800 plus?
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że od przyszłego roku na każde dziecko państwo będzie wypłacać już nie 500, ale 800 zł miesięcznie.
To znaczy, że ktoś taki, jak matka zamordowanego Kamilka z Częstochowy, która miała szóstkę dzieci (oczywiście raczej nie konkretnie ona, bo ona raczej zostanie skazana i straci prawa rodzicielskie, nawet jeśli urodzi kolejne dziecko, którego się ponoć spodziewa), będzie dostawał miesięcznie od państwa 4800 złotych. To niewiele mniej od średniego wynagrodzenia, a więcej od mediany wynagrodzeń netto w Polsce.
Czyli większość mieszkańców Polski będzie zarabiać mniej niż taka osoba będzie dostawać za sam fakt posiadania dzieci.
A osoby bezdzietne, takie jak ja, będą żyć ze świadomością, że jeszcze większa część płaconych przez nie podatków będzie szła nie na żadne wspólne cele, ale na wsparcie obcych ludzi, którzy te dzieci mają. Oraz najprawdopodobniej staną w obliczu większego wzrostu cen podstawowych dóbr spowodowanego przeznaczeniem tych kolejnych dwudziestu kilku miliardów rocznie na dodatkową konsumpcję „dzieciatych”.
Zaczynam się czuć już nie jak obywatel drugiej kategorii, ale jak podczłowiek.