„Liberałowie”
Tak się zastanawiam, dlaczego właściwie ktoś widzi jakąś różnicę między ludźmi Kaczyńskiego a ludźmi Tuska i nazywa tych drugich „liberałami”. Czy obecny rząd zrobił choćby jakiś krok w kierunku nawet umiarkowanego liberalizmu?
Powiedzmy w sferze wolności handlu?
Czy zniesiono wprowadzone przez rząd PiS ograniczenia handlu w niedziele? Nie. Nawet nie uchwalono ustawy, którą prezydent mógłby zawetować.
Czy zniesiono wprowadzone przez rząd PiS ograniczenia dotyczące rynku aptek („apteka dla aptekarza”)? Odpowiedź jest taka sama, nie próbowano.
Czy zniesiono wprowadzone przez rząd PiS regulacje w obrocie ziemią rolną? Również nie próbowano. (Pewna liberalizacja nastąpiła jeszcze za poprzedniego rządu – na mocy ustawy z lipca 2023 r.)
„Podatku cukrowego” też oczywiście nie zniesiono. Za to przygotowywany jest projekt zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych oraz ograniczenia w sprzedaży e-papierosów.
No to może zrobiono jakiś kroczek w kierunku liberalizmu w sferze wycofywania się państwa z gospodarki?
Czy sprywatyzowano jakieś państwowe spółki? Nie, zmieniono tylko ich władze na politycznie zależne od nowego rządu.
Rozpoczęte za rządów PiS projekty wielkich państwowych inwestycji – Centralny Port Komunikacyjny, produkcja samochodów elektrycznych, elektrownia atomowa – też są kontynuowane. Oczywiście podobnie jak za czasów PiS, to znaczy nic konkretnego nie powstało – ale są spółki zasilane państwowymi pieniędzmi.
A może krok w kierunku liberalizmu zrobiono w sferze polityki socjalnej lub dyscypliny finansów publicznych? Nie, jest budżet z nominalnie największym w historii deficytem. (Jeśli chodzi o relację do PKB, to pomijając „pandemiczny” rok 2020, wyższy deficyt był tylko w latach 2009 i 2010 – też za rządów Tuska – oraz w 2003 i 2004 r., za rządów Leszka Millera). I tak samo, jak za czasów PiS państwo dopłaca miliardy z kieszeni podatników do rodzin z dziećmi, tylko już więcej – „500 plus” zamieniono na „800 plus” i wprowadzono dodatkowo „babciowe”. Planuje się również ponownie dopłacać wybranym grupom do zakupu mieszkań, choć doświadczenie pokazało, że bogacą się na tym raczej deweloperzy, a mieszkania drożeją – zamiast „kredytu 2%” planowany jest kredyt „0%”.
Nie wygląda również na to, by zrobiono jakiś krok w kierunku kojarzonego zwykle z liberalizmem „państwa prawa”. Podobnie jak za czasów PiS rząd i większość sejmowa lekceważy wyroki nieprzychylnego im Trybunału Konstytucyjnego, a czasami i sądów (sprawa mandatu Macieja Wąsika) oraz przejmuje instytucje państwowe działając na granicy prawa (zmiany władz mediów publicznych, prokuratury, odwołanie Jacka Kurskiego z Banku Światowego, planowane zmiany w placówkach dyplomatycznych).
No to może liberalne kroki poczyniono przynajmniej w dziedzinie wolności osobistej – jakkolwiek rozumianej – i praw człowieka?
Ustawy dekryminalizującej aborcję i pomoc w niej nie uchwalono.
„Pushbacki” wobec osób nielegalnie przekraczających granicę polsko-białoruską nadal się stosuje – i tak samo jak za czasów PiS zakazano przebywania w wybranych miejscowościach w strefie przygranicznej, choć na mniejszym obszarze niż wtedy, na podstawie ustawy uchwalonej za rządów PiS.
Żołnierze i funkcjonariusze mają za chwilę dostać możliwość używania w niektórych sytuacjach na granicy broni palnej niezgodnie z zasadami – teoretycznie nawet bezkarnego zastrzelenia kogoś, kto nie podporządkuje się wezwaniu do porzucenia „niebezpiecznego przedmiotu”.
Legalna imigracja została ograniczona – trudniej dostać polską wizę.
Ekipa Tuska nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek liberalizmem i w ogromnej większości kontynuuje politykę ekipy Kaczyńskiego – cokolwiek jedni i drudzy by tu sądzili. Różnią się od siebie mniej niż kiedyś frakcje w PZPR. Niby tam też byli „liberałowie” i „twardogłowi”…