Archiwum z październik, 2024

Ursus dla Ukraińca

piątek, 25 października, 2024

Zauważyłem dzisiaj na Facebooku zbulwersowanie niektórych środowisk faktem, że znajdującą się od 2021 r. w stanie upadłości prywatną spółkę Ursus S.A. kupił na licytacji przedsiębiorca z Ukrainy. Dodajmy – kupił w trzecim podejściu, bo w dwóch pierwszych nie było chętnych.
Oczywiście, stara śpiewka o „wykupywaniu za bezcen” (ten „bezcen” to 74 miliony złotych zapłacone syndykowi masy upadłościowej, z których zostaną zaspokojeni wierzyciele).
Jak widać, niektórych boli, że obywatel Ukrainy inwestuje w Polsce pieniądze, które mogą uratować upadłe przedsiębiorstwo, doprowadzić do wznowienia produkcji i pozwolić na zatrudnienie pracowników.
Zapewne woleliby, żeby nikt Ursusa nie kupił i majątek zniszczał, niż żeby jego właścicielem był Ukrainiec.
Pytanie tylko, dlaczego sami tego Ursusa nie kupili? 🙂

Putiniści

środa, 23 października, 2024

Europosłowie Konfederacji głosowali w większości przeciwko projektowi rozporządzenia unijnego przewidującego wsparcie dla Ukrainy w formie pożyczki w wysokości ok. 45 miliardów euro, która to pożyczka ma być spłacana z ewentualnych zysków przynoszonych przez zamrożone w wyniku sankcji aktywa rosyjskiego banku centralnego w Unii Europejskiej (wynoszące ok. 210 miliardów euro).
Grzegorz Braun, Marcin Sypniewski i Ewa Zajączkowska-Hernik zagłosowali przeciwko (Braun krzyczał „Złodzieje” i nazwał to „skokiem na bank”), a Anna Bryłka i Marcin Buczek wstrzymali się od głosu. Stanisław Tyszka jako jedyny nie głosował. Wszyscy pozostali polscy europosłowie obecni na głosowaniu poparli projekt, który przeszedł ogromną większością głosów (518 „za”, 56 „przeciw” i 61 wstrzymujących się).
Inaczej mówiąc, posłowie Konfederacji – podobno „wolnościowcy” i polscy „narodowcy” – postanowili aktywnie bronić własności bynajmniej nie prywatnych Rosjan – tu bym ich zrozumiał – ale wrogiego Polsce rosyjskiego państwa, które dwa lata temu otwarcie napadło na sąsiadów. I sprzeciwić się, by majątek agresora został choć częściowo przeznaczony na rekompensatę strat wywołanych przez tę napaść.
Wyraźnie widać, jaką rolę pełni ta partia w Polsce i w Europie. Wyrazicieli i obrońców interesów reżimu Putina. Może lepiej nazywać ich „putinistami”?

