Histeria
To jest histeria. Rząd organizuje pokazową akcję zamykania legalnie prowadzonych sklepów oznajmiając wprost, że działa „na granicy prawa”, premier zwołuje konferencje prasowe, Ministerstwo Zdrowia oraz główna partia opozycyjna na gwałt wysuwają projekty ustaw mających zakazać działalności całej branży, adwokaci odmawiają współpracy w sprawie ewentualnych odszkodowań z właścicielami zamkniętych sklepów, rzecznik rządu oraz minister sprawiedliwości mówią o „handlu śmiercią”… Można by pomyśleć (i pewnie czytając relacje w mediach wiele osób tak sądzi), że pod szyldem „dopalaczy” sprzedawano wąglik albo inną substancję, która powodowała masowe zgony ludzi. Nic dziwnego, że 91% osób pytanych przez ankieterów akceptuje działania dzielnego szeryfa Donalda i jego ludzi, którzy ocalili Polaków przed zagładą z rąk pana Bratki i podobnych mu zbrodniarzy.
Tymczasem, jak się głębiej wczytać, w tym roku w polskich szpitalach jak dotąd odnotowano ok. 300 osób zatrutych „dopalaczami”, z czego 3-4 osoby być może zmarły (przyczyny ich śmierci nie są potwierdzone). Na tle choćby grzybów (60 zgonów rocznie spowodowanych zatruciami), alkoholu (1614 zgonów rocznie z przepicia, nie licząc wypadków samochodowych – dane z 2006 r.) czy papierosów (69000 zgonów rocznie spowodowanych chorobami wynikłymi z palenia tytoniu – dane z 2000 r.) „dopalacze” traktowane jako całość stanowią niewielkie zagrożenie dla zdrowia i życia. Tym bardziej, że jak się wydaje, większość zatruć spowodowanych jest jednym konkretnym produktem, który nie jest sprzedawany przez wszystkie sklepy. Z prostej matematyki wynika, że z około 900 zamkniętych w akcji „Tajfun” sklepów przynajmniej 600 nie miało w tym roku ani jednego przypadku zatrucia sprzedawanym w nich towarem, a prawie wszystkie (jeśli nie wszystkie) nie miały przypadku zatrucia śmiertelnego.
A tak w ogóle – z jakiej racji prawo pozwala urzędnikom na całkowite uniemożliwienie sprzedaży wyrobu „mogącego mieć wpływ na zdrowie ludzi”? Jeśli ktoś ma ochotę ryzykować swoje zdrowie lub życie po to, by przeżyć interesujący trip (podobnie jak ktoś inny chce ryzykować swoje zdrowie i życie po to, by stanąć na himalajskim szczycie, albo zarobić pieniądze w kopalni lub na statku rybackim), to dlaczego nie ma mieć do tego prawa? To w końcu jego zdrowie i życie.
Chyba, że uważamy, że każdy z nas jest niewolnikiem, a jego zdrowie i życie należy do pana, któremu na imię „rząd”, „państwo”, „naród” czy „społeczeństwo”.
5 października, 2010 at 13:37
„Można by pomyśleć (i pewnie czytając relacje w mediach wiele osób tak sądzi), że pod szyldem „dopalaczy” sprzedawano wąglik albo inną substancję, która powodowała masowe zgony ludzi.” Dobre 🙂
91 proc.? No cóż, „demokracja to rządy większości, a większość to…” wiadomo kto.
Pozdrowienia i podziękowania za kolejny zdroworozsądkowy wpis o naszych „liberałach”.
5 października, 2010 at 14:55
Oni też są tylko subiektywistami. Więc dlaczego ich normy nie miałyby być słuszne. Kto powiedział, że statystyka ma potwierdzić twoją rację?
