Archiwum z luty, 2019

Haracz dla dzieciatych

sobota, 23 lutego, 2019

Program „Rodzina 500+” zostanie rozszerzony na pierwsze dziecko i to już od 1 lipca. Zapowiedział tak Jarosław Kaczyński na konwencji PiS. A ponieważ za takim rozwiązaniem opowiedziała się wcześniej także Platforma Obywatelska oraz partia Roberta Biedronia, można przypuszczać, że będzie obowiązywał on w takiej formie przez najbliższe kilka, a może kilkanaście lat.
40 miliardów złotych rocznie na program Rodzina 500+.
Oznacza to, że każdy pracujący w Polsce będzie średnio przeznaczał na ten cel rocznie (bezpośrednio lub pośrednio) ok. 2400 zł, a proporcjonalnie do zarobków – około dwóch trzecich swojego miesięcznego wynagrodzenia netto.
Mam prawie pięćdziesiąt lat. Jestem singlem. Nie mam dzieci i szansa na to, bym je kiedykolwiek miał jest prawie zerowa. Zresztą nie planuję mieć dzieci.
Oznacza to, że 2/3 moich miesięcznych zarobków „na rękę” rocznie państwo zabiera przymusowo na cel, z którego nigdy nie skorzystam. Owszem, na inne cele – np. emerytury, edukację, infrastrukturę komunikacyjną. media publiczne czy lecznictwo – może zabierać jeszcze więcej, ale w tym przypadku mam przynajmniej świadomość, że z tego korzystam, mam szansę skorzystać lub kiedyś skorzystałem – czyli z mojego punktu widzenia coś mam przynajmniej w zamian.
A w tym przypadku czuję się dosłownie tak, jakbym płacił haracz mafii. Nawet gorzej, bo od mafii też coś zwykle się dostaje – ochronę przed mniejszymi gangami. Tu nie dostaję i nigdy nie dostanę nic. Równie dobrze mógłbym płacić na budowę Wielkiej Piramidy Kaczyńskiego (czy Schetyny, czy Biedronia).
I nie przekonują mnie argumenty, że ktoś będzie musiał wytwarzać dobra, z których będę korzystał na emeryturze. Jest mi zupełnie obojętne, czy będą je wytwarzać Polacy, Hindusi czy roboty. Pełnej automatyzacji wytwarzania dóbr pewnie się nie doczekam, ale liczba ludności świata nadal rośnie i to szybko. Jak będzie zbyt mało polskich rąk do pracy, pojawią się zagraniczne.
Zresztą już widać, że program „Rodzina 500+” praktycznie nie wpływa na rodzenie się większej liczby dzieci, a jeśli wpływa, to w stopniu znikomym.
Czyli tak naprawdę płacę haracz na to, by politycy mieli czym przekupić wyborców mających dzieci. Albo po prostu haracz dla tych, którzy mają dzieci. Klasy obecnie uprzywilejowanej w Polsce.
A za to mam bardziej dziadowską publiczną „służbę zdrowia”, bardziej kiepskie drogi i w perspektywie niższą niż mogłaby być emeryturę. Już nie mówię o tym, że państwo mogłoby mi tych pieniędzy nie zabierać i mógłbym sobie np. pojechać za nie na dłuższe wakacje.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wychowywanie dzieci kosztuje. Ale urodzenie dziecka to, poza skrajnymi przypadkami, wybór. Jeden woli nie mieć dzieci, a za to np. mieć więcej oszczędności na koncie, lepszy samochód, jeździć sobie na lepsze wakacje, lepiej jeść, mieć kilka kotów lub psów – a drugi woli mieć dziecko lub dzieci. Dlaczego wybór tego drugiego ma być finansowany przez tego pierwszego? A odwrotnie nie?

