą policja oraz inne służby i tak mają już dość spore uprawnienia, jeśli chodzi o dostęp do tych danych.
Wśród krajów, na których wzoruje się rządowy projekt, pan minister wymienił Australię. Zapomniał dodać Chiny i Białoruś.