5 października, 2010 at 15:07
Bo jeśli mówię, że coś jest słuszne (w kwestii np. tego, czy ktoś ma prawo decydować o swoim życiu i zdrowiu) to z definicji oznacza zgodność z moimi normami, a nie z ich normami. Więc jeśli ich normy nie są zgodne z moimi, to są niesłuszne.
Natomiast statystyka tu użyta jest po to, by pokazać absurdalność rozpętywanej nagle histerii w świetle tak naprawdę niewielkiej (w stosunku do wielu innych rzeczy) szkodliwości „dopalaczy”.
5 października, 2010 at 15:16
Należy zadać proste pytanie: komu może zależeć na penalizacji działania tych sklepów?
Nieudolnemu rządowi?
Ludziom dobrej woli którym zleży na losie zatrutych?
Urzędnikom martwiącym się o los obywateli?
Nie, nikt z wyżej wymienionych na tym nie zarobi. Beneficjent tej akcji będzie jeden – przestępca. Nie chcę używać słowa mafia. Osoby które chcą kupić tego typu używki kupią je i tak bez jakichkolwiek problemów, różnica będzie tylko jedna, transakcję zrealizuje diler na telefon. Zmieni się oczywiście cena i sieć dystrybucji. Cała historia to przecież banalna powtórka prohibicji z lat 30′ XX wieku w USA, która doprowadziła do rozkwitu mafii. Nieco bardziej inteligenty przywódca jakiejś grupy przestępczej wpadł pomysł na zagospodarowanie nowego rynku, i tyle.
Rozsądnie myślący rząd, mógłby zaproponować:
1. Potraktowanie dopalaczy tak samo jak leków, np.:
– konieczność realizacji kosztownego procesu dopuszczenia do obrotu.
– ograniczenie sprzedaży wyłącznie do aptek.
2. Nałożenie ograniczeń na bazowe struktury substancji (niezmienne fragmenty związków chemicznych które odpowiadają za takie a nie inne działanie).
3. Skierowanie środków na profilaktykę i uświadamianie.
4. Konsekwentnie egzekwowany wymóg umieszczania kompletnej informacji o środku, jego działaniu i potencjalnych zagrożeniach.
i wiele innych …
A tak, kilku byłych ubeków zarobi parę złotych.
5 października, 2010 at 15:32
@Maciej Mackowiak
„Rozsądnie myślący rząd mógłby zaproponować:”
a jeszcze rozsądniej myślący rząd mógłby całą sprawę olać i pozwolić ludziom się truć wedle woli. no ale aż tak postępowego rządu to nie widać nawet na horyzoncie.
6 października, 2010 at 09:50
W 100% się zgadzam. Z mojego punktu widzenia niebezpieczne jest np. skakanie ze spadochronem tudzież na bungee – czy dlatego, że ja tak uważam i gdyby udało mi się dojść do władzy (stałbym się „urzędnikiem”) – mógłbym domagać się zakazu takich skoków?
Ja za niebezpieczne (niekoniecznie dla zdrowia fizycznego) uważam również:
– oglądanie bzdurnych seriali (na część bym pozwolił);
– słuchanie głupawych komentarzy dziennikarzy w radiu i telewizji;
– picie wódki (nie cierpię jej);
– boks i większość walk sportowych kontaktowych;
– downhill – szybkie zjazdy na rowerze ze stoków;
– i pół setki innych spraw.
To, co mnie przeraża, że Kowalski na niczym się nie zna, dorwie się do władzy/zostanie urzędnikiem i nagle staje się specjalistą w dowolnej sprawie, np. wie czego powinny się uczyć dzieci (a jeszcze chwilę wcześniej nie miał prawa do nauczania dzieci w domu), jakie leki można przyjmować, a jakie nie bez recepty (na receptę są specyfiki, które komuś się nie spodobały, choć inne mające dokładnie ten sam skład – są nadal bez recepty) oraz co mi wolno jeść, palić i pić, bym „był bezpieczny”.
