Archiwum z grudzień, 2023

Wszyscy mają płacić na propagandę

sobota, 23 grudnia, 2023

Zanosi się na to, że choć nie mam telewizora ani radia, ani nie oglądam programów publicznych nadawców, i tak będę musiał płacić „opłatę audiowizualną” na Telewizję Polską i Polskie Radio. Dotąd przynajmniej nie musiałem płacić abonamentu – choć państwo i tak częściowo finansowało te media pośrednio z płaconych przeze mnie podatków.
I choć ta opłata ma być mała – około stu złotych rocznie (na szczęście nie jestem przedsiębiorcą – jest pomysł, by przedsiębiorcy płacili opłatę dwudziestokrotnie wyższą!), to odczuwam to jako niesprawiedliwe i poniżające. Dlaczego mam płacić cokolwiek za coś, z czego nie korzystam? Ba, za coś, co uważam w dużej mierze za szkodliwe?
„Opłata audiowizualna” nie jest nowym pomysłem. Już w 2014 r. ówczesny minister kultury Bogdan Zdrojewski proponował taką opłatę, uzasadniając to tym, że ma być ona pobierana za samą „możliwość odbioru programów”. Wówczas wraz z grupą blogerów wysłałem do niego list, wzywając do do zapłaty za możliwość czytania naszych blogów umieszczonych w Internecie. Potem ekipa rządząca się zmieniła i od pomysłu odstąpiono. Pozbywając się telewizora, mogłem przynajmniej częściowo zrezygnować z finansowania rządowej propagandy.
Teraz znowu wrócili ci, którzy rządzili w 2014 r., i znowu chcą, bym ponosił dodatkowe opłaty na przekaz władzy.

Wola polityczna ważniejsza od prawa

czwartek, 21 grudnia, 2023

Decyzja nowego rządu o przejęciu kontroli nad „publicznymi” telewizją i radiem wbrew jednoznacznym przepisom dwóch obowiązujących ustaw (o radiofonii i telewizji i o Radzie Mediów Narodowych), a tym samym z pogwałceniem konstytucji (stanowiącej, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”) oznacza, że faktycznie nie ma już żadnych, nawet słabych, zabezpieczeń dającym tym mediom niezależność od aktualnej ekipy rządzącej.
Bo nieważne, co będzie zapisane w konstytucji, ustawach i innych przepisach prawa – jeśli za 4 czy 8 lat będzie znowu rząd PiS, albo uformuje go inna siła mająca większość w Sejmie – zrobią, jeśli zechcą i będą mogli, to samo, powołując się na to, że zrobił tak Tusk i jego ekipa.
Ostatecznie decydujące będzie to, kto ma za sobą siłę. Policji, wojska, ulicy.
Jedyne, co może temu na pewno zapobiec, to likwidacja „mediów publicznych” poprzez np. ich sprywatyzowanie – bo jednak położenie ręki na własności prywatnej jest trudniejsze, choćby z uwagi na uwarunkowania międzynarodowe. Ale wątpliwe, by ten czy następny rząd na to poszły – determinacja, z jaką obecna (a i poprzednia) władza przejmowała publiczną telewizję i radio pokazuje, jak ważne jest dla polityków posiadanie swojego narzędzia masowej propagandy.
Poza tym nie chodzi tylko o środki masowego przekazu. Prawo i konstytucja nie stanowi już żadnego zabezpieczenia przed samowolą władzy. Wprawdzie i wcześniej sprawujący władzę obchodzili niewygodne przepisy lub je zmieniali, ale jednak robili to tak, by przynajmniej formalnie stosować się do obowiązującego prawa i działać w jego granicach. Teraz okazało się, że mając władzę, można zwyczajnie zignorować obowiązujące ustawy i to pod hasłem „przywracania ładu prawnego”.
I kolejne rządy będą robić to samo. Chyba, że zostaną zmuszone – np. siłą protestów społecznych – by tego nie robić.
Maska „demokratycznego państwa prawnego” spada. Państwo, które zaczęło kształtować się za rządów PiS – w którym „wola polityczna” ma prymat nad prawem – zrzuca jej resztki.

