Archiwum z kwiecień, 2011

Aby nie mordowano widelcami

piątek, 29 kwietnia, 2011

Grupa posłów PiS wniosła do „laski marszałkowskiej” projekt ustawy o zmianie ustawy o broni i amunicji oraz Kodeksu karnego, zakazujący posiadania w miejscu publicznym „wszelkich innych przedmiotów mających charakter broni ofensywnej, z wyjątkiem noży o jednej krawędzi roboczej i długości ostrza poniżej 8 cm”. Bo „co roku dochodzi w Polsce do wielu tysięcy przestępstw z użyciem noży lub innych niebezpiecznych narzędzi, w których giną i odnoszą rany tysiące osób”.
O dziwo, zakaz noszenia dłuższych noży nie spodobał się wielu czytelnikom portalu Niezależna.pl, którzy mimo sympatyzowania z PiS gremialnie skrytykowali pomysł jako głupi, beznadziejny, komuchowski bubel i nonsens.
Mnie natomiast ciekawi, czy efektem ewentualnego uchwalenia tej ustawy (co jest możliwe, bo na razie za jej odrzuceniem jest tylko klub PO) będzie ściganie i karanie ludzi za noszenie i wożenie w samochodach śrubokrętów (które przecież bywają narzędziami zabójstw), kluczy francuskich (podobnie), nie mówiąc już o widłach i siekierach. Czy trzeba będzie je kupować wyłącznie przez Internet?
No i czy zakazane będzie używanie w restauracjach widelców? Wszak widelcem także można zabić, a już na pewno próbować zabić. Ba, motyw zabijania widelcem jest obecny nawet w kulturze ludowej – jak dowodzą słowa piosenki:
„A Ferdek Migdał leży na stole
Jak zdjęty z haka wisielec,
Leży nieborak i już nie żyje
Z piersi mu sterczy widelec”.
Trzeba się będzie nauczyć jeść schabowego pałeczkami. Albo dwoma nożami o jednej krawędzi roboczej.

Sprawiedliwość społeczna

czwartek, 21 kwietnia, 2011

Już wiadomo, dlaczego nie może być tak, że ktoś buduje sobie dom czy cokolwiek innego bez wcześniejszego pozwolenia urzędnika. Otóż wymagają tego zasady sprawiedliwości społecznej.
Stwierdził to jednoznacznie Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając, że nowelizacja prawa budowlanego znosząca obowiązek uzyskiwania pozwolenia na budowę i zastępująca go zwykłym zgłoszeniem lub co najwyżej wnioskiem o rejestrację budowy (a w niektórych przypadkach w ogóle znosząca wymóg powiadamiania urzędu) jest sprzeczna z art. 2 Konstytucji RP, stanowiącym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Sędziowie Trybunału uznali, że budowa bez uzyskania pozwolenia – a tym samym bez przeprowadzenia postępowania administracyjnego i ewentualnie sądowoadministracyjnego – narusza prawa właścicieli sąsiednich nieruchomości, na które zamierzona inwestycja może niekorzystnie oddziaływać. Bo w takim przypadku nie są oni z urzędu informowani o zamiarze rozpoczęcia budowy i nie mogą zgłosić wobec niej zawczasu sprzeciwu. A instrumenty cywilnoprawne, przewidziane w kodeksie cywilnym dla ochrony własności nie chronią ich wystarczająco – bo działają ex post (po naruszeniu prawa), a nie zapobiegają naruszeniom i są trudne do zastosowania oraz kosztowne.

