Średnio zamożni biednieją, janusze się śmieją

Przez pisowską, lewicową, a nawet konfederacką część polskiego Internetu przetacza się rechot drwiny z tego, że nieco zamożniejsi Polacy, którzy mogli sobie dotąd pozwolić na trochę więcej niż zaspokojenie podstawowych potrzeb biologicznych, biednieją. Że ktoś zarabiający siedem tysięcy złotych (równowartość mniej więcej 1500 euro, co w Niemczech wynosi mniej, niż tamtejsza płaca minimalna) nie może już pozwolić sobie na długie kąpiele i zmywanie naczyń w zmywarce, a ktoś inny nie może już fundować dziecku zajęć jazdy konnej (godzina jazdy to średnio około 60 złotych).
No bo przecież masa ludzi zarabia dużo mniej i musi jakoś żyć, a ich dzieci i tak nigdy nie mogły pozwolić sobie na patataj.
Mam wrażenie, że nie chodzi nawet o to, że problemy grupy nazywanej „klasą średnią” czy nawet przez niektórych „elitką” (a tak naprawdę składającej się w większości z lepiej zarabiających pracowników najemnych) traktowane są jako wydumane. (Czy słusznie? – moim zdaniem jeśli prawdą jest to, że rezygnuje się z tanich zajęć dla dzieci i oszczędza wodę, to nie, nawet jeśli ktoś zarabia siedem tysięcy. Bo może większość z tego przeznaczać na przykład na spłatę kredytu). Wygląda mi to na januszowską, polaczkowatą satysfakcję z upadku bogatszego sąsiada. Niech, kurła, posmakują „prawdziwego życia”. To znaczy życia w biedzie (lub niemal-biedzie zasilanej ochłapami od państwa), w której i my żyjemy.
Widać, kto stanowi w dużej mierze elektorat PiS, partii lewicowych i Konfederacji.
Ci, których bawi to, że nieco zamożniejszy rodak (nie żaden kapitalista ani członek politycznej elity) biednieje do ich poziomu.
A ja chciałbym Polski (i świata), gdzie przynajmniej część tzw. ludzi pracy – jeśli już nie wszyscy – może żyć godnie, a nawet zamożnie, a nie biednie. Bo w takim otoczeniu ja też mam większą szansę nie być biednym. Dlatego mi z wyżej wymienionymi elektoratami nie po drodze.

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.