Tusk, czyli Kaczyński 2.0

wtorek, 19 grudnia, 2023

Wygląda na to, że jeśli chodzi o praworządność, to nowy rząd zaczyna faulować tak jak stary, działając na pograniczu prawa, a może i je przekraczając:
– odwołanie Jacka Kurskiego ze stanowiska przedstawiciela Polski w Radzie Dyrektorów Banku Światowego wbrew przepisowi ustawy o NBP;
– projekt rozporządzenia ministra sprawiedliwości wykluczający tzw. neosędziów z rozpoznawania wniosków o wyłączenie sędziego z uwagi na okoliczność jego powołania – wbrew przepisom ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych (a zdaniem I Prezes Sądu Najwyższego – także wbrew przepisowi konstytucji);
– niepodpisana adnotacja w Dzienniku Ustaw do wyroku Trybunału Konstytucyjnego zapadłego z udziałem tzw. dublerów, dokonana bez jakiejkolwiek podstawy prawnej;
– odwołanie szefa CBA pod pretekstem, że nie spełnia ustawowego warunku „nieskazitelnej postawy moralnej, obywatelskiej i patriotycznej” (bez tego pretekstu byłoby to niezgodne z ustawą o CBA, a czy ten pretekst jest słuszny, to prawdopodobnie będzie rozstrzygać sąd).
W kolejce czekają pomysły przejęcia TVP przez odwołanie pod kolejnym pretekstem przewodniczącego Rady Mediów Narodowych lub „likwidację” tej spółki, zawieszenia prezesa NBP przez postawienie go przed Trybunałem Stanu, unieważnienia uchwałą Sejmu wyboru „sędziów-dublerów” Trybunału Konstytucyjnego…
A jeśli chodzi o finanse państwa i zaciąganie przez nie długów, który w przyszłości będą spłacać podatnicy, to nowy rząd planuje w przyszłym roku zadłużenie o 20 miliardów złotych większe od tego, jakie planował stary rząd.
Widać, o co chodzi: o kontrolę nad kluczowymi stanowiskami i instytucjami oraz przekupienie grup interesu.
Czyli, ostatecznie, o władzę.
Jak zawsze.

Rolnicy ważniejsi od konsumentów

sobota, 16 grudnia, 2023

Wiceminister rolnictwa i zarazem poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Kołodziejczak uważa, że nawet po ewentualnym wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej powinno funkcjonować embargo na produkty rolno-spożywcze stamtąd – surowe i przetworzone – przez kolejne DWADZIEŚCIA LAT. Bo wejście Ukrainy do UE „jest bardzo nie na rękę polskim rolnikom i przedsiębiorcom”. Pytanie, dlaczego wiceministra Kołodziejczaka nie interesuje, czy dostęp do (jak rozumiem) konkurencyjnych cenowo (nawet po wejściu do UE, czyli nie dlatego, że – jak to niektórzy argumentują – nie muszą być one produkowane zgodnie z unijnymi normami) ukraińskich produktów spożywczych jest na rękę polskim konsumentom takich produktów, czyli większości Polaków? Ano dlatego, że reprezentuje on interesy nie większości Polaków, tylko określonej grupy. I interesy tej grupy przedstawia jako interesy Polski („Polska musi zabezpieczyć swoje interesy”). W imię interesów rolniczego lobby mamy być odcięci już nie tylko od tańszej żywności spoza Unii, ale nawet od tańszej żywności produkowanej w Unii, jeśli taka za parę lat się pojawi. Wiem, że PSL, PiS i Konfederacja też są za utrzymaniem, o ile nie zaostrzeniem embarga na produkty rolne z Ukrainy, ale ***** **!

Chanuka, święto biblijne

piątek, 15 grudnia, 2023

Zaroiło się od „wyjaśnień”, głównie ze strony zwolenników Konfederacji, że Chanuka to święto obchodzone dla upamiętnienia „rzezi”, jaką Żydzi urządzili Grekom po zdobyciu Jerozolimy podczas powstania Machabeuszów.
(No bo wiecie, takiego święta nie godzi się obchodzić, więc, rozumiecie, Grzesio Braun dobrze zrobił gasząc gaśnicą chanukowe świeczki w polskim Sejmie. A w ogóle to zobaczcie, jaki to krwiożerczy naród, ci Żydzi!).
Tymczasem katolicka Biblia, w całkowitej zgodzie ze źródłami żydowskimi, jasno podaje, że święto to ustanowiono na pamiątkę ponownego poświęcenia (samo słowo „Chanuka” oznacza „poświęcenie”) ołtarza świątyni jerozolimskiej:
„Dwudziestego piątego dnia dziewiątego miesiąca, to jest miesiąca Kislew, sto czterdziestego ósmego roku wstali wcześnie rano i zgodnie z Prawem złożyli ofiarę na nowym ołtarzu całopalenia, który wybudowali. Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie go zbezcześcili, został on na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im zesłał takie szczęście. Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia. Fasadę świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i pomieszczenia dla kapłanów i drzwi do nich pozakładali, a między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i całe zgromadzenie Izraela postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew” (1 Mch 4,52).
Biblia nie wspomina też o żadnej rzezi po zdobyciu Jerozolimy przez Judę Machabeusza. Choć owszem, wydarzenie to mogło wiązać się z jakimiś ofiarami śmiertelnymi po drugiej stronie. Jak to na wojnie. Warto jednak wspomnieć, że nie było to tak, że agresywni Żydzi napadli spokojnych Greków: kilka lat wcześniej Jerozolima została najechana i zdobyta przez armię greckiego władcy Antiocha IV – Biblia przekazuje, że przy tej okazji miasto spalono, a kobiety i dzieci wzięto w niewolę – po czym rozpoczęto prześladowania religijne, które doprowadziły do wybuchu powstania.
No ale niektórych nienawiść do Żydów tak zaślepia, że wolą wierzyć, iż święto, którego ustanowienie na pamiątkę poświęcenia ołtarza świątyni czczonego przez nich Boga zostało opisane w ich własnej świętej księdze, rzekomo upamiętnia rzeź i jest satanistyczne, jak to powiedział Strażak Grzesio.

