Zrobię co chcę i możecie mi skoczyć
No i wczoraj wszyscy zainteresowani mogli zobaczyć, co premier Tusk rozumie pod pojęciem „otwartej debaty o ACTA”.
Mianowicie – zwołać ludzi i zakomunikować im wprost, że:
– „podejrzewam, że w kwestiach ACTA i referendum pozostaniemy przy zdaniach odrębnych”;
– „polski rząd nie wycofa swojego podpisu z jakiegokolwiek dokumentu, tylko dlatego że jakaś grupa tego żąda”;
– wniosku o ratyfikację ACTA nie będzie tak długo, jak on i „władze demokratyczne” będą miały wątpliwości.
Czyli: ludki, zapomnijcie o tym, że możecie sami zadecydować w referendum, w sprawie ACTA nie macie racji, nie wycofam podpisu pod umową (cóż z tego, że został on złożony dlatego, że żądała tego jakaś inna grupa? – bo na pewno nie naród, który prawie do końca o niczym nie wiedział), a ratyfikacja będzie wstrzymywana tylko do chwili, gdy ja i moi kumple z rządu pozbędziemy się wszystkich wątpliwości.
Okazało się, że „debata” dla premiera to audiencja, na której daje petentom do zrozumienia: „zrobię co chcę i możecie mi skoczyć”.
Może warto byłoby, by w końcu Polacy pokazali w końcu Donaldowi, że to on może im skoczyć?
10 lutego, 2012 at 18:51
W Niemczech ponoć nie podpisali.. bosz, jak można mieć tak debilny rząd jak Polska :-(((