Żałoba nasza codzienna
Po katastrofie wojskowego samolotu w Mirosławcu prezydent Rzeczypospolitej podjął decyzję o ogłoszeniu żałoby narodowej. Ma ona obowiązywać przez trzy dni.
No cóż… zginęło tragicznie 20 osób. 🙁
Skoro jednak tragiczna śmierć 20 osób wystarcza do ogłoszenia żałoby narodowej, to powinna ona trwać nieustannie. Jak bowiem można wyczytać w Narodowym Programie Zdrowia na lata 2007-2015, liczba zgonów z powodu wypadków – urazów i zatruć – wynosi w Polsce rocznie 26-28 tysięcy, czyli ponad 70 osób średnio dziennie.
Dlaczego więc żałoba narodowa ogłaszana jest tak rzadko?
24 stycznia, 2008 at 12:35
Żałoba ogłaszana jest w momencie, gdy giną osoby zebrane w jednym miejscu (vide hala wystawowa czy autokar). Tak już po prostu jest i trudno winić Kaczora za to, że ją ogłosił.
24 stycznia, 2008 at 13:39
Rzeczywiście można się nad tym zastanawiać. Ale – jakby nie było – to, że każdego dnia dochodzi do iluś tam np. wypadków drogowych, w których ginie przeciętnie kilkanaście osób, jakkolwiek jest rzeczą tragiczną, jest – niestety – częścią naszej codzienności. Jest to może smutną prawdą, ale w jakimś sensie jesteśmy przyzwyczajeni do tego i nie przejmujemy się specjalnie tym – chyba, że zginie lub zostanie ranny ktoś dla nas bliski.
Ale wypadek, w którym w jednym miejscu i w jedynym czasie ginie 20 osób jest czymś cokolwiek wykraczającym poza przeciętność. To, że prezydent ogłasza w takiej sytuacji żałobę narodową jest po prostu kwestią ustalonego zwyczaju – choć z drugiej strony przychodzi na myśl pytanie: ile ofiar musi pochłonąć jakiś wypadek, by należało z tego powodu ogłosić żałobę narodową. Jedna? – na pewno nie. Pięć – chyba też nie. Dziesięć? Piętnaście? Jakkolwiek trudno jest powiedzieć, ile osób musi zginąć, by należało z tego powodu ogłosić żałobę narodową, pewne jest jedno: przyjęty zwyczaj jest taki, że żałobę narodową ogłasza się wtedy, gdy zdarzy się wypadek, który pod względem liczby ofiar jest niezwykły – tj. znacznie wykraczający ponad przeciętność. Wypadek lotniczy w Mirosławcu był takim właśnie wypadkiem.
24 stycznia, 2008 at 18:27
Co wy pieprzycie?! Jaka żałoba narodowa? Jakie Kaczor ma rację? Czym ten wypadek różni się od innych, że nagle żałoba, skoro każdego dnia w Polsce ginie tyle lub więcej ludzi? Ano tym, że ten jest medialny, bo zginęło nagle w jednej chwili tyle osób.
Gdyby CI SAMI ludzie zginęli TEGO SAMEGO dnia, ale w innych okolicznościach, np. jeden spadł z drabiny, drugi w wypadku itd., to co? Żałoby by nie było… Tak to wygląda.
A gdyby tym samolotem lecieli geje na paradę, to Kaczor ogłosiłby żałobę?
Żadnej narodowej żałoby być nie powinno.
Dodam jeszcze, że jak mojemu kolesiowi zginęła rodzina w wypadku, to czy była jakaś żałoba narodowa? Nie!!! Wszyscy mieli to w dupie. Życie po prostu toczy się dalej. Kto chce, kto czuje potrzebę, to niech ma żałobę, ale dajcie żyć innym.