Oddać Żydom, oddać Polakom

poniedziałek, 18 lutego, 2019

„Oczekiwania, aby Polska zadośćuczyniła za niemieckie zbrodnie oparte są na fundamentalnym nieporozumieniu”powiedział premier Mateusz Morawiecki zapytany o skomentowanie wypowiedzi sekretarza stanu USA wzywającej do restytucji prywatnej własności „tych, którzy utracili ją w czasach Holokaustu”. Innymi słowy, premier Morawiecki uważa, że jeśli Niemcy podczas II wojny światowej skonfiskowali czyjąś własność lub po prostu zamordowali jej właściciela, a po wojnie państwo polskie tę własność przejęło – to nie ma obowiązku zwracać jej spadkobiercom tego właściciela.
To tak, jakby bandyci napadli Kowalskiego i Malinowskiego, zabili Malinowskiego, zabrali jego portfel z pieniędzmi, a Kowalski wdał się z nimi w walkę i ten portfel z częścią pieniędzy odzyskał, po czym powiedział synowi Malinowskiego: „oczekiwania, bym zadośćuczynił ci za zbrodnie bandytów oddając ci pozostałe pieniądze ojca oparte są na nieporozumieniu”.
Poszanowanie prywatnej własności level zero – używając nowoczesnego slangu.
Z takim podejściem rząd Polski nadal będzie pracował na opinię Polski jako kraju, który może i nie współpracował z Niemcami w przeprowadzeniu Holokaustu (to da się obronić), ale na pewno na nim skorzystał. Nawet jeśli w rzeczywistości uprawnionych (z punktu widzenia poszanowania własności prywatnej) roszczeń do mienia po ofiarach Holokaustu nie ma aż tak dużo, bo w wielu wypadkach spadkobiercy po prostu nie istnieją.
Gorzej, że (wbrew temu, co niektórzy myślą) roszczenia żydowskie – po ofiarach Holokaustu i ocalałych z niego – stanowią tylko część roszczeń pośrednio związanych z czasami wojny.
Bo mienie podczas II wojny Niemcy zabierali nie tylko Żydom, ale i Polakom. A potem państwo polskie przejmowało je w tymczasowy zarząd i na mocy (nadal obowiązujących!) ustaw i dekretów z 1946 r. i 1958 r. – nacjonalizowało. Czasem za urzędowo ustalonym odszkodowaniem, głównie w papierach wartościowych (Encyklopedia PWN podaje, że odszkodowania otrzymali tylko właściciele zagraniczni, w ogólnej wysokości ok. 200 mln dolarów), czasem bez.
Wypowiedź premiera można więc rozumieć tak, że państwo nie poczuwa się do zadośćuczynienia również spadkobiercom tych Polaków, bo przecież bezpośrednią przyczyną jego utracenia były tu niemieckie zbrodnie.
Mateusz Morawiecki wspomniał przy okazji, że „sprawa zwrotu mienia obywatelom amerykańskim pochodzenia żydowskiego jest zresztą całkowicie uregulowana – od lat mamy podpisaną w tej sprawie z Amerykanami umowę indemnizacyjną, która zwalnia nasz kraj z tej odpowiedzialności”. Tym samym zasugerował, że tak naprawdę wszelkie roszczenia wysuwane przez amerykańskich Żydów do restytucji mienia w Polsce są nieuprawnione – co wpisuje się w szerzoną przez niektóre środowiska narrację, że w naciskach ze strony rządu USA chodzi o zgodę na przejęcie „mienia bezspadkowego” przez bliżej nieokreślone organizacje żydowskich oszustów.
Nie jest to całkiem prawda, o czym można przekonać się, zerkając do tej umowy, a konkretnie do jej załącznika (str. 6). Wynika z niego, że umowa ta dotyczy jedynie roszczeń obywateli USA (i niektórych amerykańskich osób prawnych) istniejących w momencie przejęcia mienia przez państwo polskie. Czyli nie dotyczy na przykład takich sytuacji:
– Obywatel polski (np. Żyd) przeżył II wojnę światową, wyjechał do USA, ale otrzymał obywatelstwo USA już po przejęciu jego mienia przez państwo polskie, a jego spadkobiercy – obywatele USA – wysuwają do tego mienia roszczenia.
– Obywatel polski (np. Żyd) został zamordowany podczas II wojny światowej, a jego spadkobiercą został krewny mieszkający w USA, który nie miał jeszcze obywatelstwa amerykańskiego i uzyskał je dopiero po przejęciu mienia zamordowanego przez państwo polskie, a teraz on lub jego spadkobiercy wysuwają do tego mienia roszczenia jako obywatele USA.
– Spadkobierca obywatela polskiego (np. Żyda) zamordowanego podczas II wojny światowej, niebędący obywatelem USA, sprzedał prawa do roszczeń obywatelowi USA już po przejęciu mienia zamordowanego przez państwo polskie.
– Roszczenia do mienia wysuwa spadkobierca obywatela polskiego (np. Żyda) zamordowanego podczas II wojny światowej, który nabył spadek wprawdzie jeszcze przed znacjonalizowaniem mienia przez państwo polskie, ale ma podwójne obywatelstwo amerykańskie i polskie, i wysuwa roszczenia jako obywatel polski.
Takich roszczeń może być sporo. Poza tym uprawnione (z punktu widzenia poszanowania prawa własności) roszczenia mogą wysuwać również ci spadkobiercy polskich Żydów zamordowanych w Holokauście, którzy mieszkają w innych krajach, choćby w Izraelu – i to nierzadko jako obywatele polscy. Nie jest więc prawdą, że po mienie pozostałe po ofiarach Holokaustu, lub rekompensaty z tytułu jego utracenia, wyciągają ręce jedynie oszuści.
Wydaje mi się niestety, że wypowiedź premiera wpisuje się w tzw. oczekiwania społeczne. Bo większość Polaków nie jest potomkami polskich, ani tym bardziej żydowskich właścicieli i nie mogłaby oczekiwać żadnej restytucji mienia ani zadośćuczynienia. Za to może sobie wyobrażać, że jeśli by do takiej restytucji doszło, to państwo będzie miało mniej pieniędzy dla nich – na szkoły, leczenie czy program „Rodzina 500+”. Albo każe zapłacić im większe podatki. Albo odda na cele tej restytucji kamienicę komunalną, w której mieszkają.
Choć tak naprawdę państwo posiada majątek, który mogłoby przeznaczyć na restytucję bez zabierania czegokolwiek komukolwiek: państwowe grunty rolne, lasy, inne nieruchomości, bogactwa naturalne, akcje spółek. Ale wielu ludzi po prostu identyfikuje się z państwem – identyfikacja z agresorem? – i jeśli państwo miałoby tu coś oddać, to odczuwa to tak, jakby miano zabrać im samym, nawet, jeśli faktycznie nic z tego nie mają.
Można więc przypuścić, że nie będzie żadnej restytucji mienia ani zadośćuczyniania, nie tylko oszustom, ale i prawowitym właścicielom czy ich spadkobiercom. Nadal będą obowiązywały ustawy i dekrety z czasów stalinowskich i gomułkowskich, żeby zadowolić część społeczeństwa o komunistycznej mentalności, krzyczącą, że Polska nie jest nikomu nic winna, a już na pewno Żydom.
No chyba, że naciski ze strony USA i innych państw będą na tyle silne, by wymusić na polskim rządzie sprawiedliwą ustawę reprywatyzacyjną.
Dlatego spadkobiercy byłych właścicieli w Polsce, a także polskie środowiska broniące poszanowania prywatnej własności powinny tu stanąć nie po stronie rządu polskiego, ale po stronie rządu amerykańskiego i prawowitych spadkobierców ofiar Holokaustu. Zaznaczając jednocześnie, że nikt nie ma szczególnego tytułu do mienia, w przypadku którego brak jest spadkobierców.

