Pan szuka sponsora :)
Fanpage na Facebooku mam od kilku lat. Bloga od 2007 roku. Wcześniej miałem stronę internetową, której „snapshoty” dostępne są jeszcze w archiwum Internetu (najstarszy, z 1998 roku, tutaj), a fragmenty zarchiwizowane na Polskim Wiki Wolnościowym. Jeszcze wcześniej, w czasach „przedinternetowych”, publikowałem w anarchistycznych pisemkach, takich jak „Mać Pariadka” oraz tzw. zinach i innej niszowej prasie.
Już prawie 30 lat komentuję rzeczywistość i promuję idee wolnościowe.
Nigdy jednak nie brałem na serio możliwości, by ktoś mi za to pisanie płacił. Owszem, sporadycznie zdarzało się, że wysłałem tekst do gazety, która płaciła wierszówki, ale były to sumy raczej symboliczne i nie pieniądze były powodem pisania tego tekstu.
No, ale teraz coraz popularniejszy staje się crowdfunding i ludzie ponoć płacą za to, że ktoś zamieszcza swoje wypociny i przemyślenia w Internecie. Znaczy, sponsorują autora. Są jego mikromecenasami. (Co by nie mówić, jest to uczciwsze niż wymuszanie pieniędzy przy pomocy państwowego monopolu zwanego majątkowymi prawami autorskimi).
No więc, skoro tak, to czemu nie spróbować? Założyłem sobie w końcu profil na Patronite.pl – i można odtąd oficjalnie mnie sponsorować, wpłacając po 5, 10 lub nawet 20 złotych.
Jeśli jakieś pieniądze będą wpływać, to stanie się to pewnie bodźcem do częstszego pisania. Bo okazuje się, że zarabianie na życie zaczyna niestety pochłaniać coraz większą część mojego czasu.
A jak nie będą wpływać? To trudno, przeżyję – przeżyłem bez tego prawie 30 lat 🙂