Filozof wskazuje winnych

Przeczytałem taką oto wypowiedź filozofa Piotra Balcerowicza dla TOK FM:
„Dyskusja wokół pochówku prezydenta na Wawelu jest dyskusją polityczną i nadużyciem obecnej sytuacji: żalu i rozpaczy. Czy dyskutowalibyśmy na temat miejsca pochówku prezydenta jeszcze 10 dni temu, gdyby żył? Taki pomysł nie przyszedłby nikomu do głowy. To pokazuje, że rodzina dokonuje tu nadużycia, moim zdaniem – niedopuszczalnego. (…) Podkreślam rodzina i Kościół dokonują niestosownego nadużycia”.
Czyli winnymi rozpętania politycznej dyskusji w sprawie miejsca pochówku prezydenta i co za tym idzie nadużycia obecnej sytuacji mają być nie ci, którzy tę dyskusję faktycznie wszczęli, ale… rodzina zmarłego i Kościół, którzy dali do tej dyskusji pretekst, wskazując takie a nie inne miejsce.
Rozumiem zatem, że tak naprawdę odpowiedzialni za dane czyny nie są ci, którzy faktycznie dokonują tych czynów, ale ci, którzy do nich w jakiś sposób dali pretekst. W podobny sposób rozmaici barbarzyńcy tłumaczą gwałty dokonywane na kobietach noszących np. spódniczki mini. Bo sprowokowały.

6 komentarzy do “Filozof wskazuje winnych”

  1. mikolajl Says:

    Przecież wiadomo nie od dziś, że według najnowszej wersji historii, Drugą Wojnę Światową wywołali Polacy nie udostępniając Niemcom eksterytorialnego korytarza do Prus.

  2. Bartek Kozlowski Says:

    Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Ci, którzy zadecydowali o pochowaniu pary prezydenckiej na Wawelu musieli wiedzieć o tym, że ich postanowienie wywoła w społeczeństwie różne, także negatywne reakcje. I tym reakcjom trudno się dziwić – co nie znaczy, że należy je aprobować.

    Pomysł, by tragicznie zmarli Lech i Maria Kaczyńscy zostali pochowani w krypcie Katedry Wawelskiej – zanim nie został przedstawiony w mediach – nie przyszedłby mi do głowy. Nie przyszedłby on też pewnie do głów milionom innych Polaków, niezależnie od tego, jak oceniali oni działalność Lecha Kaczyńskiego jako Prezydenta RP.

    Wawel w naszej polskiej tradycji to miejsce pochówku Tytanów Historii. Na Wawelu leżą królowie, leży Tadeusz Kościuszko – człowiek, który usiłował ocalić niepodległość Polski w jej ostatnich dniach przed III rozbiorem, leży Józef Piłsudski – któremu w największej zapewne mierze zawdzięczamy to, że Polska istnieje jednak jako państwo, leży Władysław Sikorski, premier polskiego rządu na uchodźctwie i wódz sil zbrojnych na Zachodzie, będący dla milionów mieszkańców Polski uosobieniem ich nadziei na to, że koszmar hitlerowskiej i (do połowy 1941 r.) sowieckiej okupacji wkrótce się skończy, a Polska ponownie będzie wolnym krajem. Na Wawelu pochowani są też dwaj nasi najwięksi poeci – Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki. Czy Lech Kaczyński i jego żona Maria – o ile wiem, niezwykle sympatyczna, a także rozsądna kobieta – byli postaciami, które w jakimkolwiek stopniu można porównać do wspomnianych powyżej? Nie będę udzielał odpowiedzi na tak postawione pytanie, gdyż odpowiedź ta jest oczywista.

    Piotr Balcerowicz ma rację twierdząc, że śmierć człowieka – bądź sposób, w jaki człowiek ten umarł – nie może zmieniać oceny jego dokonań. Gdyby było inaczej, podstawy etyki załamałyby się. Lech Kaczyński nie stał się kimś większym, niż był i bardziej przez to zasługującym na pochówek na Wawelu przez to, w jaki sposób odszedł z tego świata. Kaczyński – zauważmy – nie zginął jako ofiara jakiejś ideologii, nie poniósł śmierci w następstwie celowych, wrogich działań. Zginął w wyniku katastrofy lotniczej, spowodowanej nieodpowiedzialną decyzją pilota o lądowaniu w warunkach niedostatecznej widoczności (pytanie, czy decyzja ta podjęta została w wyniku jakiegoś nacisku – na razie nic o tym nie wiadomo) i – być może – brakami w oprogramowaniu komputerowym samolotu (brakiem dokładnej cyfrowej mapy okolic Smoleńska w systemie TAWS – o systemie tym zob. http://heading.pata.pl/taws.htm). Z całym dla Niego szacunkiem – był on politykiem, jakich wielu jest w Europie i w reszcie świata – bardziej lub mniej prawicowych, lewicowych, euroentuzjastycznych, eurosceptycznych, prosocjalnych, wolnorynkowych, liberalnych, konserwatywnych itp. Nie należał do Tytanów Historii, jakich chowano wcześniej w kryptach katedry wawelskiej.