6 października, 2010 at 10:02
widze, że ten sam punkt widzenia …
http://onechaos.com/blog/nielegalne-dopalacze/1241/
pozdrawiam
r
6 października, 2010 at 10:06
Na temat akcji dopalacze wypowiadałem się już na innych blogach, których część czytelników niniejszego również czyta – nie będę się więc „kalkował”, wznosząc kolejne klątwy na rząd czy „społeczeństwo” – tylko jedna uwaga nieco od tematu
@piotr.sokol – poruszyłeś dość skomplikowany i ciekawy temat.Teoretycznie rzecz biorąc każda wypowiedź jest subiektywna, ponieważ każda jest wyrażona jest „przez kogoś” – na tej zasadzie obiektywność nie istnieje. Pozornie. Ponieważ to, że jakaś wypowiedź jest wyrażana przez kogoś, nie jest warunkiem wystarczającym aby ją uznać za nieobiektywną (subiektywną). Jeżeli ktoś lub ja nie zabierze parasola, a będzie padać – tego kogoś czy mnie deszcz zmoczy. Wyraziłem opinię – czy ona jest subiektywna? Nie jest? Dlaczego? Albo dlaczego może być traktowana jak obiektywna? Podobnie nie jest warunkiem wystarczającym, aby określić słuszność czy niesłuszność czyjejś wypowiedzi, fakt że jest ona przez tego kogoś wyrażona. A w szczególności czyjaś opinia nie jest dla mnie lepsza od mojej poprzez sam fakt że czyjaś nie jest moja. Nie stawia jej to w moim wnioskowaniu w sytuacji uprzywilejowanej. Jednocześnie fakt, że czyjeś normy są czyjeś – nie może stanowić argumentu, że zatem owa opinia może być słuszna ( w domyśle, żaden z nas nie może mieć racji a wypowiedzi „za” i „przeciw” niezależnie od argumentacji są równoważne) . Nie są, choćby dlatego, że jedna z nich (pomijając użytą statystykę) jest poparta kluczowym dowodem, w postaci odwołania do praw do własnego (!) zdrowia czy życia, natomiast druga – w tym przypadku „rządowa” – de facto nie jest udowadniana w żaden obiektywny sposób – statystykę, przypominam, odrzuciliśmy. Rząd nie udowadnia niczego, po prostu wydaje innym rozkazy, zakazy i nakazy, sam nie będąc nawet podmiotem, lecz pewną „grupą” której odpowiedzialność podlega napoleońskiej anegdocie – jeżeli wszyscy są winni, oznacza to że winnych nie ma ( czy jak to tam było ).
Nadto zwykle wskazówką jest kierunek (wektor) danej opinii – opinia oparta na wnioskowaniu „ja powinienem X, zatem ktoś inny (nie) powinien Y” zwykle ma w sobie więcej prawdy niż „ktoś powinien X, zatem ja (nie) powinienem Y”.
Zwróć uwagę, że tego rodzaju argument, jak użyty przez ciebie („wszystkie opinie są subiektywne, nic obiektywnego nie da się powiedzieć bo każdy punkt widzenia jest czyimś punktem widzenia, a zatem jest subiektywny”) – zawsze są używane w obronie winy, a nigdy w obronie niewinności – osoba niewinna, czy też w jakiś sposób poszkodowana – raczej nie dowodzi, że czyjś – strony przeciwnej – punkt widzenia MOŻE BYĆ niesłuszny, natomiast prawie zawsze łajdak oskarżany przez swoją ofiarę sięga po argument, że opinia ofiary również jest opinią, a zatem ofiara i wina są dyskusyjne ( bez osobistych wycieczek – zakładam, że poddajesz pod dyskusję hipotetyczny „punkt widzenia rządu” tj starasz się obiektywnie podnieść kwestię subiektywizmu czy obiektywizmu). Tego rodzaju argument, jak użyty przez ciebie przeczy samemu sobie, ponieważ jeżeli ani ofiara ani winowajca nie mają racji, ja również nie mogę mieć racji gdybym twierdził, że ofiara ani winowajca nie mają racji – quod erat demonstrandum.
