Archiwum z sierpień, 2010

Ofiary państwa

czwartek, 5 sierpnia, 2010

Ledwo zdarzyło mi się napisać tekst o tym, dlaczego państwo w odróżnieniu od biznesu w bardzo niewielkim stopniu liczy się ze zdaniem „zwykłych ludzi”, stała się rzecz niespotykana: rządzący ugięli się przed protestem stosunkowo mało licznej, spontanicznie działającej („nikt tego nie koordynuje, nie ma tam szefostwa, nie ma tam działaczy, nie ma żadnego planu, nie ma harmonogramu”) grupy osób, rezygnując póki co z przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Ugięli się, wprawdzie w stosunkowo mało istotnej dla siebie sprawie (wątpię, by równie łatwo ustąpili np. w sprawie podwyżki podatków), niechętnie i tymczasowo, ale jednak.
I oto okazuje się, że fakt ten przyjmowany jest przez wielu ludzi z najwyższym niesmakiem. Sytuacja, która w przypadku relacji „zwykli ludzie” – biznes (jak w przypadku protestów przeciwko „Zimnemu Lechowi”, drwinom Figurskiego i Wojewódzkiego pod znaczkiem Coca-Coli czy usunięciu Kataryny z Facebooka) uznawana jest za normalną, w przypadku relacji „zwykli ludzie” – państwo nazywana jest „porażką i kompromitacją państwa”, jego „kapitulacją” przed „grupą psycholi”, narażeniem na szwank jego autorytetu, jego klęską, jego „porażającą biernością” i słabością objawiającą się w negocjacjach z „sekciarzami”, bezradnością Rzeczypospolitej, zbrodnią na jej powadze i majestacie, „obrzydliwym, cuchnącym ropniem informującym o infekcji organizmu”

Wolność = Ja Nie!

poniedziałek, 2 sierpnia, 2010

Kompania Piwowarska zdecydowała, że zdejmie baner z napisem „Zimny Lech” umieszczony niedaleko Wawelu. Stało się tak po tym, jak osoby uważające, że taki napis nie jest stosowny w pobliżu miejsca pochówku Lecha Kaczyńskiego (m. in. eurodeputowani Marek Migalski i Ryszard Czarnecki) ogłosiły akcję bojkotu jej produktów.
Kilka dni temu Facebook odblokował konto blogerki Kataryny, zawieszone wcześniej po zgłoszeniach o naruszanie regulaminu. Choć zarządzający tą internetową społecznością mogli przyjąć interpretację regulaminu niekorzystną dla Kataryny (jest w nim napisane, że użytkownicy muszą rejestrować się pod „real name” czyli prawdziwym nazwiskiem), to jednak ugięli się w obliczu protestu zorganizowanego przez ok. 0,04‰ użytkowników.
Jakiś czas temu Coca-Cola po protestach ludzi oburzonych piosenką Michała Figurskiego i Kuby Wojewódzkiego „Do celu” („Jarek po trupach do celu, każdy chce leżeć na Wawelu”) wycofała się ze sponsorowania audycji radia Eska Rock, w której zostało to zaśpiewane. „Wyrażamy ubolewanie, że nasza marka została wykorzystana w programie, który mógł urazić uczucia wielu osób” – napisali przedstawiciele koncernu.
Okazuje się, że giganci biznesu liczą się ze zdaniem zwykłych ludzi i to nawet wtedy, gdy nie jest ono wyrażane w zbyt masowy sposób.
Dlaczego? Ano dlatego, że źródłem ich zysków są właśnie tacy zwykli ludzie. Zwykli ludzie, którzy mogą zrezygnować z kupowania i użytkowania ich produktów. Zwłaszcza, że konkurencja nie śpi – zamiast piwa Lech można wypić piwo Żywiec, zamiast Coca-Coli Pepsi, a z Facebooka można zrezygnować na rzecz NK, Twittera czy MySpace. Więc lepiej się zwykłym ludziom nie narażać. Nawet, jeśli niezadowolonych jest mało. Bo jeśli się nie zareaguje, to za chwilę może być ich więcej, a wizerunek firmy na tle konkurentów dozna uszczerbku. A to może przełożyć się na wymierne straty finansowe. Jeśli dajmy na to 10% lub nawet 1% konsumentów zrezygnuje, zyski będą odpowiednio mniejsze.
Inaczej jest z państwem. Rządzący państwem nie liczą się ze zdaniem zwykłych (a nawet „mniej zwykłych”) ludzi aż w takim stopniu. Przykład pierwszy z brzegu – protest przeciwko zmianom w ustawie o radiofonii i telewizji, podpisany przez wielu znanych publicznie przedstawicieli organizacji pozarządowych i tzw. środowisk twórczych, poparty dodatkowo kilkuset głosami „szeregowych obywateli”. Nie przyniósł żadnego efektu – po porozumieniu politycznym PO i SLD zapowiedziano już, że zmiany przejdą.
Inny przykład – jednomandatowe okręgi wyborcze. Mimo wielu petycji na rzecz wprowadzenia ordynacji wyborczej do Sejmu opartej na takich okręgach (np. www.jednomandatowe.pl, apel.jow.pl, wcześniejsze apele do prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego, nie mówiąc już o 750 tysiącach podpisów zebranych pod wnioskiem o przeprowadzenie w tej sprawie referendum) rządzący konsekwentnie je ignorują, posuwając się aż do łamania prawa (wspomniany wniosek o referendum mimo złożenia w Sejmie nie doczekał się w ogóle rozpatrzenia, a formularze z podpisami zniszczono).

Czas wyskoczyć z garnka

niedziela, 1 sierpnia, 2010

Polityczne Poruszenie Polskich Internautów organizuje akcję wysyłania maili do Ministerstwa Finansów ze sprzeciwem wobec zapowiedzianego przez premiera zamiaru podwyższenia podatku VAT. Na stronie PPPI jest gotowy formularz, wystarczy wpisać swoje dane i kliknąć, by treść protestu została wysłana do MF (przynajmniej tak to ma działać). Namawiam wszystkich, by przyłączyli się do tej akcji – oczywiście samodzielne wysyłanie maili na adres Ministerstwa Finansów, premiera, posłów, senatorów oraz prezydenta nie jest zabronione. 🙂