    Pomyślmy jeszcze raz o Wawelu i uświadommy sobie, jacy wielcy ludzie nie są tam pochowani. Na Wawelu nie jest pochowany trzeci z poetów – wieszczów – Zygmunt Krasiński. Nie jest pochowany Cyprian Kamil Norwid. Nie jest pochowany Fryderyk Chopin. Nie są pochowani polscy nobliści – Henryk Sienkiewicz, Władysław Reymont i Czesław Miłosz. Nie są tam pochowani także polscy prezydenci – zamordowany przez fanatycznego nacjonalistę Gabriel Narutowicz, oraz Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki. Jeśli tacy ludzie nie leżą na Wawelu, to jaki jest powód, by mieli tam zastać pochowani Lech i Maria Kaczyńscy? Jak trafnie stwierdził Piotr Balcerowicz, powodem takim nie mogą być okoliczności, w których para prezydencka odeszła z tego świata – śmierć, poza wyjątkowymi przypadkami – takimi, jak to, że ktoś nie wyróżniający się niczym szczególnym bądź wyróżniający się nawet negatywnie ginie jak bohater, próbując np. ratować życie innego człowieka – nie czyni nikogo większym, niż był za życia. Jeśli jednak uznamy, że Lech Kaczyński i jego żona Maria z uwagi na swe dokonania, a także – przyjmijmy dla dobra argumentacji – okoliczności śmierci zasługują na miejsce w podziemiach katedry wawelskiej, to logicznie rozumując, lista kandydatów do pochówku w naszym polskim Panteonie, bo tak chyba można określić katedrę na Wawelu poważnie się wydłuża. Idąc tą drogą rozumowania łatwo jest dojść do wniosku, że w przyszłości na Wawelu powinien zostać pochowany Lech Wałęsa. Można by w sposób przekonujący argumentować, że swoje groby powinni mieć tam Tadeusz Mazowiecki i Leszek Balcerowicz. Znalazłoby się pewnie sporo takich, którzy chcieliby na Wawelu pogrzebać Wojciecha Jaruzelskiego. Kto jeszcze zasługiwałby na pochówek w wawelskiej krypcie? Wszyscy prezydenci Polski? Wszyscy prezydenci Polski, którym zdarzy się umrzeć lub zginąć podczas pełnienia obowiązków? Wielcy pisarze, kompozytorzy, naukowcy i działacze społeczni? Tego nie wiadomo – wiadomo tylko jedno, że na ten temat można byłoby dyskutować i kłócić się w nieskończoność. I decyzja o pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu może w przyszłości stać się pożywką dla takich właśnie dyskusji, sporów i gorszących być może awantur.

    Nie ma więc logicznego i dającego się racjonalnie uzasadnić powodu, by para prezydencka pochowana została w katedrze wawelskiej. Problem z brakiem sensownej przesłanki do takiego akurat posunięcia jest jednak taki, że świat nie jest do końca racjonalny i nie opiera się wyłącznie na logice. Oprócz racjonalizmu i logiki ważną wartością w ludzkim postępowaniu jest także zwykła przyzwoitość. I tę właśnie wartość naruszają według mnie ci, którzy w obecnej sytuacji protestują przeciwko pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Nawet, jeśli ich protesty utrzymane są w cywilizowanym i spełniającym kryteria kulturalnej wypowiedzi politycznej tonie.

