Obietnica premiera gówno warta

Osiem miesięcy temu pisałem o zgłoszonej przez Komisję Europejską propozycji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady mającej zobowiązać państwa członkowskie do blokowania dostępu do stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających „pornografię dziecięcą” – rozumianą jako wszelką pornografię ukazującą osoby w wieku poniżej 18 lat oraz „wyglądające” jak takie, a także „realistyczne obrazy” takich osób. Wczoraj Rada Unii Europejskiej przyjęła tę propozycję (z niewielkimi modyfikacjami w porównaniu do wersji sprzed kilku miesięcy) jako „ogólne podejście”, które trafi teraz do uchwalenia przez Parlament Europejski. Jak informuje Fundacja Panoptykon i „Rzeczpospolita”, rząd polski (reprezentowany na posiedzeniu Rady przez ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera i podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Igora Dzialuka) poparł kontrowersyjny (sprzeciwiały się mu Niemcy i Rumunia) zapis w artykule 21 proponowanej dyrektywy, przewidujący, że „jeżeli usunięcie stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających pornografię dziecięcą nie jest możliwe, państwa członkowskie podejmują środki, ustawodawcze i nieustawodawcze, niezbędne do tego, by możliwe było blokowanie dostępu do stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających pornografię dziecięcą użytkownikom Internetu na ich terytorium”.
Okazuje się, że obietnica premiera Tuska (złożona wraz z odstąpieniem przez niego – w wyniku zmasowanej krytyki – od pomysłu wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych), że to, „czy Rejestr wróci, czy będą innego typu instrumenty, będzie zależało od wyników konsultacji społecznych” była – brutalnie mówiąc – gówno warta. Konsultacje społeczne oczywiście nie zostały przeprowadzone, co więcej, zignorowano apel pięciu organizacji społecznych (Fundacja Kidprotect.pl, Fundacja Panoptykon, Fundacja Nowoczesna Polska, Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska, Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania) o sprzeciwienie się pomysłowi blokowania stron internetowych. Rząd polski świadomie poparł na forum Rady UE zapis, który – jeśli dyrektywa w tym kształcie zostanie ostatecznie przyjęta – praktycznie zobowiązuje Polskę do wprowadzenia prawnych i technicznych mechanizmów umożliwiających blokowanie stron z „pornografią dziecięcą” (w tym również – a może przede wszystkim – tych z dwudziestolatkami wyglądającymi jak siedemnastolatki). Innymi słowy – do wprowadzenia w takiej czy innej postaci jakiegoś rejestru stron niedozwolonych oraz do zbudowania (czy to przez państwo, czy przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych) infrastruktury technicznej umożliwiającej potencjalnie zablokowanie każdej strony internetowej. Bo jeżeli ma istnieć możliwość blokowania stron z „pornografią dziecięcą”, to musi istnieć możliwość zablokowania dowolnej pojedynczej strony. A wtedy pozostanie już tylko mały kroczek do rozszerzenia blokady na strony hazardowe, „terrorystyczne”, „szerzące nienawiść”, „pirackie”, „propagujące faszyzm” i inne, które nie podobają się władzom. Przeciwnikom takiego rozszerzania odpadną argumenty, że wymaga to budowy kosztownej infrastruktury (bo taka już będzie) i że jest to forma prewencyjnej cenzury naruszającej wolność dostępu do informacji (bo skoro cenzura jest wskazaną metodą w przypadku „pornografii dziecięcej”, to i w innych przypadkach niekoniecznie musi być zła).
Proponowaną dyrektywę można jeszcze jednak – przynajmniej jeśli chodzi o zapis nakazujący blokowanie stron internetowych – odrzucić lub poprawić. Jej ostateczne wejście w życie i ewentualny kształt będą zależeć od Parlamentu Europejskiego. Przeciwnicy cenzury mogą i powinni naciskać na eurodeputowanych.

6 komentarzy do “Obietnica premiera gówno warta”

  1. Marcin Wandzel Says:

    Ostatnio wrzucałem na bloga zdjęcia znanej fotografki Nan Goldin. Na jednym z nich były dzieci, w tym jedno nagie. Ktoś w komentarzach napisał, że przeginam i żebym fotkę wykasował. W swej naiwności potraktowałem ją po prostu jako zdjęcie artystki, w życiu bym nie pomyślał, że ktoś może tę fotkę potraktować jako pedofilską. No ale znając predylekcję wielu Polaków do pisania donosów, zdjęcie usunąłem.

    Tak sobie myślę: jak to będzie wyglądać? Gdzie są granice? Czy zdjęcia Sally Mann mogą zostać zakwalifikowane jako pedofilia? Albo w sumie subtelne fotki Lilian Birnbaum z serii „Transmition”? http://images.artnet.com/artwork_images_423966166_511202_lilian-birnbaum.jpg
    No w sumie, czemu nie?

    Według mnie równie dobrze można by zdjęcia psów Elliotta Erwitta podciągnąć pod propagowanie zoofilii.

  2. Marcin Wandzel Says:

    Sorry – „Transition”, nie „Transmition”.

  3. Ahk4iePaiv8u Says:

    Gdzie ja to czytałem, że w myśl tychże zasad powinno się zakazać Romea i Julii ? W starożytnych teatrach mężczyźni grali role kobiece, czy dziś starcy będą grać role młodzieńców obojga płci?
    Jakiś czas temu byłem z osobą małoletnią na „Akademii Pana Kleksa” z Fronczewskim, w kinie, jest tam scena w której uczniowie jak ich pan bóg stworzył biegają naokoło fontanny, podskakując i śpiewając. O ile dobrze sobie przypominam ( nie mogę akurat trafić tego kawałka na youtube ), widać nawet – o zgrozo – pisiorki! To co, od dziś „Akademia Pana Kleksa” na indeksie filmów zakazanych?

  4. Ahk4iePaiv8u Says:

    O, proszę, szósta minuta
    http://www.youtube.com/watch?v=0CVigMETGUA

  5. Marcin Wandzel Says:

    Skoro widać pisiorki, to PO na pewno zakaże.

  6. Barbarus Says:

    Zdecydowanie przerażające. Nawet nie to, że postulowany zakaz jest kompletnie idiotyczny. Ale to, że w demokracji można zakazać człowiekowi dokładnie wszystkiego, wystarczy zebrać jakąś tam ilość głosów zainteresowanych, a w przypadku Unii nawet i to nie jest, jak się zdaje, wymagane.

    http://www.continuum24.wordpress.com

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.