Fantasy, dzieło szatana

czwartek, 14 kwietnia, 2011

No i znowu księża przestrzegają przed Harrym Potterem. Tym razem diecezjalny wizytator katechizacji z diecezji gliwickiej, ks. Adam Spałek, rozesłał do zabrzańskich szkół (za pośrednictwem miejscowego naczelnika wydziału oświaty) opracowanie potępiające książki J. K. Rowling za to, że podawane są w nich instrukcje praktykowania magii, a „niebezpieczny świat magii przedstawiany jest jako absolutnie dobry”. Przeciwko cyklowi o Harrym przemawia także, zdaniem ks. Spałka, objętość kolejnych tomów sagi.
A ja się dziwię, czemu ks. Spałek, a także inni znani chrześcijańscy krytycy Pottera, doszukujący się w tych książkach propagandy satanizmu, okultyzmu, New Age, promowania świata bez Boga i stawiania w jego centrum człowieka – jak ks. dr Aleksander Posacki, Stanisław Krajski, ks. dr Andrzej Wołpiuk, Gabriele Kuby, Antoni Leśniak, Kristine Sparks i ks. Waldemar Kulbat – nie rzucają gromów na większość literatury fantasy w ogóle?
Dlaczego nie potępiają np. jedenastotomowego cyklu „Miecz Prawdy” Terry’ego Goodkinda, gdzie nie tylko ogromna większość pozytywnych bohaterów to czarodzieje, czarodziejki i wiedźmy, ale i przeciwnicy magii (Imperialny Ład, Bractwo Czystej Krwi) przedstawieni są jako siły zdecydowanie negatywne? Gdzie nie tylko pozytywni bohaterowie nie czują (podobnie jak w cyklu o Potterze) potrzeby odwoływania się do Boga ani innych sił nadprzyrodzonych, ale w dodatku ich najwięksi wrogowie (Imperialny Ład) noszą wyraźne cechy zorganizowanej religii? Gdzie główny bohater zwraca się na koniec do swoich przyjaciół zdecydowanie niechrześcijańskimi słowami: „Nie będzie więcej modłów. Nikt z was nie musi klękać ani przede mną, ani przed nikim innym. Wasze życie należy wyłącznie do was. Powstańcie i przeżyjcie je”, a chwilę wcześniej mówi swoim wygnanym do innego świata wrogom: „Macie teraz to, czego według waszych słów zawsze pragnęliście: świat, w którym rządzą wasze wierzenia. Świat bez magii, bez wolnych ludzi i nieskrępowanych umysłów”?

Parafrazując Niemöllera

poniedziałek, 11 kwietnia, 2011

Najpierw przyjdą po faszystów –
ale się nie odezwiecie,
bo nie jesteście faszystami.

Potem przyjdą po „moherów” –
i nie odezwiecie się,
bo nie jesteście „moherami”.

Potem przyjdzie kolej na pisowców –
i znowu nie zaprotestujecie,
bo nie należycie do PiS.

Wreszcie przyjdą po was –
i nie będzie już nikogo, kto się za wami wstawi.

(Tu oryginalny cytat).

„Około godz. 16:30 strażnicy miejscy otoczyli i rozebrali biały namiot członków Stowarzyszenia Solidarni 2010 przed Pałacem Prezydenckim. Podczas pacyfikacji protestu służby pobiły protestujących. Jeden z nich – Michał Stróżyk, szef Trójmiejskich Klubów „Gazety Polskiej” – został zabrany przez pogotowie ratunkowe” (za Niezależna.pl)

Strach przed autonomią

poniedziałek, 4 kwietnia, 2011

Pisałem o tym już trzy lata temu: nie rozumiem tych, którzy boją się idei autonomii (Górnego) Śląska i uważają, że może być to krok w kierunku oderwania go od Polski. Bo po I wojnie światowej to właśnie Polska – z inicjatywy śląskich Polaków – zaoferowała Górnemu Śląskowi szeroką autonomię, z własnym Sejmem i Skarbem, policją, szkolnictwem i polityką gospodarczą. Autonomiczne województwo śląskie zostało utworzone na mocy Ustawy Konstytucyjnej z 15 lipca 1920 r. zawierającej statut organiczny Województwa Śląskiego, uchwalonej przez polski Sejm Ustawodawczy – właśnie w tym celu, by skłonić Ślązaków do opowiedzenia się za Polską, a nie za Niemcami (którzy żadnej szczególnej autonomii Górnemu Śląskowi nie oferowali). Przyjęto założenie, że bardziej atrakcyjną Polską będzie Polska respektująca jak najszerszy zakres samorządności regionalnej niż Polska scentralizowana.
Autonomię województwa śląskiego zlikwidował Hitler, a następnie – formalnie – komuniści (argumentując między innymi, że „stała się wodą na młyn wojującej niemczyzny”). Jak widać, była ona nie w smak totalitarnym, wrogim wolnej Polsce tyranom. Bo tyrani lubią mieć wszystko poddane swojej scentralizowanej kontroli.