Prezydent chce ograniczyć wolność zgromadzeń

Jak informuje PAP, prezydent Bronisław Komorowski jeszcze dziś „spotka się ze swoimi współpracownikami, aby rozważyć, czy obecne prawo regulujące kwestię organizowania zgromadzeń jest wystarczające”. Spotkanie ma odbyć się „w kontekście ewentualnego wniesienia przez prezydenta inicjatywy ustawodawczej”, jako że prezydent w związku z dzisiejszymi wydarzeniami, czyli incydentami podczas warszawskiej manifestacji z okazji Święta Niepodległości (zniszczono m. in. wozy transmisyjne TVN24 i Polsatu), „opowiada się za wzmocnieniem uprawnień władz samorządowych w zakresie decydowania o możliwości organizowania demonstracji”.
Stan prawny na dzień dzisiejszy jest taki, że zgromadzenia publiczne nie wymagają zezwolenia, a jedynie zawiadomienia organu gminy właściwego ze względu na miejsce zgromadzenia. W wyjątkowych przypadkach (jeśli jego cel lub odbycie sprzeciwiają się Prawu o zgromadzeniach lub naruszają przepisy ustaw karnych, lub też odbycie zgromadzenia może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach) organ gminy może zakazać zgromadzenia lub je rozwiązać na podstawie art. 8 lub art. 12 Prawa o zgromadzeniach. Jednak samo uczestnictwo w zakazanym lub rozwiązanym zgromadzeniu nie jest karalne (wykroczeniem jest jedynie przewodniczenie takiemu zgromadzeniu), nie ma też ustawowego obowiązku podporządkowania się wezwaniom i zarządzeniom przedstawiciela organu gminy w przypadku rozwiązania przezeń zgromadzenia.
Czym w tej sytuacji miałoby być „wzmocnienie uprawnień władz samorządowych w zakresie decydowania o możliwości organizowania demonstracji”? Czy chodzi o wprowadzenie wymogu uzyskiwania zezwolenia na ich zorganizowanie? Obowiązku podporządkowania się wezwaniom i zarządzeniom przedstawiciela organu gminy w przypadku rozwiązania przezeń zgromadzenia? Kary grzywny za samo uczestnictwo w rozwiązanej lub zakazanej demonstracji? A może poszerzenia katalogu powodów umożliwiających jej zakazanie lub rozwiązanie – o np. zagrożenie dla porządku publicznego lub sprzeczność z „interesem społecznym”?
Jeśli tak, to warto przypomnieć, że wszystko to już kiedyś obowiązywało na mocy ustawy o zgromadzeniach z 29 marca 1962 roku. Pan prezydent może sięgnąć do starych, sprawdzonych rozwiązań.

4 komentarze do “Prezydent chce ograniczyć wolność zgromadzeń”

  1. sierp Says:

    Już są pierwsze szczegóły na temat ograniczeń, jakie miałyby być wprowadzone:

    „”Zleciłem odpowiednie prace prawnikom i sądzę, że jest możliwe znalezienie zapisów, które by nowelizowały dotychczasową ustawę bez konieczności zmiany konstytucji – co jest w tym wypadku istotne – w taki sposób, aby w większym stopniu odpowiedzialność za szkody i zniszczenia w miejscach i czasie objętych zgodą na przeprowadzenie demonstracji jednak obciążała organizatorów” – tłumaczył Komorowski.
    Prezydent chciałby też, aby pojawił się zapis, który ułatwi policji rozpoznanie osób – „dzisiaj często występujących w maskach albo z jakimś kamuflażem na twarzy”, co uniemożliwia ich identyfikację.”
    http://www.polskatimes.pl/aktualnosci/471535,prezydent-odpowiedzialnosc-za-szkody-powinna-obciazac,id,t.html

    Okazuje się, że są nawet gotowe rozwiązania:
    „Prezydent stolicy poinformowała, że w ratuszu od „wielu miesięcy” gotowy jest projekt zmieniający przepisy o zgromadzeniach. Według nowych propozycji, w tym samym miejscu i czasie nie mogłoby się odbywać więcej niż jedno zgromadzenie publiczne. „Chodzi o to, żeby manifestacja i kontrmanifestacja nie mogła być w tym samym miejscu” – powiedziała prezydent Warszawy.
    Jak poinformowała, w projekcie jest zapis zakazujący używania podczas demonstracji „urządzeń pirotechnicznych” oraz zakaz zakrywania twarzy w sposób uniemożliwiający identyfikację.”
    http://wpolityce.pl/wydarzenia/17933-kto-tu-w-co-gra-nagle-warszawski-ratusz-oznajmia-ze-ma-gotowe-nowe-ostrzejsze-przepisy-o-zgromadzeniach