Wolność gospodarcza zmniejsza nierówności

wtorek, 15 października, 2024

„Obserwator Gospodarczy” podaje, jak w latach 2015-2023 zmienił się w poszczególnych państwach Unii Europejskiej tzw. współczynnik Giniego, odzwierciedlający poziom nierówności dochodów (im niższy, tym mniejsze są te nierówności). Polska jest obecnie jednym z „równiejszych” państw Unii, ze współczynnikiem równym 27 – niższy współczynnik Giniego ma tylko sześć krajów. W 2015 r. współczynnik wynosił 30,6 i niższy miało aż 16 krajów.
Zwolennicy silnego interwencjonizmu gospodarczego państwa w gospodarce, tacy jak np. Remigiusz Okraska przytaczają to jako dowód słuszności polityki rządów Prawa i Sprawiedliwości, w tym programów redystrybucji takich jak Rodzina 500+.
A ja bym zwrócił uwagę na Irlandię, która ma teraz ten współczynnik niewiele wyższy od Polski (27,4 – jedna pozycja gorzej od naszego kraju), a w 2015 miała go wyższy od 13 krajów. Czyli nierówności dochodowe są tam niemal takie same jak w Polsce i podobnie jak w przypadku Polski spadły od 2015 roku.
Tyle, że Irlandia jest jednocześnie krajem z jednym z najwyższych na świecie produktów krajowych brutto na głowę z uwzględnieniem siły nabywczej (w przeliczeniu na tzw. dolary międzynarodowe było to 2023 r. 127623,40 – dla porównania Polska miała 49464, czyli ponad dwa i pół raza mniej – i więcej przypadało jedynie na mieszkańca Luksemburga i Singapuru). Oczywiście, przyczyną tego jest to, że do irlandzkiego PKB dolicza się przychody międzynarodowych korporacji, których unijne siedziby znajdują się zwykle właśnie w tym kraju (jest to m. in. Meta, Apple, X czy TikTok) – ale jak widać, nie oznacza to dużych nierówności dochodowych, a wręcz przeciwnie. A wg wspomnianych wyżej danych „Obserwatora Gospodarczego” mediana dochodu rozporządzalnego w parytecie siły nabywczej w Irlandii jest wyższa zarówno od takowej w Polsce, jak i w UE, i wynosi ponad 20000 PPS (Polska – ok. 16500 PPS).
I Irlandia jest jednym z najbardziej wolnych krajów na świecie w sferze gospodarczej (3. miejsce w rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation, za Singapurem i Szwajcarią (Polska jest w tym rankingu na miejscu 42. – największa różnica na niekorzyść w stosunku do Irlandii wypada w wydatkach rządu – pod właśnie tym względem Irlandia wypada najlepiej w Europie) oraz 6. miejsce w rankingu wolności gospodarczej Fraser Institute (Polska odpowiednio na miejscu 59.)). W „odwróconym” (im niżej, tym lepiej) rankingu Global Business Complexity Index (publikowanym przez TMF Group), wskazującym stopień nieprzyjazności dla prowadzenia biznesu, Irlandia znajduje się na 67. miejscu na 79 sklasyfikowanych państw (Polska na miejscu 18.). Za to jeżeli chodzi o benefity socjalne dla gospodarstw domowych, to wg danych OECD z 2022 r. Irlandia wydawała na nie 7,64% PKB w przypadku transferów w naturze (mniej wydawały Szwajcaria i Meksyk) oraz 5,59% PKB w przypadku transferów w pieniądzu (mniej wydawały Izrael i Meksyk) – Polska odpowiednio 10,23% i 14,99%, czyli łącznie ponad dwukrotnie więcej w proporcji do PKB.
Okazuje się, że relatywnie liberalne podejście do gospodarki, przyjazność dla biznesu oraz niski poziom wydatków rządu wcale nie musi skutkować dużymi nierównościami, skutkuje natomiast podobnie szybkim rozwojem (wg OECD dochód rozporządzalny gospodarstw domowych mierzony siłą nabywczą zwiększył się w latach 2015-2022 w Irlandii 1,47 raza, a w Polsce 1,61 raza) i większym bogactwem.

Rząd uderzy w prześladowanych?

niedziela, 13 października, 2024

Premier Tusk przedstawiając założenia nowej, jeszcze nieprzyjętej formalnie strategii migracyjnej rządu zapowiedział między innymi „czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu”, które wg niego wykorzystywane jest „przez Łukaszenkę, Putina, przez szmuglerów, przemytników ludzi, handlarzy ludźmi”. Innymi słowy, chce powstrzymać nielegalną imigrację blokując możliwość ubiegania się o azyl w Polsce.
Nie jest jasne, co premier miał na myśli używając słowa „azyl”. Bo jeżeli to, co formalnie pod tym terminem rozumie polskie prawo (art. 90 ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej), to zawieszenie prawa do tak rozumianego azylu (udzielanego, „gdy przemawia za tym ważny interes Rzeczypospolitej Polskiej”) będzie miało znikomy wpływ na rozmiar migracji. W 2020 r. (nie potrafię znaleźć późniejszych danych, ale nie przypuszczam, by różnica była istotna) złożono zaledwie 31 wniosków o azyl w Polsce, rok wcześniej 24. Pozytywnie uwzględniono odpowiednio 4 i 2 wnioski.
Przypuszczam jednak, że Donald Tusk miał na myśli co innego – mianowicie ochronę międzynarodową udzielaną cudzoziemcom, w formie statusu uchodźcy bądź ochrony uzupełniającej. Udzielana jest ona zgodnie z ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi i przepisami Unii Europejskiej, a w przypadku statusu uchodźcy potwierdza to art. 56, ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Ewentualne jej zawieszenie, nawet w formie ustawy, byłoby więc naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa. Niezależnie od tego warto jednak zwrócić uwagę, że wg danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców większość wniosków o ochronę międzynarodową składanych tak w 2023 r., jak i w pierwszej połowie 2024 r. pochodziła od obywateli Białorusi i Ukrainy – w 2023 r. na 9,5 tys. osób, które takie wnioski złożyły 3,7 tys. było obywatelami Białorusi, a 1,8 tys. Ukrainy. W I połowie 2024 r. było to odpowiednio 2,7 tys. obywateli Ukrainy i 2 tys. obywateli Białorusi na ogólną liczbę 7,7 tys. osób. Na trzecim miejscu byli obywatele Rosji (odpowiednio w 2023 r. i pierwszej połowie 2024 r. 1,8 tys. i 0,6 tys. osób). Decyzje pozytywne otrzymało w 2023 r. 2,9 tys. Białorusinów, 1,1 tys. Ukraińców i 0,2 tys. Rosjan (na ogólną liczbę 4,6 tys. takich decyzji – ochronę międzynarodową przyznano zaledwie ok. 400 osobom spoza tych trzech państw), a w I połowie 2024 r. 1,4 tys. Białorusinów, 1,3 tys. Ukraińców i 0,1 tys. Rosjan (na ogólną liczbę 3 tys. takich decyzji). Można więc z bardzo dużym prawdopodobieństwem założyć, że osoby nielegalnie przekraczające granicę (pochodzące głównie z Azji i Afryki) stanowią tu mniejszość, a zawieszenie prawa do otrzymania w Polsce ochrony międzynarodowej uderzyłoby w ogromnej większości w osoby prześladowane przez reżimy Łukaszenki i Putina oraz wojennych uciekinierów z Ukrainy.
Warto też zwrócić uwagę, że wg danych Straży Granicznej liczba cudzoziemców zatrzymanych/ujawnionych w pierwszym półroczu 2024 r. za przekroczenie granicy państwowej wbrew przepisom na odcinku granicy z Białorusią wzrosła 4,37 raza w stosunku do pierwszego półrocza 2023 r., a ogólnie na granicy zewnętrznej UE – 2,27 raza. Można więc wnioskować, że o tyle mniej więcej wzrosła też liczba migrantów próbujących nielegalnie przedostać się przez granicę. Zbiega się to z ograniczeniem możliwości legalnego przekroczenia tej granicy, które dawał poprzedni rząd wydając w dość dużej liczbie wizy do pracy, wizy humanitarne i wizy Schengen (co nie powodowało istotnych problemów w Polsce – przyjeżdżający cudzoziemcy podejmowali pracę w naszym kraju bądź wyjeżdżali do innych państw Europy). Jeżeli więc premier szuka sposobu na ograniczenie nielegalnej migracji, powinien co najmniej przywrócić politykę poprzedników.

