Seksizm w imię równości
Jak podała PAP, dwunastu norweskim firmom grozi przymusowe rozwiązanie za to, że w ich zarządach nie ma odpowiedniej liczby kobiet. Zgodnie z wprowadzonym tam w 2003 r. prawem, wszystkie tamtejsze spółki notowane publicznie muszą od pierwszego stycznia br. mieć w składzie swoich zarządów przynajmniej 40% kobiet.
Łatwo zauważyć, że prawo to, wprowadzone rzecz jasna w imię „równości płci”, jest zwyczajnie seksistowskie, bo zmusza firmy do kierowania się przy zatrudnianiu członków zarządów kryterium płci. Jeśli obowiązuje takie prawo i w zarządzie firmy X są dwie kobiety i trzech mężczyzn, to jeśli chce się zatrudnić tam jeszcze jedną osobę, to musi być ona kobietą. Mężczyzna, bez względu na swoje kompetencje, nie może być zatrudniony, bo wtedy liczba kobiet w zarządzie spadłaby poniżej 40%. Innymi słowy, prawo to zmusza firmy do dyskryminacji pracowników ze względu na płeć w pewnych sytuacjach.
Oczywiście, zapewne twórcy i zwolennicy tego prawa będą argumentowali, że nie jest to żadna dyskryminacja, bo przecież kobiety są „niedoreprezentowane” i wskutek jego stosowania zapanuje ostatecznie większa równość między płciami. Podobna argumentacja znajduje się w Karcie Praw Podstawowych UE – „zasada równości nie będzie zabraniać utrzymywania ani przyjmowania środków zapewniających specjalne korzyści na rzecz niedoreprezentowanej płci”. Norwegia wprawdzie do UE nie należy, ale widać, że tendencje są tu podobne.
Tylko… tak naprawdę, jakie znaczenie dla ogółu kobiet w kilkumilionowym państwie może mieć fakt, że około tysiąc z nich zostało zatrudnionych w zarządach spółek? Czy ma to jakieś znaczenie dla zarobków przeciętnej kobiety (jak wynika z dostępnych danych, zarobki norweskich kobiet nadal są sporo niższe od zarobkow tamtejszych mężczyzn) albo dla kobiet, które padają ofiarą gwałtów czy przemocy domowej? Raczej żadne.
Powiedzmy wprost – nie chodzi tu o żadną równość płci ani prawa kobiet. Chodzi o pieniądze i władzę dla określonych polityków i grup interesów.
Jak zresztą prawie zawsze, gdy do czegoś bierze się „władza”.
24 lutego, 2008 at 21:22
Chore. I tak demokratyczna mniejszość zaczyna decydować za większość.
25 lutego, 2008 at 14:27
[…] Jacek Sierpiński Ci, którzy sprawują władzę to rząd. Pozostali to nierząd. (Krzysztof Martyna) « Seksizm w imię równości […]
25 lutego, 2008 at 18:05
Chyba jeszcze w latach 90. przestrzegałeś przed tym w „Maci”.
Właściciel firmy powinien mieć prawo decydować o tym, czy chce zatrudnić po połowie mężczyzny i kobiety, czy samych facetów albo same babki. Niby oczywiste, ale, jak widać, nie dla zwolenników „równości”.