Naziści są wszędzie
Do czego używany jest w praktyce artykuł 256 Kodeksu Karnego, przewidujący kary za propagowanie „faszystowskiego lub innego totalitarnego” ustroju państwa?
Okazuje się, że do ścigania takich ludzi jak Dariusz Kwiecień, bloger zajmujący się tropieniem tajemnic wiążących się jego zdaniem z Riese – podziemnym „miastem” wybudowanym w Sudetach przez hitlerowców pod koniec II wojny światowej. Na blogu pana Dariusza można przeczytać między innymi o eksperymentach na ludziach, o próbach stworzenia „superżołnierza”, o dziwnych istotach o szarej skórze, ze szponami zamiast rąk i głowie podobnej do wilczego łba, pracujących przy budowie kompleksu czy o dyrektywie Himmlera nakazującej stworzenie sztucznej kobiety mającej zaspokajać seksualne potrzeby niemieckich żołnierzy na froncie wschodnim. Są tam również zamieszczone zdjęcia znalezionych w okolicach przedmiotów – „pamiątek” po obecności SS-manów, takich jak dyplom nadania Krzyża Żelaznego czy opaska ze swastyką. I o ile autora bloga można uznać za ekscentryka albo propagatora fantastycznych teorii spiskowych, to z pewnością nie ma tam nic związanego z propagowaniem nazizmu lub innego totalitaryzmu. Przeciwnie – naziści przedstawiani są tam jako osobnicy na wskroś źli, przypominający powieściowego doktora Frankensteina.
Mimo to, jak można przeczytać i posłuchać na stronie innego „tropiciela tajemnic”, Janusza Zagórskiego, w mieszkaniu Dariusza Kwietnia pojawili się policjanci z prokuratorskim pismem zarzucającym mu „gloryfikowanie potęgi nazistowskiej” i „propagowanie symboliki nazistowskiej” – konfiskując mu komputery, zdjęcia i kolekcję broni poniemieckiej.
Czyli wychodzi na to, że tropiciel nazistowskich spisków został uznany za propagatora nazizmu i jego symboliki. Bo w ogóle ośmielił się pisać o nazistach i nawet zamieścić fotografię swastyki. I komuś – prokuratorowi, policjantowi albo osobie składającej donos – się skojarzyło.
Tak właśnie działają zakazy propagowania czy rozpowszechniania określonych treści. Nikt nie jest bezpieczny.
15 czerwca, 2011 at 16:09
Ze strony Pana Dariusza można by m.in. wysnuć wniosek, że w Górach Sowich pojawił się Yeti (chyba). Na mój gust nie ma tam żadnego „propagowania faszyzmu” – ale jak widać, komuś wydało się, że jest. O art. 256 k.k. nigdy nie miałem dobrego zdania – pisałem o tym ostatnio na Salonie24 – zob. http://kozlowski.salon24.pl/ (tekst dostępny także na mojej stronie pod http://bartlomiejkozlowski.eu.interii.pl/against.htm lub http://bartlomiejkozlowski.eu.interii.pl/against.pdf ). Przy okazji – cytuję w nim jeden z artykułów z niniejszego blogu (http://sierp.libertarianizm.pl/?p=388 ).
P.S. Dzięki, Jacku, za zmianę linku do mojej strony na głównej stronie blogu.
15 czerwca, 2011 at 18:34
I jeszcze jedna rzecz – tym razem raczej na luzie – co ewentualnie można byłoby uznać za „propagowanie faszyzmu” – zob. http://kozlowski.salon24.pl/273198,czy-noszenie-wasow-a-la-hitler-moze-byc-przestepstwem
21 czerwca, 2011 at 10:19
Ponoć jak stojąc przed lustrem po 23 wypowie się 12 razy słowo „Hitler”, to antychryst wstanie z martwych i będzie kontynuował swoje dzieło.
21 czerwca, 2011 at 10:24
A współczesny świat jest chory na „antyfaszyzm”. Słowa Serge Thiona pasują jak ulał do sytuacji, której ofiarą padł Dariusz Kwiecień:
„Współczesny antyfaszyzm to okładanie batem zdechłego konia, który został rozsiekany na kawałki w 1945 roku. Antyfaszyzm funkcjonuje jako przesłona, jako rytualna, religijna celebracja inscenizowana po to, aby zamaskować i wybielić głęboko totalitarne tendencje obecne w naszych tak zwanych demokracjach. W ten oto sposób „antyfaszyzm” staje się moralnym instrumentem panowania, służącym wykluczaniu inaczej myślących. Antyfaszyzm to podstawa tzw. „europejskiego konsensusu aksjologicznego”. Kto krytykuje „antyfaszystów” z miejsca stawia się na pozycji faszysty – wroga postępu i „praw człowieka” (zgodnie z propagandą świń z „Folwarku zwierzęcego” – „Chyba nie chcecie, żeby pan Jones wrócił?”)