    Zarówno obciążanie organizatorów odpowiedzialnością za szkody, jak i zakaz zakrywania twarzy są jednak sprzeczne z Konstytucją, co zostało potwierdzone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w 2004 r.:
    http://prawo.legeo.pl/prawo/wyrok-trybunalu-konstytucyjnego-z-dnia-10-listopada-2004-r-sygn-akt-kp-104/

    Natomiast zakaz używania urządzeń pirotechnicznych jest niepotrzebny, bo już w kodeksie wykroczeń jest przewidziana kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny dla tego, kto „bierze udział w zgromadzeniu posiadając przy sobie broń, materiały wybuchowe lub inne niebezpieczne narzędzia” (art. 52 § 1).

  2. sztejkat Says:

    Z tego co wiem dotychczasową praktyką było i tak „udzielanie zezwolenia” na demonstrację. Podobnie te zapisy traktują media – zazwyczaj mówi się o „prezydent miasta nie udzielił zezwolenia” zamiast „zakazał”.

    Z drugiej strony, o ile mnie pamięć nie myli, zapisy o odpowiedzialności już są. Jedynie podstawą do łagodzenia odpowiedzialności, a jednocześnie podstawą do patrzenia na zawiadomienie jak na zezwolenie, są te fragmenty i te oczekiwania organizatorów, które nakładają na władze publiczne obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa demonstrującym. Wówczas otwiera się oczywiście puszka Pandory – konieczność konsultowania tras, zdobywania kolejnych „akceptacji” i temu podobne furtki do zamknięcia drogi demonstrantom.

    Do tego istnieją:

    KK. Art. 254.
    § 1. Kto bierze czynny udział w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

    KW. Art. 52. § 1. Kto:
    (…)
    3) przewodniczy zgromadzeniu po rozwiązaniu go przez przewodniczącego lub przedstawiciela organu gminy,
    4) bezprawnie zajmuje lub wzbrania się opuścić miejsce, którym inna osoba lub organizacja prawnie rozporządza jako zwołujący lub przewodniczący zgromadzenia,
    (…)

    Ustawa o zgromadzeniach:
    Art. 10
    (…)
    5. Jeżeli uczestnicy zgromadzenia nie podporządkują się zarządzeniom przewodniczącego wydanym w wykonaniu jego obowiązków lub gdy przebieg zgromadzenia sprzeciwia się niniejszej ustawie albo narusza przepisy ustaw karnych, przewodniczący rozwiązuje zgromadzenie.
    6. Z chwilą rozwiązania lub zamknięcia zgromadzenia jego uczestnicy są obowiązani bez nieuzasadnionej zwłoki opuścić miejsce, w którym odbywało się zgromadzenie.(…)
    (….)
    Art. 12. 1. Zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy,(…)

    Rozwiązane zgromadzenie może zostać uznane za zbiegowisko i wówczas istnieje obowiązek jego opuszczenia na wezwanie.

    http://books.google.pl/books?id=tNUBhltB_VkC&pg=PA173&lpg=PA173&dq=kodeks+wykrocze%C5%84+%22wezwanie+do+opuszczenia%22&source=bl&ots=lfQZ6wulG0&sig=h0o4aGnHkC6ZG-m_jbvw_HzLnQk&hl=en

    Więc chyba nie do końca jest tak jak piszesz.

  3. sierp Says:

    Jest jak piszę – nie ma zezwoleń na demonstrację, tryb jest taki, że zgłasza się zamiar jej zorganizowania do urzędu gminy, a urząd może co najwyżej wydać zakaz i to tylko w przypadkach przewidzianych w ustawie o zgromadzeniach i z zachowaniem jej wymogów. Patrz np. ostatnia pikieta ONR w Poznaniu, kiedy to sami urzędnicy tłumaczyli się, że nie mogli wydać zakazu, bo nie mieli już na to czasu (taki zakaz można wydać tylko do 24 godzin przed zgłoszonym terminem). Albo wyrok WSA w sprawie marszów „Wolnych Konopi”: http://olgierd.bblog.pl/wpis,zakaz;organizacji;manifestacji;nie;moze;byc;wydumany,47952.html Co więcej, podstawowa różnica między zgłoszeniem a zezwoleniem jest taka, że w pierwszym przypadku jeśli urzędnicy nie wydadzą żadnej decyzji, to domyślnie można organizować zgromadzenie (i tak jest obecnie), a w drugim nie można.
    Teoretycznie podstawą o zezwoleń mógłby być art. 65 i dalsze ustawy Prawo o ruchu drogowym, w sytuacji gdy zgromadzenie powoduje utrudnienia w ruchu drogowym. Ale w 2006 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł w wyroku sygn. K 21/05, że te artykuły nie mogą dotyczyć zgromadzeń.
    Nie ma również odpowiedzialności finansowej organizatora demonstracji za skutki wszystkiego, co się podczas jej trwania dzieje. Tylko jeśli te skutki są wynikiem jego działań (np. sam podburza tłum do niszczenia mienia). W przywołanym przeze mnie w poprzednim komentarzu wyroku TK jawnie stwierdzono, że próba ustawowego wprowadzenia odpowiedzialności organizatora za szkody wyrządzone przez uczestnika zgromadzenia jest niezgodna z Konstytucją.
    Sam w sobie obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa przez władze publiczne, a raczej twierdzenie o niemożności zapewnienia bezpieczeństwa w danym przypadku nie może być podstawą do ograniczania wolności zgromadzeń oraz wydawania zakazów, patrz wspomniany wyżej wyrok TK z 2006 r.:
    http://www.barczentewicz.com/jak-bardzo-mozna-ograniczyc-wolnosc-zgromadzen-z-dedykacja-dla-prezydenta/
    „ewentualność kontrdemonstracji przy użyciu przemocy lub przyłączenia się skłonnych do agresji ekstremistów nie może prowadzić do pozbawienia tego prawa nawet wtedy, gdy istnieje realne niebezpieczeństwo, że zgromadzenie publiczne spowoduje naruszenie porządku publicznego przez wydarzenia, na które organizatorzy zgromadzenia nie mają wpływu, a władza publiczna uchyla się od podjęcia skutecznych działań w celu zagwarantowania realizacji wolności zgłoszonego zgromadzenia”
    Co do zgromadzenia niezgłoszonego lub zakazanego – wykroczeniem jest tylko przewodniczenie takiemu zgromadzeniu, a nie uczestniczenie w nim. Co do zgromadzenia rozwiązanego – owszem uczestnicy mają ogólny obowiązek opuszczenia miejsca, w którym się ono odbywało (nie jest to jednak poparte żadną sankcją), ale nie mają obowiązku podporządkowania się w takim przypadku wezwaniom i zarządzeniom przedstawiciela organu gminy (np., żeby opuszczali to miejsce w określony sposób, udali się w określone inne miejsce, zwinęli albo oddali transparenty i flagi).
    W świetle przytoczonego komentarza do kodeksu wykroczeń mam natomiast duże wątpliwości co do tego, czy rozwiązane zgromadzenie może zostać uznane za zbiegowisko – bo wyraźnie jest tam napisane, że „zbiegowisko odróżnia od zgromadzenia stopień zorganizowania i cel (…) Nie będą więc zbiegowiskami zorganizowane pochody i manifestacje”. Również z art. 52 kodeksu wykroczeń wynika wyraźnie, że można przewodniczyć zgromadzeniu po jego rozwiązaniu (choć jest to wykroczenie), a więc samo rozwiązanie zgromadzenia nie zmienia faktu, że może ono nadal się faktycznie odbywać i być zgromadzeniem właśnie (a nie zbiegowiskiem). Zbiegowiskiem stałoby się tylko wtedy, gdy organizatorzy opuściliby jego miejsce, a niezorganizowany tłum nadal by tam przebywał. Wtedy dopiero nieodejście na wezwanie np. policji byłoby wykroczeniem, a jeśli tłum dopuszczałby się np. niszczenia mienia to branie „czynnego udziału” w tym (ale już nie samo stanie i patrzenie się) byłoby przestępstwem z art. 254 kk.

  4. sierp Says:

    A jednak – Trybunał Konstytucyjny swoje, a Komorowski swoje:

    http://www.rp.pl/artykul/10,759283-Prezydent-zlozy-projekt-zmian-w-ustawie-o-zgromadzeniach.html

    Jak to się ma do funkcji Prezydenta RP jako „czuwającego nad przestrzeganiem Konstytucji” (art. 126 ust. 2 Konstytucji RP)? Czy nie jest to świadome naruszenie Konstytucji, za które grozi odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu?

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.