Dyskryminacja cudzoziemskich taksówkarzy
Jeżeli nic się w międzyczasie nie zmieni, to od 17 czerwca br. osoba posiadająca prawo jazdy wydane za granicą będzie owszem mogła prowadzić na polskich drogach dowolny pojazd, na prowadzenie jakiego to prawo jazdy zezwala – ale tylko niezarobkowo.
Bo ma wejść w życie przepis zabraniający zatrudniania kierowcy legitymującego się prawem jazdy innym, niż wydane w Polsce. Wszystko jedno, czy ukraińskim, czy indyjskim, czy amerykańskim, czy unijnym. Będzie to dotyczyło zarówno taksówkarzy (w tym również samozatrudnionych – nie będą mogli uzyskać licencji, a Uberowi, Boltowi itp. podmiotom nie będzie wolno zawrzeć z kimś takim umowy), jak i kierowców ciężarówek czy autobusów. A nawet – jeśli ściśle czytać znowelizowaną ustawę – kierowców zatrudnianym w każdym przedsiębiorstwie wykonującym od czasu do czasu niezarobkowy przewóz drogowy, czyli taki na potrzeby własne. Z tym, że takich będzie można oczywiście zatrudnić formalnie na innym stanowisku.
Tak, jakby do przewozu kogoś czy czegoś za pieniądze były potrzebne inne kompetencje zawodowe niż do przewozu kogoś lub czegoś za darmo. I nieważne, że kandydat na taksówkarza i tak musi spełniać dodatkowe wymogi w zakresie np. niekaralności czy braku przeciwwskazań psychologicznych.
Oczywiście, tu nie chodzi o żadne kompetencje, tylko o utrudnienie cudzoziemcom zatrudniania się jako kierowcy (głównie taksówek osobowych, bo w przypadku większych pojazdów i tak mają już ograniczenia związane z uzyskaniem kwalifikacji) i świadczenia usług przewozu osób przy pomocy pośredników takich jak Uber. Oczywiście cudzoziemiec może (a w przypadku cudzoziemców spoza Unii Europejskiej posiadających prawo do stałego lub czasowego pobytu w Polsce nawet musi, jeśli nie chce, by jego zagraniczny dokument przestał być uznawany) uzyskać polskie prawo jazdy, ale może to zrobić dopiero po 185 dniach pobytu w Polsce, a urzędy działają wolno. Branża taksówkarska już skarży się na to, że może stracić wielu pracowników.
Kto zyska? Być może polscy taksówkarze i inni kierowcy, wskutek zmniejszenia konkurencji.
Kto straci – klienci, m. in. pasażerowie taksówek. Bo będzie mniej kierowców mogących świadczyć im usługi. Prawdopodobnie też część przedsiębiorców świadczących usługi przewozowe.
Przepis, o którym mowa został uchwalony w maju 2023 r., za rządów PiS. Nie było go w pierwotnym projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw. Został zgłoszony już po II czytaniu w Sejmie poprawką klubu PiS. Ale większość posłów ówczesnej opozycji podczas jej głosowania wstrzymała się od głosu, a przy głosowaniu całej ustawy, głosowała „za”. Konsekwentnie przeciwko głosowało tylko trzech posłów z klubu Wolnościowcy, z których żadnego nie ma już w obecnym Sejmie.
Tak więc zanosi się, że przepis ten wejdzie w życie i trzeba będzie dłużej czekać na taksówkę oraz pewnie więcej zapłacić. Ale za to będzie trochę większa szansa, że kierowcą będzie prawdziwy Polak.