    Mówiąc krótko, hasła typu „Warszawa dla prezydentów, Wawel dla królów” „Powązki, nie Wawel” „Kardynale, zmień decyzję” są w obecnej sytuacji wysoce niestosowne i po prostu niesmaczne. Byłoby jeszcze pół biedy, gdyby takie hasła pojawiły się w Warszawie – przyjmijmy, że część mieszkańców stolicy chciałaby mieć grób swego ukochanego prezydenta u siebie – problem jest jednak taki, że hasła te wznoszone były w Krakowie, pod tamtejszą Kurią Arcybiskupią. Coś takiego, choć ubrane jest w gładką raczej szatę słowną, zakrawa na – za przeproszeniem – ordynarny brak gościnności. Nie chcemy Lecha i Marii Kaczyńskich u siebie – zdają się mówić reszcie Polski i całemu światu niektórzy (nieliczni na szczęście) mieszkańcy Krakowa.

    Skąd protesty przeciwko planom pochowania pary prezydenckiej na Wawelu się biorą? Ludzie protestują zazwyczaj przeciwko czemuś, co godzi lub wydaje się godzić w ich osobiste prawa i interesy, albo przeciwko czemuś, co postrzegają oni jako moralne zło. Pochowanie Lecha i Marii Kaczyńskich w krypcie katedry wawelskiej może oczywiście niektórych ludzi dziwić, może zdumiewać, może nawet bulwersować, ale nie narusza praw lub interesów kogokolwiek. Nie jest to też czyn, do którego można mieć poważne obiekcje natury czysto moralnej. Na Wawelu pochowany zostanie nie dyktator, nie łajdak i nie zdrajca, ale uczciwy człowiek, demokratycznie wybrany prezydent Polski, starający się dążyć do dobra swego kraju tak, jak on to dobro rozumiał. I jego żona Maria – sympatyczna, „ciepła” kobieta, za życia z pewnością będąca dobrym „duchem” swojego męża.

    Dlaczego więc niektórzy ludzie protestują przeciwko pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich w Katedrze Wawelskiej? To proste: są ludzie, którzy „muszą” (celowo ujmuję to słowo w cudzysłów) publicznie zaistnieć – byleby tylko trafiła się do tego jakaś okazja. A okazja – dla niektórych – jest świetna. Temat sporu jest prościutki. Nie trzeba się na niczym znać. Nie trzeba przeprowadzać skomplikowanych wywodów. Każdy potrafi tu wyrazić swoje zdanie. I niektórzy je wyrażają – nie ważne, czy wypada, czy nie wypada. Dla młodych ludzi biorących udział w takich protestach to akurat jest najmniej ważne. Ważne jest tylko, aby się pokazać, aby wyrazić SWOJĄ opinię.

    A świat widzi, że po krótkiej chwili zadumy i zawieszenia politycznych sporów, do czego doprowadziła wiadomość o katastrofie w Smoleńsku, znów powraca polskie piekło.

    Lech Kaczyński i jego żona Maria powinni oczywiście zostać pochowani w Katedrze na Wawelu, skoro taka jest wola ich rodzin i kardynała Stanisława Dziwisza, który jako Arcybiskup Krakowski, jest gospodarzem miejsca planowanego pochówku.

  3. FatBantha Says:

    Oprócz racjonalizmu i logiki ważną wartością w ludzkim postępowaniu jest także zwykła przyzwoitość. I tę właśnie wartość naruszają według mnie ci, którzy w obecnej sytuacji protestują przeciwko pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Nawet, jeśli ich protesty utrzymane są w cywilizowanym i spełniającym kryteria kulturalnej wypowiedzi politycznej tonie.

    Mówiąc krótko, hasła typu „Warszawa dla prezydentów, Wawel dla królów” „Powązki, nie Wawel” „Kardynale, zmień decyzję” są w obecnej sytuacji wysoce niestosowne i po prostu niesmaczne. Byłoby jeszcze pół biedy, gdyby takie hasła pojawiły się w Warszawie – przyjmijmy, że część mieszkańców stolicy chciałaby mieć grób swego ukochanego prezydenta u siebie – problem jest jednak taki, że hasła te wznoszone były w Krakowie, pod tamtejszą Kurią Arcybiskupią. Coś takiego, choć ubrane jest w gładką raczej szatę słowną, zakrawa na – za przeproszeniem – ordynarny brak gościnności. Nie chcemy Lecha i Marii Kaczyńskich u siebie – zdają się mówić reszcie Polski i całemu światu niektórzy (nieliczni na szczęście) mieszkańcy Krakowa.

    Czy zatem bardziej przyzwoicie byłoby wg. Pana, gdyby dopiero po pochówku rozgorzał spór i przeciwnicy lokalizacji wawelskiej, postulowaliby, aby wykopać dosłownie i w przenośni p. prezydenta z małżonką i przenieść ich zwłoki w inne miejsce? Bo mnie się wydaje, że byłoby to jeszcze mniej godne i przyzwoite od tego, co miało miejsce.

