Drogi polski węgiel
Kilka faktów z okazji Barbórki, czyli Dnia Górnika.
Średnia cena detaliczna tony węgla kamiennego w Polsce w 2020 r. wynosiła 887,95 zł, czyli ok. 235 dolarów po kursie na koniec tamtego roku. Obecne ceny bywają nawet nieco wyższe, bywa, że powyżej 1000 zł za tonę, ale mimo tego przychody nie pokrywają kosztów – do każdej tony państwo dopłaca obecnie ok. 45 zł.
Aktualna średnia cena węgla kamiennego na rynkach światowych (przy znacznym jej wzroście w stosunku do poprzednich lat) to 121 dolarów, czyli niecałe 500 zł za tonę. Zbliżona do cen polskich była jedynie w październiku br.
W 2020 r. średnia cena tzw. krótkiej tony (2000 funtów = ok. 907,18 kg) węgla metalurgicznego w USA na eksport wynosiła 104,55 dolarów, a niemetalurgicznego – 62,51 dolarów. W przeliczeniu na tony było to odpowiednio 115,25 dolarów i 68,90 dolarów. Cena węgla dla amerykańskich elektrowni wynosiła 36,14 dolarów za krótką tonę, czyli niecałe 40 dolarów za tonę.
Jak się okazuje, polska energetyka kupuje polski węgiel po cenach zbliżonych do eksportowych amerykańskich – w październiku br. średniomiesięczna wartość indeksu cen węgla dla energetyki wyniosła 246,37 zł (nieco ponad 60 dolarów) za tonę, a dla ciepłownictwa – 320,29 zł za tonę. Dodatkowo węgiel jest importowany – w pierwszej połowie br. sprowadzono 6,23 mln ton węgla, głównie z Rosji. Jest to około 20% polskiej produkcji (61,6 mln ton w 2019 r, 54,4 mln ton w 2020 r.).
Wydajność wydobycia w polskich kopalniach wynosiła w 2019 r. 809 ton na górnika, podczas gdy w USA ponad 10 tysięcy ton. W polskim górnictwie zatrudnionych jest 2,5 raza więcej ludzi niż w amerykańskim, ale wydobycie jest prawie 6 razy niższe.
Być może energetyka oparta na węglu to obecnie dobre rozwiązanie (hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce mimo wzrostu należą do najniższych w Europie), ale powyższe dane wskazują, że wydobycie węgla kamiennego w Polsce jest ogólnie nierentowne i nieefektywne, a koszty tego ponoszą odbiorcy detaliczni i podatnicy. Nie wiem, czy wynika to z obiektywnej nieopłacalności wydobycia z polskich złóż, czy z nieudolności państwowego zarządzania. Odpaństwowienie i urynkowienie tej branży (np. przez prywatyzację pracowniczą) pokazałoby, jaka jest prawda. Jeśli winą jest państwowe zarządzanie – kopalnie wydobywałyby dalej, podatnicy nie musieliby do nich dopłacać, a i węgiel byłby może tańszy dla odbiorców detalicznych. A jeśli po prostu nie da się już wydobywać tego węgla w sposób opłacalny – być może dotyczy to tylko niektórych kopalń – to i tak taniej i lepiej dla gospodarki będzie korzystać z węgla zagranicznego. Choć może niekoniecznie akurat rosyjskiego.