Trybunał Stanu dla Mariana Banasia
Deklaracja Mariana Banasia co do dążenia do zwiększenia niezależności Najwyższej Izby Kontroli jest całkowicie niewiarygodna w sytuacji, gdy uprawia on jednocześnie zupełnie jawny lobbing na rzecz określonego ugrupowania politycznego, to znaczy Konfederacji. Bo gdyby naprawdę chodziło mu o ustawę wzmacniającą niezależność NIK i rozszerzającą jej uprawnienia, to mógł wystąpić na konferencji prasowej sam.
Przeciwnie, tym posunięciem urzędujący Prezes NIK zrujnował sobie wizerunek w pewnym stopniu niezależnego urzędnika, na jaki zapracował po swoim wyborze. Może i jest niezależny od obecnie rządzącej partii, ale należy wątpić, czy będzie tak samo niezależny w sytuacji, gdy w rządzie znajdzie się Konfederacja – co jest możliwe po tegorocznych wyborach.
Wystąpienie Banasia kwalifikuje się do postawienia go przed Trybunałem Stanu za złamanie art. 205 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, stanowiącego, iż Prezes Najwyższej Izby Kontroli nie może nie tylko należeć do partii politycznej, ale też prowadzić „działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu”. Bo lobbing na rzecz partii politycznej na krótko przed wyborami, przez wspólne wystąpienie razem z jej liderem, można za taką działalność uznać. Zwłaszcza, jeśli ten lider jeszcze całkiem niedawno ogłaszał publicznie, że „nie chcemy Żydów, homoseksualistów” oraz namawiał do rozpuszczania plotek, że „Żyd nałoży Polakowi chomąto i będzie nim orał”.
Rządząca partia, zwłaszcza przy wsparciu choćby części opozycji, mogłaby łatwo to zrobić (postawienie Prezesa NIK przed Trybunałem, co skutkuje jego zawieszeniem w czynnościach, wymaga uchwały Sejmu podjętej bezwzględną większością głosów). Pytanie jednak, czy ma w tym interes – uderzenie w szefa instytucji kontrolującej rząd nawet w sytuacji, gdy dał wyraźny pretekst do takiego uderzenia, może być źle odebrane przez wyborców wahających się, na kogo zagłosować i może spowodować odpływ kolejnych głosów do Konfederacji. Tym bardziej takiego interesu nie mają PO, Lewica, PSL czy Polska 2050, dla których Prezes NIK skonfliktowany z rządem jest wygodny, dostarczając przeciwko temu rządowi merytorycznych danych.
Podejrzewam więc, że mimo krytyki sejmowi politycy nie postawią Mariana Banasia przed Trybunałem Stanu, a nawet o to nie zawnioskują. A po wyborach może okazać się, że Najwyższa Izba Kontroli nie będzie miała już żadnych istotnych uwag do finansów rządu, w którym ministrem będzie Sławomir Mentzen.