    Ludzie myśleli, że ich zdanie jest coś w stanie zmienić – pomylili się i trudno.

    A swoją drogą, monarchiści muszą mieć niezły ubaw: monarchia nagle cieszy się u nas w kraju taaaką estymą – ludzie nie chcą bezcześcić pamięci królów obecnością jakiegoś demokratycznego pomazańca.

  4. sierp Says:

    Zauważyłem, że jeśli chodzi o polityków (poza królami), to na Wawelu chowa się tych, którzy w jakiś sposób przeciwstawiali się Rosji – niezależnie od efektu: Józefa Poniatowskiego, Kościuszkę, Piłsudskiego, Sikorskiego, teraz Kaczyńskiego. Również Mickiewicz i Słowacki (w przeciwieństwie do Krasińskiego) byli zaangażowani aktywnie w polityczną działalność przeciwko Rosji, pomijając już antyrosyjskie akcenty w ich twórczości.
    Może Wawel w jakiś sposób symbolizuje chęć uniezależnienia się od Rosji w polskim narodzie?

  5. Bartek Kozlowski Says:

    Świetne spostrzeżenie z tym, że na Wawelu chowano, jak dotąd, tych, którzy w jakiś sposób przeciwstawiali się Rosji. Może to jest właśnie najlepszy argument na obronę decyzji o pochowaniu Kaczyńskiego właśnie tam?

    Odnośnie pytania FatBantha: oczywiście, byłoby gorzej gdyby po pogrzebie pary prezydenckiej rozgorzał spór co do miejsca jej pochówku i odbywałyby się jakieś demostracje pod hasłem wykopania prezydenta i prezydentowej z wawelskiej krypty i przeniesienia w jakieś inne miejsce. Pewnie zawsze znajdą się tacy, którzy będą czuli się oburzeni pochowaniem Kaczyńskiego na Wawelu – różnice zdań na taki temat są rzeczą normalną.

    Generalnie rzecz biorąc, im więcej czasu upłynie od jakiegoś wywołującego kontrowersje wydarzenia, tym spory na jego temat stają się rzadsze i mniej zażarte. Dlatego też nie spodziewałbym się jakichś masowych demonstracji pod hasłem „wykopać Kaczyńskiego z Wawelu”. Co zresztą mogłoby takie demonstracje sprowokować? Nie wiem…. może ujawnienie jakiejś sensacyjnej informacji np. o tym, że Kaczyński leciał do Rosji po to, żeby sprzedać Polskę? (pytanie to zostawiam oczywiście bez odpowiedzi)

    Co do stwierdzenia „Ludzie myśleli, że ich zdanie jest coś w stanie zmienić – pomylili się i trudno”. Rzeczywiście – w rozmaitych sondażach opinii publicznej na różnych stronach internetowych przeciwnicy pochowania pary prezydenckiej na Wawelu mieli wyraźną przewagę. Mnie osobiście decyzja o pochowaniu Kaczyńskiego i jego żony na Wawelu cokolwiek zdziwiła – w kryptach wawelskiej katedry chowano ludzi – że się tak wyrażę – nieco innego formatu. Gdyby decyzja o tym, czy Kaczyński ma spocząć na Wawelu podejmowana była w drodze referedndum – nie wiem, czy głosowałbym za Wawelem – myślę, że raczej nie – z tego choćby względu, że niechciałbym, aby PiS miało swojego „świętego” (swoją drogą, zastanawialiśmy się wraz z żoną, czy Kaczyński przypadkiem nie zostanie kanonizowany – skoro pochowany został na Wawelu, co jeszcze po jego śmierci wydawało mi się rzeczą niewyobrażalną, to wyniesienie go na ołtarze też chyba trzeba uznać za co najmniej leżące w granicach prawdopodobieństwa). Problem był jednak taki, że decyzja o tym, że Kaczyński i jego żona zostaną pochowani na Wawelu została już podjęta. W takiej sytuacji protesty przeciwko tej decyzji były moim zdaniem nietaktowne i niesmaczne. Taka akurat moja ich ocena jest po prostu kwestią wyczucia – moje jest takie i tyle.

  6. stirner_77 Says:

    Nic mnie tak ostatnio nie bawi, jak ludzie, którzy mają wielki problem: L. Kaczyński został pochowany na Wawelu. 🙂 Faktycznie, tragedia.

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.