Kom…or Tarkin
„Od kogo dostał to wysokie stanowisko?
I czy w ogóle uczciwe jest to wszystko?
Polityka to tarzanie się w błocie
i każdy się musi ubrudzić.
Tak się toczą losy niezbadanie,
nie wiesz nim się stanie, co się komu stanie.
Tylko tyle i aż tyle nam wiedzieć jest dane –
niekiedy tylko coś więcej powiedziane.”
httpv://www.youtube.com/watch?v=U6r5bm5xVE0
6 sierpnia, 2010 at 11:03
A to chyba wpis specjalnie dla mnie. Niechaj żyją Starwarsy!
6 sierpnia, 2010 at 11:17
To ja się zrewanżuję czymś bardziej wzniosłym, ale w podobnych klimatach.
Chewbacca na wiewiórce heroicznie walczy z (narodowym) socjalizmem.
http://gamefan84.deviantart.com/art/comission-fur-on-fur-172151625
Daje radę?
6 sierpnia, 2010 at 14:19
Też lubię Star Warsy 🙂 .
Imperium było zamordystyczne, ale zarówno stara jak i Nowa Republika przypominały jakaś Unię Europejską czy inny scentralizowany syf.
Popieram Separatystów (tylko szkoda, że nowa trylogia była taka kutaśna) :D.
6 sierpnia, 2010 at 15:51
Ja właściwie dzięki Star Warsom zostałem akapem. I też skłaniałem się raczej za sympatią w stronę Imperium, którego nie uznawałem za filmowe wcielenie Związku Radzieckiego, chociaż w Polsce z wiadomych względów taka interpretacja była najpopularniejsza i wciąż jest jeszcze żywa.
Dla mnie było tym, czym było rzeczywiście – monarchią, nie dyktaturą. I chociaż stawiałem je wyżej niż obie Republiki, które upadły z powodu swojego socjalizmu (można przeczytać o tym już we wstępie do „Nowej nadziei”), to stwierdziłem, że poszukam jeszcze lepszego ustroju.
I tak trafiłem na starą jeszcze stronkę Jacka Sierpińskiego właśnie, gdzie znalazłem jakieś teksty o anarchokapitalizmie i stwierdziłem że to jest to. Że znalazłem.
W zasadzie na SW uczyłem się polityki, bo świat realny zupełnie mnie pod tym względem nie interesował. Plusy i minusy poszczególnych ustrojów politycznych i systemów gospodarczych rozważało się z kumplami na fikcji, bo była dla geeków i nerdów bardziej atrakcyjna niż rzeczywistość. Gdyby nie te forumowe debaty, o wyższości jednego nad drugim, to nie miałbym potrzeby sięgać po takiego Hoppego, dajmy na to. Bo jego „Demokracja – bóg który zawiódł” to była świetna pozycja dla zwolennika Imperium, który chciał znaleźć kilka niezłych argumentów przeciw durnym Rebeliantom. Tyle że po takiej lekturze, zwolennik Imperium przestawał nim być i stawał się zwolennikiem przemytników, dealerów błyszczostymu czy innej przyprawy.
Toteż jak widzę na stronie J. Sierpińskiego nawiązanie do SW, to czuję się w obowiązku wznieść toast zarówno za niego jak i dzieło Lucasa, bo to dzięki tej właśnie kombinacji nie mam już złudzeń, że istnieje jakieś państwo optymalne i że da się je usprawiedliwić. Wielkie dzięki.
Pijemy!
17 sierpnia, 2010 at 10:41
Ach, jeśli chodzi o Gwiezdne wojny, to w ramach ciekawostki, niestety dość przykrej można podać portal SW-Extreme (linka nie podaję, bo znaleźć tak czy owak łatwo).
Otóż jest on finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego i autorzy wcale się z tym nie kryją. Na bannerze z głównej można poczytać coś o innowacyjnej gospodarce i Narodowej Strategii Spójności.
