Stalin lepszy od demokracji, czyli kwintesencja korwinizmu

„Stalinizm był dyktaturą jednostki, d***kracja to dyktatura (tfu!) Większości. Z dwojga złego chyba już wolę Stalina. Był mniej krwiożerczy – i można Mu było przemówić do rozsądku”stwierdził na swoim blogu pan Janusz Korwin-Mikke.
Przyczyna? Bo mieniący się demokratycznym rząd chce zaostrzenia kar dla pijanych kierowców. Jak widać, zdaniem JKM jest to większa krwiożerczość niż wymordowanie ponad 50 milionów ludzi.
Oczywiście według Pana Janusza jest tak, że rząd robi to dlatego, bo „większość domaga się drastycznego zaostrzenia kar”. A nie, że rząd przy współpracy z sympatyzującymi mass-mediami sam, dla zdobycia poklasku, sugeruje tej większości – grając na jej strachu, jak w przypadku dopalaczy, pedofilów czy kiboli – że zaostrzenie kar dla pijanych kierowców (i obowiązkowe alkomaty w samochodach) spowoduje, że już nie będą musieli się bać, że ktoś ich rozjedzie.
Bo Panu Januszowi się wydaje, że naprawdę rządzi większość, a rząd jest posłuszną marionetką w rękach tej większości. Że obecne państwo jest komitetem zarządzającym interesami większości – tak jak marksiści wierzą, że jest ono komitetem zarządzającym interesami burżuazji. Że możliwość wybrania raz na kilka lat posła z list przygotowywanych przez partyjnych liderów daje ludziom faktyczną władzę nad państwem. Że „demokracja” nie jest bynajmniej zasłoną dymną dla polyarchii – rządów grup interesów.
Do tego stopnia, że uważa, iż nawet sędziowie gotowi są brać pod uwagę opinie „L**u”. Choć nie są wybierani w wyborach, ich zatrudnienie, miejsce pracy ani zarobki nie zależą od „L**u” i mają obowiązek orzekać zgodnie z obowiązującym prawem, a nie czyimiś opiniami. Owszem, z tym ostatnim może bywać różnie, ale jeśli już sędziom stawiane są pod tym względem jakieś zarzuty, to raczej takie, że kierowali się życzeniem jakichś wysoko postawionych osób, reprezentantów aparatu władzy, a nie „L**u”. Jakoś Przemysław Wałęsa za spowodowanie wypadku po pijanemu nie trafił za kratki, a wywinął się wyrokiem w zawieszeniu z uwagi na „pomroczność jasną”.
JKM występuje często w obronie wolności jednostki, domagając się np. tego, by państwo nie wtrącało się do gospodarki czy nie rabowało nadmiernie ludzi w podatkach. Robi to od lat. Ale niestety nie można wierzyć pod tym względem komuś, kto uważa, iż nawet dyktatura Stalina była lepsza od obecnego, nazywanego demokratycznym ustroju. Taki ktoś – będący najpierw antydemokratą, a dopiero potem liberałem, wierzący, że przede wszystkim trzeba „L**d” wziąć za mordę, a wolność wtedy przyjdzie sama – uzyskawszy wpływ na władzę prędzej doprowadzi – choćby wbrew swoim intencjom – do zmian mogących skutkować nowym stalinizmem niż wolnością.
Dlatego, jak już kiedyś pisałem, nie jestem korwinistą. Jestem wolnościowcem, libertarianinem. Dla korwinisty zagrożeniem dla wolności jest większość społeczeństwa. Dla libertarianina – władza polityczna (która owszem, może tę większość demoralizować). Korwinista chce silnej władzy, która weźmie większość za mordę („nie ma nic gorszego, niż Bezsilna Władza”), libertarianin chce jak największego ograniczenia tej władzy.
To jest różnica fundamentalna.

4 komentarze do “Stalin lepszy od demokracji, czyli kwintesencja korwinizmu”

  1. Marcin Says:

    Co za bzdury wypisujesz przecież 1+1 nie równa się 3

    Przepraszam za prowokację ale podobnie postąpiłeś odnośnie JKM używając argumentu którego on nie używa.

    Czy nikt nie potrafi słuchać JKM ze zrozumieniem. Zamiast zacytować go to mówisz co uważa. Stwierdzenie że lepszy dyktator (Stalin) od demokracji nie oznacza że lepiej było za Stalina. Oznacza tyle że jest szansa z dyktatorem pogadać i go przekonać a w d** nie ma możliwości nawet hipotetycznej przekonać rzeczowymi argumentami większości.

    mając malucha i mercedesa z zepsutymi wycieraczkami ,można powiedzieć że wycieraczki w maluchu są lepsze ale to nie oznacza że maluch jest lepszy.

