Fundusz Nacjonalizacji
Rząd wydał ponad 10 miliardów złotych z Funduszu Reprywatyzacji na zakup przez Skarb Państwa akcji i udziałów w kilkunastu spółkach. Tak, to nie pomyłka – środki mające z założenia służyć na wypłacanie odszkodowań za niesłusznie znacjonalizowane w czasach komunistycznych mienie (a także osobom represjonowanym za działalność na rzecz niepodległości Polski oraz lokatorom pokrzywdzonym w wyniku tzw. dzikiej reprywatyzacji) zostały wydane na zwiększenie państwowej własności i to w podmiotach, w których państwo i tak już było dominującym właścicielem.
Może chodziło o to, by przewaga głosów ministra Sasina na walnych zgromadzeniach była większa, może o to, by kontrolowane przez niego podmioty miały więcej pieniędzy, a może o to, by pieniądze te trafiły do jakichś innych podmiotów sprzedających swoje udziały i akcje.
Nazwy funduszu na Fundusz Nacjonalizacji wprawdzie nie zmieniono, ale to drobiazg.
Oczywiście, było to zgodne z prawem, gdyż odpowiednią poprawkę do ustawy o o komercjalizacji i niektórych uprawnieniach pracowników (art. 69h) wprowadzono jeszcze w 2019 r. Jednak do tej pory nie korzystano z niej w takiej skali.
Najciekawsze jest to, że Fundusz wydał tu pieniądze, których nie miał – według ustawy budżetowej na 2022 r. jego stan na początku roku wynosił nieco ponad 3 miliardy złotych, z czego w ciągu roku miało być wydane około czterysta milionów. Wygląda jednak na to, że zamiast 2,6 mld zł na jego koncie będzie wielomiliardowy debet.
No bo ważniejsze od spłacania jakichś tam roszczeń prywatnych osób poszkodowanych przez państwo jest to, żeby zarabiali politycy, ich zaufani ludzie oraz ci, co robią z nimi interesy.