Z zaburzeniem do psychiatryka?
Jeśli przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego wejdzie bez zmian w życie, to będzie można zamknąć przymusowo w szpitalu psychiatrycznym już nie tylko osobę chorą psychicznie (czyli wykazującą zaburzenia psychotyczne), ale i każdą osobę z zaburzeniami psychicznymi – jeśli tylko „jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że z powodu tych zaburzeń zagraża bezpośrednio własnemu życiu albo życiu lub zdrowiu innych osób” (o tym decyduje lekarz po zasięgnięciu opinii drugiego lekarza – projekt znosi wymóg, by tym drugim był psychiatra! – lub psychologa), albo jeśli „jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że nieprzyjęcie do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jej zdrowia psychicznego” (w tym drugim przypadku orzeka sąd na wniosek np. bliskich krewnych).
Pojęcie zaburzeń psychicznych w ustawie nie jest zdefiniowane. Jest zdefiniowane natomiast (jako „zaburzenia psychiczne, behawioralne i neurorozwojowe”) w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Zgodnie z tą ostatnią takim zaburzeniem jest np. uzależnienie od nikotyny (6C4A.2), od marihuany (6C41.2) i oczywiście od alkoholu (6C40.2). A także od… gier (6C51). Albo parafilie seksualne, w tym również takie z udziałem osób wyrażających zgodę, jak np. oddawanie się praktykom BDSM (6D36), a nawet uporczywa masturbacja czy oglądanie pornografii (6C72 – compulsive sexual behaviour disorder). Do zaburzeń psychicznych, behawioralnych i neurorozwojowych zaliczają się też wszelkie zaburzenia ze spektrum autyzmu oraz zaburzenia osobowości, obsesyjne gromadzenie rzeczy (6B24) czy rozmaite fobie (6B03).
Niby lekarz, niby sąd… ale jednak rozszerzenie furtki do przymusowego zamykania ludzi w psychiatrykach jest w najwyższym stopniu niepokojące. Bo łatwiej będzie znaleźć pretekst do potraktowania tak kogoś, kto podpadł rodzinie czy władzy.