Archiwum z luty, 2009

Ofiara

czwartek, 26 lutego, 2009

Pewna przedsiębiorcza wschodnioeuropejska piętnastolatka w Wielkiej Brytanii postanowiła szybko zarobić duże pieniądze. W tym celu udała się do lokalnej agencji towarzyskiej, nakłamała, że ma osiemnaście lat (w czym pomógł jej dojrzalszy niż przeciętnie wygląd) i przez dwa miesiące pracowała tam jako luksusowa prostytutka, zarabiając łącznie około 14000 funtów (trzy i pół raza tyle, ile wynosi średnia płaca w Wielkiej Brytanii). Po czym cała sprawa wyszła na jaw – dzięki nauczycielowi, który przeszukał jej torbę. Dziewczyna musiała pożegnać się z wizją zarabiania ponad 80 tysięcy funtów rocznie, trafiła pod kuratelę urzędników do spraw ochrony dzieci, a jej rodzice zostali chwilowo zatrzymani jako podejrzani do nakłaniania córki do prostytucji – jednak podejrzenia te się nie potwierdziły i szybko zwolniono ich bez postawienia zarzutu.

Liberał

środa, 25 lutego, 2009

Ekonomista z Centrum Adama Smitha, pan Andrzej Sadowski, sygnatariusz aktu założycielskiego Ruchu Polityki Realnej (poprzednika UPR), wojujący liberał, stwierdził w wypowiedzi do „Dziennika”, że planowane rządowe dopłaty (w formie nieoprocentowanych pożyczek) do rat kredytów hipotecznych spłacanych przez osoby, które straciły pracę to działania jałowe i marnowanie publicznych pieniędzy. Uzasadnienie tego twierdzenia jest następujące: Rządowe dopłaty będą pochodziły z Funduszu Pracy, który jest tworzony z części składek płaconych do ZUS. Więc tak na dobrą sprawę ci, którym rząd pomaga, sami się na ten fundusz wcześniej składali”.
Czyli zdaniem pana Sadowskiego (chyba, że dziennikarz przekręcił jego wypowiedź, bo te ostatnie zdania nie są w oryginale wzięte w cudzysłów) to, że pieniądze wcześniej przymusowo zabrane ludziom w oficjalnym celu m. in. łagodzenia skutków bezrobocia (bo takie jest przeznaczenie Funduszu Pracy) mają do nich wrócić – choćby w formie pożyczek – po to, by owe skutki bezrobocia złagodzić jest tych pieniędzy marnowaniem. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, można by stwierdzić, że wypłacanie ludziom emerytur przez ZUS czy OFE też jest marnowaniem pieniędzy, bo przecież ci, którzy je dostają, sami się na nie wcześniej (przymusowo) składali. Jak również marnowaniem pieniędzy jest refundacja kosztów leczenia przez NFZ – bo przecież pacjenci sami się na nie wcześniej składali w postaci (przymusowej) składki zdrowotnej…

Moralność Googlego

środa, 25 lutego, 2009

Google zwróci się do Komisji Europejskiej o przyznanie mu statusu doradczego w postępowaniu, jakie Komisja prowadzi przeciwko Microsoftowi w sprawie zmuszenia tego ostatniego do umożliwienia użytkownikom wyboru instalacji przeglądarek internetowych konkurencji (m. in. Google Chrome) podczas instalowania systemu operacyjnego Windows.
Ciekawe, czy Google, dbając o konkurencję, spowoduje, żeby adres www.google.com prowadził nie bezpośrednio do wyszukiwarki Google, ale do strony z linkami prowadzącymi do wyszukiwarek konkurencji, w tym Live Search? Wszak dominacja Google wśród wyszukiwarek jest zbliżona do dominacji Internet Explorera wśród przeglądarek, a użytkownik przecież musi mieć wybór, i to już na starcie…
A jeśli Google uważa na wzór pewnego bohatera powieści Sienkiewicza, że zły uczynek jest wtedy, gdy Microsoft nie proponuje Google, ale jeśli Google nie proponuje Microsoftu, to dobry uczynek – to czy doczekamy się sytuacji, gdy to Microsoft zwróci się do KE o przyznanie mu statusu doradczego w postępowaniu przeciwko Google?

Do aresztu za niewywieszenie flagi?

poniedziałek, 23 lutego, 2009

Posłowie PiS zgłosili projekt zmiany w ustawie o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych – chcą, by został tam dodany ustęp w brzmieniu:
„Flagę państwową Rzeczypospolitej Polskiej podnosi się na budynkach lub przed budynkami mieszkalnymi oraz stanowiącymi miejsca prowadzenia działalności gospodarczej – z okazji uroczystości oraz rocznic i świąt państwowych”.
Obecnie obowiązek podnoszenia flagi z okazji uroczystości oraz rocznic i świąt państwowych dotyczy jedynie siedzib albo miejsc obrad organów administracji rządowej i innych organów państwowych oraz państwowych jednostek organizacyjnych, a także organów jednostek samorządu terytorialnego i samorządowych jednostek organizacyjnych. Posłowie PiS chcą, by taki obowiązek został rozszerzony również na budynki prywatne. Sprawozdawca projektu, poseł Arkadiusz Czartoryski, uspokaja, że ma mieć to charakter wychowawczy, a karanie za niewywieszenie flagi byłoby absurdem.