Wchodzę sobie na wiki i patrzę co to jest. Cele tego czegoś wyglądają następująco:
1. Poprawa jakości funkcjonowania instytucji publicznych oraz rozbudowa mechanizmów partnerstwa,
2. Poprawa jakości kapitału ludzkiego i zwiększenie spójności społecznej,
3. Budowa i modernizacja infrastruktury technicznej i społecznej mającej podstawowe znaczenie dla wzrostu konkurencyjności Polski,
4. Podniesienie konkurencyjności i innowacyjności przedsiębiorstw, w tym szczególnie sektora wytwórczego o wysokiej wartości dodanej oraz rozwój sektora usług,
5. Wzrost konkurencyjności polskich regionów i przeciwdziałanie ich marginalizacji społecznej, gospodarczej i przestrzennej,
Wyrównywanie szans rozwojowych i wspomaganie zmian strukturalnych na obszarach wiejskich.
Czy ktoś ma jakikolwiek pomysł do którego punktu tej całej strategii można się odnieść, by uzasadnić wniosek o dofinansowanie portalu o tematyce SW?
Przeciwdziałanie marginalizacji społecznej? Ochrona geeków i nerdów? Może niebawem parady równości fanów sci-fi zaczną być popularne. Koniecznie takie z transparentami w stylu: „Wczoraj Shakespeare, dziś Asimov.” i postulatami wprowadzania pozycji SF do kanonu obowiązkowych lektur szkolnych.
Pieniądze podatników można naprawdę wydać na wszystko. Nawet budowę fandomu Star Wars, który bez żadnych stymulacji państwa jakoś się w Polsce pojawił.
17 sierpnia, 2010 at 12:46
Jeśli portal w założeniu zarabia, to mógł zostać sfinansowany z Działania 8.1 POIG – Wspieranie działalności gospodarczej w dziedzinie gospodarki elektronicznej:
http://poig.parp.gov.pl/index/index/597
I rzeczywiście – pod adresem http://www.dofinansuj.pl/dotacje_unijne/wyniki-po-ig-dzialanie-8-1-w-roku-2009 można znaleźć w pozycji 162:
UDA-POIG.08.01.00-14-232/09-00
SW Extreme Piotr Wojdasiewicz
Warszawa, Mazowieckie
Projekt Star Wars
91 460,00
(To ostatnie to kwota dofinansowania w złotych. Dostał stosunkowo mało.)
17 sierpnia, 2010 at 15:52
No to okazuje się, że P. Wojdasiewicz zaryzykował. Bo takie portale z założenia nie mogą właśnie zarabiać. Kilka serwisów fanowskich miało przygody z kolesiami od praw autorskich Lucasa (Imperial City Online już za samo wykorzystanie takiego a nie innego adresu, to naprawdę bezczelne towarzystwo). Możliwą strategia obrony byłoby chyba tylko wykazanie, że całość idzie na utrzymanie serwera i Projekt SW jest określony czasowo – kończą się środki – kończy się czas trwania projektu. O ile ich w ogóle traktować poważnie. Tyle, że to nie jest wtedy żadna działalność gospodarcza, więc nie spełnia nawet warunków.
Dostał stosunkowo mało, to może i fakt, ale nie wiem czy specjalnie pocieszający dla podatników, którzy w dodatku za starłorsami zbytnio nie przepadają. Czekam tylko na wysyp podobnych inicjatyw ze strony potteromaniaków, miłośników Tolkiena, Trekkies czy fanów Świata Dysku – kasa jest do wyciągnięcia, a Unia, ponownie, do obśmiania.
A serwis i tak jest marny, tak po prawdzie – rzadko zdarza się jakiś wartościowy tekst, w większości zajmują się samymi pierdołami, nie wiem nawet kto faktycznie ma być targetem. Ot, pretekst do wyciągnięcia kasy, nad który trzeba poświęcić trochę czasu.