Prawda o zakażeniach HIV stygmatyzuje gejów?

niedziela, 10 grudnia, 2023

Czytam, że szkoła językowa prowadząca kurs języka polskiego dla cudzoziemców w Opolu wstrzymała, po interwencji stowarzyszenia „Tęczowe Opole”, korzystanie z podręcznika dla kandydatów na studia medyczne „Chcę studiować medycynę. Język polski dla cudzoziemców” – z uwagi na znajdujące się w nim zdanie dotyczące możliwości zakażenia się wirusem HIV: „Najczęstszym sposobem zakażenia są stosunki homoseksualne, rzadziej heteroseksualne. (…) Mężczyźni homoseksualiści, biseksualiści, prostytutki i narkomani należą do grup zwiększonego ryzyka, to znaczy najczęściej chorują na AIDS”. Zdaniem rzecznika tego stowarzyszenia, są to „nieprawdziwe i przestarzałe informacje” oraz „treści stygmatyzujące i niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”.
Prawda jest jednak inna. Zgodnie z tegorocznym raportem organizacji UNAIDS (Wspólnego Programu Narodów Zjednoczonych Zwalczania HIV i AIDS), w zachodniej i środkowej Europie oraz w Ameryce Północnej mediana rozpowszechnienia wirusa HIV wśród mężczyzn homoseksualistów i innych mężczyzn odbywających stosunki seksualne z mężczyznami wynosi 5,5%, wśród osób wstrzykujących sobie narkotyki 5%, a wśród seksworkerów 0,8% – podczas gdy w całej populacji osób w wieku 15-49 lat wynosi ono 0,2-0,3%. Czyli mężczyźni homoseksualiści i biseksualiści są przynajmniej dwudziestokrotnie częściej zakażeni wirusem HIV niż ogół populacji, osoby wstrzykujące sobie narkotyki przynajmniej kilkunastokrotnie częściej, a seksworkerzy 3-4 razy częściej. Co ciekawe, jest jeszcze jedna grupa, w której rozpowszechnienie wirusa HIV jest bardzo wysokie, jeszcze wyższe niż wśród mężczyzn uprawiających seks z innymi mężczyznami: osoby transpłciowe. W ich przypadku wynosi ono 7,6% – czyli jest około trzydziestokrotnie wyższe niż w przypadku ogółu populacji.
W przypadku innych regionów świata jest podobnie – proporcje są nieco inne, ale wszędzie wymienione wyżej grupy są grupami, w których rozpowszechnienie wirusa HIV jest wyższe od średniej.
Informowanie o tym fakcie nie jest stygmatyzowaniem tych grup. Jest to działanie pomocne w ograniczaniu liczby zakażeń. Zwiększone ich występowanie w tych grupach wynika z tego, że częściej występują w nich ryzykowne (pod tym względem) zachowania – w przypadku homo- i biseksualistów (i przypuszczam, że również osób transpłciowych) seksualne. Świadomość zwiększonego ryzyka pomaga natomiast w zachowaniu zwiększonej ostrożności i ograniczaniu takich zachowań. Za to jeśli np. geje nie będą wiedzieć, że wśród nich ponad 20 razy częściej można trafić na osobę zakażoną wirusem HIV, to tych zachowań ograniczać nie będą.
Walka z rozpowszechnianiem takich informacji jako treści rzekomo „stygmatyzujących” nie pomaga, ale właśnie szkodzi gejom, biseksualistom i osobom transpłciowym.