24 stycznia, 2008 at 18:36
Ogarnij się trochę, nikt tu nie pieprzy, tylko pisze, jak wygląda sytuacja. Nikt też nei zabrania nikomu żyć 😀
Kaczor jest prezydentem i w takich przypadkach MUSI ogłaszać żałobę narodową, bo gdyby tego nie zrobił, pojechałyby po nim media, Kościół i in. Gdyby ogłosił żałobę z tego powodu, że ktoś spadł z drabiny, zrobiłby z siebie idiotę.
Tak to wygląda – pisałem o tym – iż załoba narodowa ogłaszana jest wtedy, gdy zginie więcej osób w samolocie czy w hali widowiskowej. Można uznać, że to głupie czy niesprawiedliwe, ale trudno, żeby prezydent nie zwrócił na to uwagi.
24 stycznia, 2008 at 20:09
Rzeczywiście dobre pytanie (sam o tym już wcześniej pomyślałem): co by było, gdyby wszyscy ci ludzie, którzy zginęli w Mirosławcu, zginęli tego samego dnia, ale w różnych miejscach i każdy z zupełnie innego powodu? Skutki takich zdarzeń byłyby identyczne ze skutkami katastrofy w Mirosławcu – a więc żałoba powinna być. Z drugiej jednak strony, wydaje się rzeczą niemal pewną, że żałoby w takim przypadku by nie było. „Niemal pewną” – bo niewykluczone, że żałoba zostałaby w takiej sytuacji ogłoszona, ale jeśli tak by było, to jej uzasadnieniem bez wątpienia byłoby nie to, że zdarzył się wyjątkowo tragiczny wypadek, w którym zginęło wielu ludzi, ani to, że w jednym dniu zginęło znacznie więcej ludzi, niż ginie przeciętnie, ale to, że zginęli BARDZO WAŻNI ludzie. Nie ulega wątpliwości, że polskie lotnictwo wojskowe poniosło w wyniku katastrofy w Mirosławcu wyjątkowo dotkliwą stratę i że strata ta byłaby identyczna wówczas, gdyby ci sami ludzie zginęli (nawet niekoniecznie tego samego dnia – wystarczy, że w jakichś względnie krótkich odstępach czasu) w następstwie niezależnych od siebie zdarzeń. Ale czy śmierć pewnych ludzi zasługuje a większe uczczenie (np. w formie ogłoszenia żałoby narodowej) niż śmierć innych z tego względu, że ludzie ci pełnili jakieś ważne funkcje lub mieli takie czy inne zasługi? Jeśli przyjmujemy, że życie każdego człowieka warte jest tyle samo, to odpowiedź na to pytanie musi brzmieć: nie.
Jednak, jeśli chodzi o żałobę po katastrofie pod Mirosławcem, to wydaje się , że została ona ogłoszona z tego po prostu względu, że wydarzył się wyjątkowo tragiczny wypadek – nie ze względu na to, kim były ofiary tego wypadku (choć motywacji takich decyzji nigdy nie można do końca być pewnym). Jest po prostu pewnym zwyczajem, że prezydent ogłasza żałobę narodową w sytuacji, gdy dojdzie do jakiejś spektakularnej tragedii. Można się oczywiście zastanawiać nad tym, ile osób musi zginąć w wyniku jakiegoś pojedynczego zdarzenia, by ogłaszanie żałoby narodowej było usprawiedliwione, ale nie ma chyba wątpliwości, że w Mirosławcu osób tych zginęło dostatecznie dużo, by wprowadzenie żałoby narodowej było zasadne. Stirner”_77 ma rację: gdyby Kaczor w zaistniałej sytuacji nie ogłosił żałoby, pojechałyby po nim media, Kościół i in. Gdyby ogłosił żałobę dlatego, że ktoś się np. potknął i zabił, zrobiłby z siebie idiotę.
25 stycznia, 2008 at 15:43
Czyli decyzja czysto medialna i populistyczna. Jak dla mnie, to on z siebie zrobił teraz idiotę, no ale cóż. Takie życie. Nie ja jestem prezydentem…