To się nie wzięło znikąd. Timothy Snyder w „Skrwawionych ziemiach” pisał:
„Dojście Hitlera do władzy stanowiło w istocie dla ZSRR sposobność, by zaprezentować komunizm jako szaniec cywilizacji europejskiej. Do Stalina dotarło to po ponad roku – w czerwcu 1934. Zgodnie z rozpowszechnianą odtąd nowa linią Międzynarodówki Komunistycznej, polityka nie polegała już na walce „klasa przeciwko klasie”. Teraz Związek Radziecki i partie komunistyczne z całego świata miały zjednoczyć lewicę w obozie „antyfaszystowskim”. Zamiast angażować się w bezkompromisową walkę klasową, komuniści mieli ratować cywilizację przed narastającą falą faszyzmu. Ideologię narzuconą we Włoszech pod ta nazwą przez Mussoliniego Sowieci przedstawiali jako ogólne wynaturzenie później fazy kapitalizmu. Europejscy komuniści mieli przebrać się w szaty „antyfaszystów” i współpracować z socjaldemokratami oraz innymi partiami lewicowymi. Oczekiwano, że komuniści w Europie przyłączą się do „frontów ludowych” i sojuszy wyborczych oraz odniosą wspólnie z socjaldemokratami i innymi siłami lewicy zwycięstwa wyborcze.
Dla niemieckich komunistów i socjaldemokratów było już oczywiście za późno, ale na zachodzie oraz południu Europy ludzie pragnący powstrzymać Hitlera i faszyzm z radością witali nowe stanowisko Sowietów. Przedstawiając Związek Radziecki jako ojczyznę „antyfaszyzmu”, Stalin dążył do monopolu na dobro, a europejskie elity intelektualne bardzo szybko przyswoiły sobie jego propagandę. Sugerowano zatem, że każdy przeciwnik Związku Radzieckiego jest prawdopodobnie faszystą lub co najmniej sympatykiem faszyzmu. Ten przykry los spotkał wielu wybitnych działaczy antyfaszystowskich wywodzących się z prawicy.
Największe szanse powodzenia Front Ludowy miał w najodleglejszych od Związku Radzieckiego zachodnioeuropejskich demokracjach – we Francji i Hiszpanii. Najwspanialszy triumf odniósł w Paryżu, gdzie w maju 1936 roku oczywiście udało mu się utworzyć rząd. Partie lewicowe (w tym radykałowie Herriota) wygrały wybory, a premierem został socjalista Leon Blum. Wchodzący w skład zwycięskiej koalicji francuscy komuniści formalnie nie zasiadali w gabinecie, zapewniali mu jednak większość parlamentarną i wpływali na jego politykę. Mimo że w Paryżu Front Ludowy uznano za triumf tamtejszej lewicowej tradycji wywodzącej się jeszcze z czasów komuny paryskiej, to wielu, w tym uchodźcy polityczni z nazistowskich Niemiec, uważało go za sukces Sowietów, a wręcz potwierdzenie, że wspierają oni demokrację i wolność. Istnienie Frontu Ludowego we Francji bardzo utrudniało niektórym najbardziej godnym podziwu intelektualistom europejskim krytykę stalinizmu i komunizmu.
Koalicja partii lewicowych – trockiści, socjaliści, staliniści, lewicowi demokraci i anarchiści – utworzyła Front Ludowy również w Hiszpanii i wygrała wybory w lutym 1936 roku. Tamtejsze wydarzenia potoczyły się wszakże innym torem.”
23 czerwca, 2011 at 02:13
http://januszzagorski.pl/2011/06/22/drugie-przesluchanie-dariusza-kwietnia/
„Okazało się, jak powiedział Dariusz Kwiecień telefonicznie, że postawienie mu zarzutów jest wynikiem donosu jaki nastąpił ze strony jednej ze znanych nam organizacji”.
23 czerwca, 2011 at 15:15
Coś w temacie, pada nawet nazwisko gospodarza tego bloga 🙂
http://foxmulder.blox.pl/2011/06/Rafal-Pankowski-heilujacy-antyfaszysta.html