Prorosyjscy, antyrynkowi nacjonaliści
Europoseł stanowiącej część Konfederacji partii Nowa Nadzieja, Stanisław Tyszka, narzeka, że Ukraińcy „zalewają polski rynek pracy”, domagając się tego problemu w zamknięciu granicy z Ukrainą.
A poseł tej partii, Michał Połuboczek, ubolewa, że Europa Zachodnia nas Polaków „oszukała, otwierając rynek na tanie mięso z Ameryki Południowej”. Swoistą rekompensatę dla polskich producentów mięsa upatruje w jego eksporcie do Rosji, oczywiście po tym, jak nastąpi „pokój na Ukrainie”.
Jak widać, większa wolność na rynku – czy to rynku pracy, czy to rynku produktów rolnych – jest tym, co wywołuje krytykę ze strony polityków Nowej Nadziei. Poseł Połuboczek chce, bym razem z innymi Polakami kupował droższe mięso, byle od polskich rolników. A eurodeputowany Tyszka – żebym wraz z innymi Polakami był pozbawiony usług wykonywanych przez ukraińskich pracowników: budowlańców, fryzjerów, opiekunki, sprzedawców, taksówkarzy, pracowników gastronomii, robotników przemysłowych, lekarzy… Jeżeli chodzi o taksówkarzy, to inny poseł Nowej Nadziei, Grzegorz Płaczek, domaga się zresztą zaostrzenia warunków licencji taksówkarskich dla cudzoziemców poprzez wprowadzenie w ich przypadku wymogu sprawdzania niekaralności również w kraju pochodzenia – ponieważ, jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości, nie ma technicznych możliwości udzielania takich informacji przez Biuro Informacyjne Krajowego Rejestru Karnego, wymóg taki oznaczałby w praktyce, że cudzoziemcy spoza UE (w praktyce w większości Ukraińcy) musieliby sami pozyskiwać takie informacje ze swojego kraju, co utrudniłoby im proces uzyskiwania licencji.
Ograniczyć wolność rynku – licencją, cłami (obowiązującymi jak na razie na produkty rolne z Ameryki Południowej), zakazem. W rzekomym interesie polskiego chłopa i robotnika (większość Ukraińców „zalewających polski rynek pracy” pracuje fizycznie). Ale też w interesie Rosji, która z pewnością zyskałaby na pogorszeniu stosunków polsko-ukraińskich spowodowanych zamknięciem przed Ukraińcami polskiej granicy oraz na zaszczepieniu w umysłach Polaków wizji owocnej współpracy gospodarczej z Rosją (nieważne, że tak naprawdę eksport polskiej żywności do Rosji w 2021 r., przed wybuchem wojny, stanowił poniżej 2% całkowitego polskiego eksportu żywności, a całkowity import Rosji był niższy od importu Polski). Wizja Nowej Nadziei jako „wolnościowego” skrzydła Konfederacji (w odróżnieniu od nacjonalistów z Ruchu Narodowego) jest całkowicie fałszywa. To też nacjonaliści, tylko, że bardziej (może bardziej jawnie?) prorosyjscy.
Spędziłem młodość w kraju, gdzie rządziła partia głosząca współpracę z Rosją (zwaną wówczas Związkiem Radzieckim), niechęć do Europy Zachodniej, wyższość regulacji państwowych nad rynkiem, obronę interesów robotnika i chłopa oraz oczywiście pokój. Nazywała się Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Doprowadziła Polskę do biedy. Mam niestety wrażenie, że się obecnie odradza, tym razem w przebraniu prawicowym, a nawet „liberalnym”.