Omamieni buntownicy

środa, 18 lutego, 2009

Jeśli ktoś nie widzi gołym okiem, że wolność gospodarcza w Polsce jest bardzo ograniczona i nie ma mowy o żadnym wolnym rynku, może zajrzeć do corocznego Indeksu Wolności Gospodarczej Fundacji Heritage i przekonać się, że nasz kraj zajmuje tam mało zaszczytne 82. miejsce (na 179), w końcówce szeregu państw „umiarkowanie wolnych” i zaledwie dwa miejsca od punktu, gdzie zaczynają się państwa „w większości pozbawione wolności”. Z państw europejskich za Polską są jedynie Czarnogóra, Serbia, Chorwacja, Mołdawia, Bośnia, Rosja, Ukraina i Białoruś. Pod względem wolności gospodarczej jesteśmy najgorsi w całej Unii Europejskiej. W takich szczegółowych kategoriach składających się na ranking, jak swoboda prowadzenia biznesu, wolność od obciążeń podatkowych, swoboda rynku pracy oraz rozrost rządu (mierzony procentem produktu krajowego brutto wydawanego przez państwo) Polska znajduje się nawet poniżej średniej światowej.

Policjant cię ochroni…

wtorek, 17 lutego, 2009

…ale kto ochroni cię przed policjantem?
Gdy wolnościowcy dowodzą, że państwo wcale nie jest niezbędne do dostarczania usług z zakresu „produkcji bezpieczeństwa” i że ochroną ludzi przed bandziorami i złodziejami mogłyby się z powodzeniem zajmować wyłącznie konkurujące ze sobą w warunkach wolnego rynku firmy lub stowarzyszenia ochroniarskie, spotykają się zwykle z argumentem, że – przy braku bata w postaci państwowej policji – tacy prywatni ochroniarze sami staliby się gangsterami wymuszającymi haracze, a konkurencja nie przetrwałaby długo, bo najsilniejsi siłą wyeliminowaliby słabszych konkurentów.

Rak praw autorskich

poniedziałek, 16 lutego, 2009

Apple chce ścigania i karania (do 2500 dolarów grzywny i pięciu lat więzienia) osób, które, grzebiąc w strukturze plików własnego iPhone’a, instalują na nim oprogramowanie spoza zestawu oficjalnie zaaprobowanego przez producenta. To mniej więcej tak, jakby producent odzieży domagał się kary dla właściciela spodni za naszycie na nich łaty poza autoryzowanym punktem krawieckim. Albo tak, jakby producent samochodów domagał się kary dla właściciela auta za zamontowanie w nim instalacji gazowej. Albo tak, jakby producent mebli domagał się kary dla ich właściciela za dorobienie w nich dodatkowych półek albo ustawienie na nich przedmiotów spoza zaaprobowanego przez siebie katalogu.

Pomnik Jaruzelskiego

czwartek, 5 lutego, 2009

Władysław Frasyniuk uznał, że Wojciechowi Jaruzelskiemu należy się pomnik. Za to, że nie okazał się taki, jak Li Peng czy Nicolae Ceausescu – zasiadając w 1989 r. do Okrągłego Stołu, a nie każąc strzelać do opozycji. O tym, co Jaruzelski robił przed tym rokiem, były przewodniczący Unii Wolności jakoś nie wspomniał. A robił sporo: w latach czterdziestych brał udział w walkach z antykomunistycznym podziemiem, w latach pięćdziesiątych robił gorliwą karierę w stalinowskiej armii, w latach sześćdziesiątych w Komitecie Centralnym PZPR, w 1968 roku na fali antysemickich czystek w wojsku został ministrem obrony narodowej, patronując następnie z tego fotela wysłaniu oddziałów interwencyjnych do stłumienia „praskiej wiosny”, w 1970 roku jako minister obrony zaakceptował użycie wojska przeciwko protestującym robotnikom na Wybrzeżu (39 zabitych, ponad 1000 rannych), wreszcie w 1981 roku wprowadził w Polsce stan wojenny, skutkujący w efekcie całkowitym upadkiem gospodarczym (kto pamięta, że w sklepach można było w pewnym okresie kupić jedynie herbatę najgorszego gatunku i ocet, a szary papier toaletowy był trudnym do zdobycia rarytasem) i represjami (tysiące osób uwięzionych, tysiące karnie wyrzuconych z pracy, około stu ofiar śmiertelnych).

Za dużo ludzi? U władców to niepokój budzi

poniedziałek, 2 lutego, 2009

Doradca brytyjskiego rządu do spraw „zrównoważonego rozwoju”, Jonathon Porritt, stwierdził, że rodziny mające więcej niż dwójkę dzieci są nieodpowiedzialne, gdyż stwarzają zbytnie obciążenie dla środowiska. W związku z tym rząd ma prowadzić taką politykę planowania rodziny, by ograniczyć wzrost populacji – nawet jeśli miałoby to oznaczać większe dofinansowanie antykoncepcji i aborcji kosztem leczenia chorób.
Można by w tym momencie poruszyć wiele kwestii moralnych (na przykład: czy lepiej jest żyć w gorszym środowisku, czy nie żyć w lepszym?), naukowych (na przykład: czy nadmiar ludzi rzeczywiście szkodzi środowisku?), a także ekonomicznych (na przykład: jak ograniczanie wzrostu populacji wpłynie na system emerytalny?), ale lepiej zwrócić uwagę na prosty fakt, że współczynnik dzietności w Wielkiej Brytanii wynosi obecnie 1,8, co oznacza, że faktycznie mamy do czynienia – patrząc w perspektywie pokoleniowej – z kurczeniem się populacji, a nie jej wzrostem. Choć, rzecz jasna, liczba ludności może jeszcze na razie zwiększać się w wyniku długiego życia ludzi (nowe pokolenie już się urodziło, a stare jeszcze żyje)  oraz napływu imigrantów. Trend spadkowy dotyczy Europy traktowanej jako całość – liczba ludności kontynentu do roku 2050 spadnie, jeśli się on utrzyma, o ponad 60 milionów.