Postkomunistyczny dinozaur twarzą PiS w Senacie…
Ryszard Bender – były poseł na sejm PRL w latach 1976-1980 (za Gierka, wyznaczony przez komunistów z grona „koncesjonowanych” katolików na miejsce Stanisława Stommy, który ośmielił się zaprotestować przeciwko wpisaniu do konstytucji sojuszu z ZSRR) oraz 1985-1989 (za Jaruzelskiego) – został wybrany do Senatu RP z listy PiS. Fakt ten jakoś umknął wcześniej mojej uwadze, zauważyłem to dopiero, gdy prezydent Kaczyński wyznaczył go na marszałka seniora mającego otworzyć pierwsze posiedzenie.
Bender był też członkiem, a potem przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z nadania Lecha Wałęsy, w czasach, gdy dominującą rolę na dworze tego ostatniego odgrywał Mieczysław Wachowski. Następnie był senatorem z listy LPR.
Rozumiem, że PRL-owska przeszłość Bendera nie przeszkadzała byłemu prezydentowi, otaczającemu się ludźmi w rodzaju Wachowskiego i wymierzającemu „lewy czerwcowy” rządowi Olszewskiego. Rozumiem, że nie przeszkadzała też Romanowi Giertychowi, którego ojciec Maciej poparł stan wojenny, a potem był członkiem Rady Konsultacyjnej przy Jaruzelskim. Mogła być w tych przypadkach nawet zaletą. Ale wystawienie go do Senatu przez partię, która z rozliczenia z komunizmem i postkomunizmem uczyniła swoje sztandarowe hasło szokuje. Każe zastanowić się nad szczerością idei głoszonych przez Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenie.
Czyżby była to cena, jaką PiS płaci za poparcie Radia Maryja?
25 października, 2007 at 19:28
NIE CHCEM ALE MUSZEM… – GDZIEś TO JUZ SłYSZAłEM 🙂