Obietnice Roberta Biedronia

niedziela, 3 lutego, 2019

Dowiedziałem się wreszcie, co konkretnie obiecuje Robert Biedroń.
Robert Biedroń obiecuje, że dofinansuje budowę 10 milionów mieszkań z „europejskiego programu mieszkaniowego” i zapewni bezpłatne przejazdy lądowym transportem publicznym młodym ludziom w całej Unii Europejskiej. Jak rozumiem, ma zapłacić za to Unia – ciekawe, czy o tym wie? 🙂
Robert Biedroń obiecuje, że państwowe spółki zostaną odpartyjnione, a media publiczne staną się niezależne dzięki wybieraniu ich władz przez komisje niezależne od polityków. Ciekawe – bo tego już nie napisał – w jaki sposób będą wybierane te komisje i w jaki sposób ma być zapewniona ich niezależność od polityków? 🙂
Robert Biedroń obiecuje wprowadzenie bezpłatnego dostępu do Internetu w całej Polsce. Ciekawe, czy wie, że taki dostęp (dla 99% mieszkańców Polski) oferowany jest już od 2011 r. przez spółkę Aero2 i ma być oferowany do końca bieżącego roku? 🙂
Robert Biedroń obiecuje, że powoła komisję sprawiedliwości i pojednania, która przeprowadzi audyt stanu praworządności w Polsce i zbada nadużycia prawa, których dopuścili się funkcjonariusze publiczni w latach 2015–2019. Ciekawe, czemu tylko w tym okresie? 🙂
Robert Biedroń obiecuje, że zwiększone wpływy podatkowe dzięki aktywizacji zawodowej nowych osób dadzą „3 miliardy złotych dla budżetu”, zapewniając jednocześnie, że do 2035 roku zostaną zamknięte wszystkie kopalnie i elektrownie węglowe (choć zarazem 200 tysięcy osób spośród górników i pracowników elektrowni ma otrzymać pracę w sektorze odnawialnych źródeł energii), płaca minimalna za rok będzie wynosiła 2700 zł, a za pięć lat już 3500 zł brutto, a program 500+ zostanie rozszerzony. O sposobach aktywizacji zawodowej nowych osób nic nie wspomina, poza inkubatorami startupów w każdej gminie i 3,5 miliarda złotych rocznie wsparcia na inwestycje innowacyjne. Ciekawe, czy policzył, że dodatkowe 3 miliardy zł wpływów do budżetu państwa z PIT wymagałoby aktywizacji zawodowej ok. 3 milionów nowych ludzi zarabiających 2700 zł brutto, a jeśli za „budżet” przyjąć również ZUS, NFZ i budżety samorządów, nie ograniczając się do PIT – ponad 300 tysięcy nowych osób? I w jaki sposób chce to zrealizować? 🙂