Święte oburzenie Daniela Cohna-Bendita
„Prawdą jest, że zgwałcił 13-letnią dziewczynkę” – powiedział o aresztowanym Romanie Polańskim eurodeputowany Daniel Cohn-Bendit, krytykując rząd francuski za udzielenie mu wsparcia. Jak widać, „Czerwony Danny” wie najlepiej, co się zdarzyło 32 lata temu, mimo iż wyrok sądowy w tej sprawie nie zapadł, a reżyser przyznał się jedynie do uprawiania seksu z nieletnią za jej przyzwoleniem – i tylko ten zarzut na nim obecnie ciąży.
Być może dla pana Cohna-Bendita gwałtem jest już samo w sobie obcowanie seksualne z nieletnim, nawet bez użycia przemocy. Ale jeśli tak, to wypada czekać, aż on sam nazwie się gwałcicielem, i to wielokrotnym. Sam przecież przyznał się (o czym pisała m. in. „Rzeczpospolita”) we własnej książce:
„W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym [państwowym] przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój nieustanny flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Rzecz jasna niejedna z nich przygląda się rodzicom, kiedy się pieprzą. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem”.
Można zrozumieć święte oburzenie nawróconego byłego rewolucjonisty. Największym fanatyzmem odznaczają się wszak neofici. Ale jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. No i chyba trzeba samemu poszukać sposobu na oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości (może wyjazd do USA?), skoro zabiegi zmierzające do wyciągnięcia gwałciciela zza kratek tak rażą?
30 września, 2009 at 12:57
Jak zwykle w mediach zero sensownej dyskusji. Artyści bronią Polańskiego, bo to wielki artysta (co to, kurwa za argument? Jak ktoś czyści kible, to prawo powinno być wobec niego bardziej surowe?). Prawiczki ględzą o gwałcie (wystarczy posłuchać „Jarosława” Migalskiego albo wejść na strony Rzepy).
Co do samego pojęcia gwałtu, to chyba jest tak, że po prostu stosunek z nieletnią jest postrzegany przez ludzi mniej żwawych mentalnie jako gwałt.
30 września, 2009 at 13:30
Hasło gwałt w tym przypadku to efekt kalki językowej. Chodzi o „statutory rape”, czyli czynność seksu z nieletnią, który wcale nie musi mieć znamion gwałtu (przemocy i braku zgody). Tak prawnie nazywana jest ta czynność i żurnaliści tłumaczą to na gwałt, który u nas ma odrobinę inne znaczenie. Niekoniecznie jest to efekt działalności mniej żwawych mentalnie ludzi, którzy chcą wyolbrzymić sprawę, ale po prostu braku wiedzy.
30 września, 2009 at 16:15
Skoro tłumaczą, to muszą wiedzieć, co oznacza to pojęcie. Gwałt się zawsze lepiej sprzeda.
3 października, 2009 at 20:08
A tak przy okazji: jeśli Roman Polański trafi do Kalifornii, to będzie sądzony na podstawie baaaaardzo ciężkiego kodeksu: zob. zdjęcie książkowej wersji Kodeksu Karnego Kalifornii:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b5/Californiapenalcode.jpg
(pełny tekst kodeksu zob. http://www.leginfo.ca.gov/cgi-bin/calawquery?codesection=pen&codebody=&hits=20 )
4 marca, 2016 at 15:29
[…] wczora z wieczora blog Jacka Sierpińskiego [polecam!] opisuje podwójne standardy eurofederastów, w tym przypadku znanego skądinąd Daniela Cohn-Bendita, […]