Strefa Tuska
17 listopada 2021 roku niemal wszyscy obecni na sali sejmowej posłowie Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy (łącznie 167 osób) głosowali przeciwko uchwaleniu ustawy o zmianie ustawy o ochronie granicy państwowej i niektórych innych ustaw, dającej ministrowi spraw wewnętrznych możliwość wprowadzania rozporządzeniem zakazu przebywania na określonym obszarze strefy nadgranicznej, bez konieczności wprowadzania stanu wyjątkowego. Przeciwko uchwaleniu tej ustawy głosował m.in. obecny minister spraw wewnętrznych i administracji, Marcin Kierwiński.
Przepisy tej ustawy były krytykowane jako niekonstytucyjne, ponieważ dają możliwość określenia ograniczeń konstytucyjnej wolności poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej nie w ustawie, a w rozporządzeniu. (O niekonstytucyjności tej regulacji pisałem również ja, dwa dni przed jej wprowadzeniem). Obecny minister sprawiedliwości, Adam Bodnar, powiedział dziennikarzom: „To w zasadzie utrzymanie w dalszej mocy restrykcji stanu wyjątkowego, z kilkoma drobnymi wyjątkami. Po raz kolejny jest to marginalizowanie roli Parlamentu oraz omijanie uregulowań konstytucyjnych”.
Ustawa ta została mimo to, oczywiście, uchwalona, ponieważ wówczas większość w Sejmie miało Prawo i Sprawiedliwość ze swoimi koalicjantami. Na jej podstawie ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński wprowadził następnie zakaz przebywania w 183 obszarach ewidencyjnych w 28 gminach przy granicy białoruskiej. Zakaz ten obowiązywał do 30 czerwca 2022 r.
Zakaz ten, zabraniając przebywania w tych obszarach m. in. turystom, wpłynął negatywnie na miejscowych przedsiębiorców. W przypadku podmiotów świadczących usługi z zakresu zakwaterowania ograniczenie to (łącznie z wcześniejszym trwającym trzy miesiące zakazem wprowadzonym w ramach stanu wyjątkowego) spowodowało spadek przychodów o 34%, a w przypadku podmiotów świadczących usługi gastronomiczne aż o 88%. Wprawdzie miały one możliwość ubiegać się o odszkodowania, rekompensaty i dodatkowe wsparcie finansowe od państwa, jednak z takiej możliwości – jedynie w formie rekompensat stanowiących pomoc de minimis – skorzystała tylko część z nich. Nie został uwzględniony żaden z wniosków o odszkodowanie ani o wsparcie finansowe.
Jednak po zmianie rządu i większości sejmowej wymienionych wyżej przepisów nie uchylono. I obecnie minister Kierwiński planuje wprowadzić taki zakaz ponownie. Tym razem na razie na mniejszą skalę – w 27 obszarach w siedmiu gminach – ale i tak „strefa Tuska” ma sięgać kilka kilometrów w głąb Polski, obejmując m. in. Białowieski Park Narodowy. Dlaczego? Bo nadal cudzoziemcy „z państw wysokiego ryzyka migracyjnego” usiłują przekraczać nielegalnie granicę polsko-białoruską. Z uzasadnienia projektu rozporządzenia nie wynika jednak, w jaki sposób zakaz przebywania w strefie nadgranicznej miałby utrudnić im przekraczanie granicy. Przecież im i tak nie wolno tej granicy przekraczać oraz przebywać nie tylko w strefie nadgranicznej, ale i w ogóle na terenie Polski. Wprowadzenie dodatkowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej nic w ich przypadku nie zmieni.
O co tak naprawdę chodzi, można przeczytać w dalszej części uzasadnienia: „Zaproponowane ograniczenia zmierzają głównie do ograniczenia obecności osób postronnych w rejonie działań służbowych”.
Z uzasadnienia nie wynika jednak, w jaki sposób obecność osób postronnych może przeszkadzać funkcjonariuszom Straży Granicznej, policji oraz żołnierzom w powstrzymywaniu osób nielegalnie przekraczających granicę. Można się domyślać, że chodzi najprawdopodobniej o to, żeby w okolicy nie kręcili się dziennikarze, którzy mogą dokumentować postępowanie żołnierzy i funkcjonariuszy wobec cudzoziemców, a także wolontariusze organizacji pozarządowych, którzy mogą być świadkami zgłaszania przez cudzoziemców chęci ubiegania się o ochronę międzynarodową. To z kolei prowadzi do wniosku, że przy powstrzymywaniu cudzoziemców wciąż najprawdopodobniej łamane jest międzynarodowe oraz polskie prawo i władze – tak jak te poprzednie – nie chcą, by ktoś postronny to widział.
Tak przy okazji – ograniczanie dostępu dziennikarzom do strefy nadgranicznej zostało uznane za nielegalne przez Sąd Najwyższy nawet na podstawie przepisów o stanie wyjątkowym.
Okazuje się więc, że obecnie rządzący politycy bez żenady zamierzają skorzystać z przepisów, przeciwko którym głosowali jako opozycja, które krytykowali i które wielu prawników uznało za niekonstytucyjne. Bo tak naprawdę nie różnią się od polityków rządzących poprzednio. Tak samo zresztą, jak w innych kwestiach, na przykład zwiększania deficytu budżetowego, ignorowania wyroków niesprzyjającego im Trybunału Konstytucyjnego czy przejmowania instytucji państwowych na podstawie własnej interpretacji prawa. Tusk czy Morawiecki, Kamiński czy Kierwiński – wszystko jedno.