Polecam, kontrolnie, lekturę „neutralnego” teoretycznie artykułu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_błędów_poznawczych
Czy w artykuleo błędach poznawczych są błędy? Jakie? 🙂
Pozdrawiam 🙂
6 października, 2010 at 10:58
@Krzysztof Jankowski – dobre z tym nauczaniem, wczesniej o tym nie pomyślałem.. człowiek nie ma prawa decydować o tym czego i jak będą się uczyć jego dzieci, ale jak go przyjmą do pracy w ministerstwie, to z dnia na dzień już umie/wie/może decydować – o wszystkich dzieciach, za wyjątkiem oczywiście własnych bezpośrednio. Tzn również o własnych może decydować już jako urzędnik, a nie jako rodzic.. paranoja. To samo z lekami – nawet najniższy w hierarchii urzędnik w ministerstwie leków, edukacji czy kultury ma więcej do powiedzenia w sprawie medykamentów, szkoły dla dzieci czy odpowiednich/nieodpowiednich rzeczy związanych z kulturą czy sztuką. Dobre spostrzeżenie.
6 października, 2010 at 11:25
quote: „Chyba, że uważamy, że każdy z nas jest niewolnikiem, a jego zdrowie i życie należy do pana, któremu na imię „rząd”, „państwo”, „naród” czy „społeczeństwo”.
Jedno jest pewne – rząd najwyraźniej jest tego zdania – pewnie dlatego, że ten pogląd pozwala mu utrzymać rację stanu, a w dalszej perspektywie również rację bytu – i to jest tragiczne..
6 października, 2010 at 13:13
Kwestia subiektywizmu czy obiektywizmu, choć ciekawa, w tym przypadku jest wtórna. Rząd powołany do służenia obywatelom poprzez respektowanie prawa oficjalnie podał do wiadomości, że zamierza działać na granicy prawa, powołując się na SZCZEGÓLNIE wątpliwy ( w kontekście statystyk przytoczonych przez tenże rząd – mowie o ilosciach zatruć czy smierci podawanych przez rząd, nie cytowanych przez blogerów ) „interes społeczny” czy też „wyższą konieczność”.
Ponadto fakt błyskawicznej mobilizacji sił ustawodawczych, wykonawczych – a w najbliższym czasie pewnie i sądowniczych, oraz podporządkowanie ich owej wątpliwej „wyższej konieczności”, dowodzi że prawo w tym kraju służy interesom władzy, nie obywateli – niezależnie od tego czy istota sprawy w tym przypadku to dopalacze, odpalacze, przypalacze czy jakiekolwiek inne substancje. Howgh 🙂
6 października, 2010 at 13:56
Cała ta akcja walki z dopalaczami jakoś dziwnie pasuje do ustawy o restrykcjach sprzedarzy ziół leczniczych w krajach UE mającej wejśc w kwietniu przyszłego roku.
„Projekt przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jako środki odurzające lub substancje psychotropowe.”
żródło:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pis-o-walce-z-dopalaczami-to-rodzi-watpliwosci,1,3725066,wiadomosc.html
6 października, 2010 at 15:03
@lobo
„Cała ta akcja walki z dopalaczami jakoś dziwnie pasuje do ustawy o restrykcjach sprzedarzy ziół leczniczych w krajach UE mającej wejśc w kwietniu przyszłego roku.”
Cała ta walka z dopalaczami jest dla dobra NASZYCH DZIECI.
Czy wy tego nie widzicie???
ZAŻYWASZ – PRZEGRYWASZ!
6 października, 2010 at 15:19
Dla dobra naszych dzieci jest pozostawienie im wolności do decydowania o sobie. W innym wypadku należeło by zakazać wszystkiego czym można sobie krzywdę zrobić.
