Lekcje przyrody
Czytam o planach zastąpienia w szkołach podstawowych lekcji biologii, chemii, fizyki i geografii jednym przedmiotem – przyrodą. I tak sobie myślę, że o ile mogłoby to pomóc w pokazywaniu uczniom powiązań między zjawiskami omawianymi na tych lekcjach, o tyle nie każdy nauczyciel mający uczyć nowego przedmiotu musi być specjalistą z tych wszystkich dziedzin. Wprawdzie to tylko poziom szkoły podstawowej, ale niekoniecznie magister geografii musi dobrze przekazywać wiedzę z fizyki czy biologii. W konsekwencji może prowadzić to do obniżenia jakości nauczania.
Owszem, zależy to od nauczyciela. A nauczyciele w różnych szkołach są różni. Dlaczego więc narzucać centralnie, czy wiedza z biologii, chemii, fizyki i geografii ma być nauczana w ramach odrębnych przedmiotów, czy w ramach jednego? Dlaczego nie mogłyby decydować o tym same szkoły? W jednych wprowadzenie lekcji przyrody mogłoby się okazać dobrym posunięciem, inne mogłyby pozostać przy dotychczasowym sposobie nauczania – w zależności od kwalifikacji dostępnych nauczycieli.
I w przypadku innych przedmiotów mogłoby być tak samo.