    Tak samo stwierdzenie że za Hitlera były niższe podatki niż teraz nie oznacza że lepiej było za Hitlera. Ta wypowiedź tylko pokazuje koszmarną wysokość podatków obecnie. Stwierdzenie że chciałbym żeby były podatki jak za Hitlera nie oznacza że popieram holokaust itd. mówię o samych podatkach.

    ps. Uważam że JKM mówi za bardzo logicznie bo wiele ludzi go nie rozumie a przeciwnicy na zdanie 1+1=2 wyciągają wniosek że jest za parami homoseksualnymi bo
    jeden + jeden = para ;geje
    a powinien powiedzieć :
    jeden + jedna = para ; hetero

  2. Maciej Dudek Says:

    Marcin: to może powiedz, kto „miał szansę” ze Stalinem pogadać i przekonać go?

    Ja mam szacunek do JKM nie dlatego, że podzielam jego poglądy, tylko dlatego, że jest konsekwentny. Poparcie dla monarchii, silnej włądzy jednostki nie jest dalekie od poparcia dyktatora.

    Libertarianie wyrażają sprzeciw wobec dyktatury, więc jest to też sprzeciw wobec poglądów konserwatywno-prawicowych.

  3. sierp Says:

    Przecież JKM napisał wprost „wolę Stalina. Był mniej krwiożerczy i można było mu przemówić do rozsądku”.
    Czyli twierdzi, że:
    1) Stalin był mniej krwiożerczy (od obecnej demokracji)
    2) Stalinowi można było przemówić do rozsądku (w przeciwieństwie do większości w obecnej demokracji).
    Oba twierdzenia są w najwyższym stopniu bzdurne.
    Pierwszego punktu właściwie nie trzeba komentować. Jeśli ktoś poważnie uważa, że przywódca reżimu, który wymordował ponad 50 milionów ludzi był mniej krwiożerczy od obecnej demokracji, to jest całkowicie oderwany od rzeczywistości.
    Drugi punkt – jakoś Stalinowi nikt nie przemówił do rozsądku, by ten odstąpił od polityki mordowania ludzi, łagrów i komunistycznej gospodarki. Więc wiara, że „można było” jest bezpodstawna. To jest wizja naiwnego Kazia, któremu się wydaje, że gdy pójdzie do władcy i powie mu „robisz źle”, to ten władca zmieni swoje postępowanie.

  4. mental Says:

    @Marcin

    „Tak samo stwierdzenie że za Hitlera były niższe podatki niż teraz nie oznacza że lepiej było za Hitlera. Ta wypowiedź tylko pokazuje koszmarną wysokość podatków obecnie.”

    Ale to też jest bzdurą – że za Hitlera były niższe podatki. Trochę wysiłku wymaga sprawdzenie memu o niskich podatkach w hitlerowskim państwie niemieckim. Jest jednak możliwe. Podaję dane za „Hitler’s Beneficiaries: Plunder, Racial War, and the Nazi Welfare State”:

    – w latach 1936-1939 stawka bazowa podatku dochodowego od przedsiębiorstw wzrosła z 20% do 40%;
    – najwyższa stawka podatku dochodowego PIT wynosiła 50% i dotyczyła 4% podatników;
    – stawka akcyzy na papierosy i alkohol wynosiła 50% w 1941 roku;
    – do tego dochodziły różne „opłaty” parapodatkowe, np. obowiązkowa składka na akcje zimową;
    – promocja i uprzywilejowanie cechów, które nakładały specjalne opłaty, licencje itp,
    – kartelizacja gospodarki i faworyzowanie dużych molochów o ogromnej sile produkcyjnej kosztem małych i średnich (sklepy z radioodbiornikami – ich liczba spada z 600 tyś. do 300tyś. w latach 33-39).
    – w 1937 roku podatki pochłonęły 60-70% czystego zysku przedsiębiorstw, udział inwestycji publicznych w dochodzie narodowym zwiększył się ponad czterokrotnie.

    Porównaj to ze stawkami w Polsce w 2014 roku.

    Już pomijam fakt, że państwo Hitlera było największym socjalistycznym molochem swoich czasów, a nazizm był dyktaturą wysokich świadczeń socjalnych.

    http://koszalin7.pl/st/kult/kultura_002.html

Dodaj odpowiedź

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.