Neoliberalizm
Przeczytałem bardzo interesujący artykuł Rafała Ziemkiewicza „To nie jest kraj dla liberałów”, o różnicach między prawdziwym liberalizmem a panującym obecnie u nas – i nie tylko u nas – neoliberalizmem. Polecam. Zwłaszcza tym wszystkim, którzy lekarstwa na niesprawiedliwości neoliberalizmu upatrują w opiekuńczym, socjalistycznym państwie.
Ziemkiewicz zauważa bowiem, że tak zwany neoliberalizm to ideologia (i praktyka polityczna) uwłaszczonej nomenklatury – elit wzrosłych właśnie dzięki państwowej machinie, która w założeniu miała reprezentować interesy mas i podnosić ich poziom życia poprzez redystrybucję dochodów. W wydaniu polskim (i innych krajów postkomunistycznych) wyglądało to tak, że w pewnym momencie elitom tym przestała wystarczać rola zarządców „wspólnego” majątku i postanowiły one przekształcić się w oficjalnych jego właścicieli. Oczywiście, wygodne początkowo były tu liberalne reguły gry – jak obrazowo pisze Ziemkiewicz, neoliberał to ktoś, „kto wcześniej bezczelnie ułożywszy talię w taki sposób, że to w jego ręku znalazły się wszystkie asy, oznajmia współgraczom: zasady obowiązują, kto przegra, musi uczciwie i natychmiast zapłacić zwycięzcy wszystko, co jest winien”. Po pewnym czasie, gdy pozycja tych elit okrzepła, nastąpił praktyczny odwrót również i od tych reguł w celu zablokowania potencjalnej konkurencji. Zaczęły się pojawiać kolejne biurokratyczne ograniczenia, koncesje, zamykanie dostępu do zawodów, komplikowanie przepisów podatkowych, rozrost instytucji kontrolujących działalność gospodarczą i tak dalej. Szyld „liberalizmu” i „gospodarki rynkowej” jednak pozostał.
Wnioski z tego są trzy. Po pierwsze, nie ma żadnego liberalizmu ani wolnego rynku. Jest biurokratyczny, antyliberalny etatyzm i wyzysk, służący „neoliberałom” – grupom interesów wywodzącym się w dużej części z kręgów postkomunistycznych elit, maskowany jedynie liberalną ideologią. Po drugie, zwalczanie w imię walki z widocznymi niesprawiedliwościami właśnie liberalizmu – to znaczy tych jego elementów, które gdzieś tam jeszcze pozostały – wzmaga jedynie ten etatyzm i wyzysk. Po trzecie, wszelka reforma czy rewolucja mająca na celu zastąpienie etatyzmu służącego neoliberalnym elitom etatyzmem służącym masom (czyli państwowego kapitalizmu państwowym socjalizmem) jest skazana na dłuższą metę na niepowodzenie. Bo to właśnie państwowy socjalizm produkuje neoliberałów.
10 marca, 2008 at 18:44
milo uslyszec ze Pan Ziemkiewicz od czasu do czasu jeszcze cos sensownego napisze.
a tak z ciekawosci, jakie sa obecnie jego poglady na wojne, wojne z terroryzmem i neokonserwy?
kiedys czytalem jakis jego zbior felietonow w ktorym dowodzil ze wojna w wietnamie byla konieczna i tylko lewicowi hipisi tego nie dostrzegali. czy teraz podobnie argumentuje wojne w iraku?
11 marca, 2008 at 09:25
Warto zauważyć, że z konserwatyzmem jest podobnie – po dołączeniu przedrostka neo staje się swoim przeciwieństwiem – socjalistycznym tradycjonalizmem, pisowszczyzną, jak zwał tak zwał.
Neomonarchizm pewnie byłby najbardziej demokratyczny, a neolibertarianizm panuje w więzieniach…