Tu nie chodzi o konkretny przypadek walki z jakąś szkodliwą substancją. Chodzi raczej o precedens kiedy władza posuwa się do bezprawnego działania w imie jakichś celów. Jeżeli prześledzisz sobie historię to łatwo zorentujesz sie ze najczęściej cele władzy są rozbieżne z dobrem obywateli …
6 października, 2010 at 16:44
spirala paranoi się nakręca.. i to z moich podatków..
http://wyborcza.pl/1,75248,8470248,W_szkole_o_dopalaczach__Ta_lekcja_nie_wypali.html
„Rodzice mają się przyznać do swoich doświadczeń z narkotykami, a nauczyciel ma je spisać – to propozycja scenariusza lekcji, które resort edukacji nakazał przeprowadzić szkołom. W tym celu obecni na spotkaniu matki i ojcowie powinni przyznać się do własnych doświadczeń z czasów młodości. [..] nauczyciele powinni też sprowokować rodziców do burzy mózgów, dotyczącej tego, jak walczyć z dopalaczami. Prowadzący pyta rodziców, jak to było w czasach, gdy byli nastolatkami, czy mieli kontakt z substancjami psychoaktywnymi (jakimi), w jakich okolicznościach (np. imprezy młodzieżowe), jaka była wiedza ich rodziców na temat ich doświadczeń. Dlaczego to robili, co sprawiło, że nie zaangażowali się bardziej i co uchroniło ich przed poważnymi konsekwencjami”
Pod światłym nadzorem ministerstwa edukacji rodzice uruchomią mózgi.. bo sami, bez pomocy, na swoje mózgi nie mają co liczyć.. parę czy paręnaście zatruć na terenie całego kraju.. przerażenie. Moje. Oczy robią mi się coraz większe :((((
6 października, 2010 at 16:47
źle się dzieje w Państwie Polskim
6 października, 2010 at 17:58
„Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: Czy musiało do tego dojść?
Obejmując urząd prezesa Rady Ministrów, wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc wszystko, aby zatrzymać spiralę kryzysu? [..] Przede wszystkim jednak minione miesiące były dla rządu czasem pracowitym, borykaniem się z ogromnymi trudnościami. Niestety – gospodarkę narodową uczyniono areną walki politycznej. Rozmyślne torpedowanie rządowych poczynań sprawiło, że efekty są niewspółmierne do włożonego wysiłku, do naszych zamierzeń. Nie można odmówić nam dobrej woli, umiaru, cierpliwości. Czasem było jej może aż zbyt wiele.
Nie można nie dostrzec okazywanego przez rząd poszanowania umów społecznych. Szliśmy nawet dalej. Inicjatywa wielkiego porozumienia narodowego zyskała poparcie milionów Polaków.[..]
Mówię to z ciężkim sercem, z ogromną goryczą. W naszym kraju mogło być inaczej. Powinno być inaczej. Dalsze trwanie obecnego stanu prowadziłoby nieuchronnie do katastrofy, do zupełnego chaosu, do nędzy i głodu. Surowa zima mogłaby pomnożyć straty, pochłonąć liczne ofiary. Szczególnie wśród najsłabszych – tych, których chcemy chronić najbardziej. W tej sytuacji bezczynność byłaby wobec narodu przestępstwem. Chcę, aby wszyscy zrozumieli motywy i cele naszego działania. [..] Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści – sieje spustoszenie psychiczne, kaleczy tradycje tolerancji. [..] Wciąga się do nich nawet szkolną młodzież. [..] Naród ma w sobie dość siły, dość mądrości, aby rozwinąć sprawny, demokratyczny system [..] rządów. [..] Działalność przestępczych gangów rozpatrywana będzie przez sądy w trybie doraźnym. Osoby trudniące się spekulacją na wielką skalę, czerpiące nielegalne zyski, naruszające normy współżycia społecznego będą ścigane i karane z całą surowością. Majątki zgromadzone w bezprawnej drodze ulegną konfiskacie. [..] Demokrację można jednak wdrażać i rozwijać tylko w państwie silnym i praworządnym. [..] 36-milionowy kraj w sercu Europy nie może pozostawać w nieskończoność w upokarzającej roli petenta. Nie wolno nam nie dostrzegać, że znów odżywają szydercze opinie o „Rzeczypospolitej, co nierządem stoi”. Trzeba uczynić wszystko, by opinie takie trafiły do lamusa historii. [..] Zwracam się do Was, nauczyciele, twórcy nauki i kultury, inżynierowie, lekarze, publicyści: niech na tym groźnym zakręcie naszej historii zwycięży rozum przeciw rozognionym emocjom, intelektualna wykładnia patriotyzmu przeciw zwodniczym mitom.”
Nie proszę Państwa. To nie jest cytat ze słów premiera Tuska, premiera Kaczyńskiego, czy prezydenta Komorowskiego. Wiecie, czyje to słowa? Jak nie wiecie, zapytajcie rodziców..
6 października, 2010 at 19:50
Powyżej przemówienie gen. Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981.
Co do samych dopalaczy – władza pokazała swoje prawdziwe oblicze, zobaczyliśmy również, że nie każdy ma prawo do uczciwego procesu z obroną. W USA karalne jest udzielenie pomocy prawnej terrorystom, u nas – póki co nie sformalizowane – również sprzedawcom dopalaczy, czy każdemu, kogo nie będzie lubił rząd i media.
Niemniej dopalacze, również nie zachowywały się właściwie. Najpierw wprowadzały konsumentów w błąd sprzedając mieszanki ziołowe, których działanie nie opierało się wcale na zawartych w nich ziołach i podanym składzie, a na syntetycznych dodawanych do niedziałających ziół kanabinoidach. Teraz, gdy nazwa „mieszanka ziołowa” była już synonimem kanabinoidu (wśród interesującej się tematem części populacji, bo część wciąż myśli, że kupuje zioła o działaniu zbliżonym do marihuany), pakują do nich gacyklydynę (w Tajfunie). Moim zdaniem można by ich zamknąć, za wprowadzanie konsumenta w błąd – pomijanie części składu było takim działaniem, kolekcjonerzy zostali oszukani, i w swoich kolekcjach zamiast rzadkich psychoaktywnych afrykańskich ziół, mają majeranek nasączony kanabinoidem.
6 października, 2010 at 19:58
Poza tym, dopalacze zupełnie nie przejmowały się tym, że doprowadzą do delegalizacji najciekawszych substancji, którymi wcześniej handlowano bardzo długo bez szumu i kolorowych opakowań. Inni zadowolili się dużo mniejszymi zyskami właśnie dlatego, że identyfikowali się ze swoimi klientami i subkulturą i nie chcieli ryzykować zniszczeniem wszystkiego.
8 października, 2010 at 13:07
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,8481271,Sejm_przyjal_ustawe_ws__zwalczania_dopalaczy.html
Ustawa weszła.. no co to, panie premierze, panie prezydencie, w prostych i nieskomplikowanych sprawach wyższej koniecznosci, rach ciach, i ustawa gotowa? Tylko przy obniżaniu podatków, deficytu, długu, to, tego, skomplikowane sprawy są, przed wyborami nie zdążycie, co? Cztery lata to za mało? No tak, hm, skomplikowane.. wprawdzie ludzie nadal umierają, zwłaszcza ci , którym po opłaceniu zusiku na przyszłych emerytów nie zostaje na jedzenie, i jedzą na kredyt, ale rozumiem ze to bardziej skomplikowane jest? Co jest skomplikowanego w tym, że ludzie jedzą na kredyt, bo zusik zapłacić muszą?
9 października, 2010 at 10:30
http://mateuszmachaj.blox.pl/2010/10/Dopalacze.html
>>A może odpowiedź tkwi w projekcie ustawy, którą przygotowano i którą być może przepchnie parlament trybem „hazardowym”, czyli ekspresowo i przy poparciu wszystkich? Nowa ustawa ma zapewnić inspektoratowi sanitarnemu dodatkowe prerogatywy władzy, które pozwalają na łatwe zamknięcie placówki, sklepu, czy hurtowni na podstawie podejrzeń szkodliwości dla zdrowia. Zwróćmy zatem uwagę, że nie wprowadza się po prostu zakazu sprzedaży substancji psychotropowych, lecz udostępnia się organowi rządowemu dodatkową możliwość manipulowania rynkiem i nękania przedsiębiorców. Pozostaje tylko czekać, jak w najbliższych latach okaże się, że nowe prerogatywy będą pewnym grupom zdecydowanie bardziej przydatne niż do walki z „dopalaczami”.<<
9 października, 2010 at 15:07
Żelichowski głosował przeciw, ale tylko ponieważ mu się guziki pomyliły:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,8481654,Zelichowski_glosowal_przeciw_ustawie_o_dopalaczach_.html
9 października, 2010 at 16:28
Czyli przeciwko tak naprawdę byli tylko Celiński i Widacki. Nie lubię żadnego z nich, ale w tym przypadku muszę przyznać, że okazali się „jedynymi sprawiedliwymi”…
9 października, 2010 at 22:27
No to uchwalone. A teraz, panie i panowie komentatorzy z autorem na czele, każdy grzecznie przygotowuje argumentację na głosy rzekomego rozsądku pt. „i co, uchwalili, i jakoś świat się nie zawalił, nadal wszystko działa, trzęsienie ziemi nie nastąpiło” 🙂 Zaznaczam, że jak po kolejnym roku czy dwóch uchwalą ni stąd ni zowąd zakaz prowadzenia samochodów przez leworęcznych albo niewierzących, to wtedy na argument „jak uchwalali ustawę o dopalaczach, to ostrzegałem, nikt mnie nie słuchał” – będzie już za późno..
Była dziś u mnie z wizytą moja matka – wiek jakoś pod 70-tke, nie do końca rozumie o co chodzi z dopalaczami, po co, dlaczego, kto, kiedy itd. ale przyszła, i powiedziała, że jej się zdaje, że jest w tym jakiś przekręt 🙂
10 października, 2010 at 23:03
Warto jeszcze dodać, że wstrzymali się: Marek Balicki, Marian Filar, Bogdan Lis.
Marek Balicki, jako minister zdrowia też dążył do ograniczenia represji wobec użytkowników narkotyków, jak i sprzeciwiał się wcześniejszym zaostrzeniom ustawy antynarkotykowej. Może zabrakło mu odwagi, by zagłosować przeciw, ale i głosy wstrzymujące się trzeba docenić zważywszy na to jak mało mamy tych przeciwko.
Linki:
http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/glosowania?OpenAgent&6&75&5
http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/listaglos?OpenAgent&1093
http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/posglos?OpenAgent&6
11 października, 2010 at 01:38
świat staje na głowie..
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8490336,Kres_liberalnych_obyczajow_w_Holandii__Coffee_shopy.html
„Coffee shopy z marihuaną, z których od ponad trzech dekad słynie Holandia mogą zakończyć swoją działalność. Nadchodzący rząd myśli o odwrocie od polityki tolerancji – pisze „Financial Times””
11 października, 2010 at 01:50
@conr
wypada opuścić głowę, żyjemy w kraju tchórzy, fanatyków i śmierdzących oportunistów :(( spójrzcie też na listę nieobecnych.. noo, panie palikot, będziemy pamiętać o pańskiej odwadze i uczciwości, a jakże..
SLD – m.in. napieralski, kalisz
PSL – m.in. pawlak, zych
„niezszeni” – dorn, palikot
i SDPL – marek borowski i izabella sierakowska