Traktować agresorów jednakowo

poniedziałek, 7 października, 2024

Dzisiaj rocznica napaści Gazy na Izrael. Piszę „Gazy”, a nie „Hamasu”, ponieważ Hamas stanowi(ł) rząd Gazy, a ponadto w agresji brali udział nie tylko członkowie Hamasu, ale i „zwykli” Gazańczycy.
W napaści tej zginęło około 800 cywilnych mieszkańców Izraela (w tym również Arabowie i pracownicy z krajów azjatyckich) oraz około 380 izraelskich żołnierzy i funkcjonariuszy, a 250 osób zostało porwanych – z czego ponad 60 już zginęło). Ofiary cywilne nie były przypadkowe, ale były świadomymi celami ataków – w ich własnych domach oraz na festiwalu muzycznym.
Jest to liczba znacznie większa niż w ukraińskiej Buczy, gdzie wg danych rządu ukraińskiego zabito 458 osób, a ONZ naliczyła poniżej 200 ofiar.
Dodatkowo, w ten jeden dzień wystrzelono z Gazy na Izrael – nie na obiekty wojskowe, tylko na „ślepo”, godząc się, że celem będzie ludność cywilna – około 5000 rakiet. Ogólnie przez ten rok Hamas i jego sojusznicy (m. in. z Libanu, Iranu, Jemenu i Syrii) wystrzelili na Izrael około 26 tysięcy rakiet i dronów, co jest liczbą większą niż liczba rosyjskich rakiet i dronów wystrzelonych na Ukrainę od początku wojny w 2022 r. (w sierpniu br. władze ukraińskie podawały liczbę ok. 23500).
Jest jednak różnica między traktowaniem agresorów. Na Rosję (i jej sojusznika Białoruś) nałożono sankcje, wykluczono z udziału w różnych imprezach sportowych, wiele europejskich państw wydaliło bezpośrednio po ujawnieniu tego, co stało się w Buczy rosyjskich dyplomatów, zaatakowana Ukraina wspierana jest przez szereg państw militarnie i finansowo, coraz powszechniejsze są głosy, że należy zezwolić Ukraińcom atakowanie przy użyciu przekazywanej broni celów w Rosji – a jeśli robią to oni własnymi siłami, to nikt ich za to nie potępia.
Na Palestynę (której częścią oficjalnie jest Gaza) nikt nie nałożył sankcji i państwa ją uznające nie wydaliły jej dyplomatów – ba, niektóre (jak np. Hiszpania, Norwegia i Irlandia) właśnie po agresji Gazańczyków na Izrael postanowiły uznać jej niepodległość. O sankcjach i wykluczeniu z imprez sportowych mówi się raczej w kontekście Izraela – Palestyńczycy brali udział w igrzyskach olimpijskich pod własną flagą. Niektóre państwa już ograniczyły (Kanada, Wielka Brytania) eksport broni do Izraela bądź to rozważają i wzywają do tego (Francja). Powszechne są wezwania do tego, by Izrael zaprzestał działań wojennych w Gazie i Libanie.
Dlaczego? Bo Izrael jest bardziej skuteczny, przeniósł wojnę w znacznie większym stopniu na terytorium wroga, a terroryści z Hamasu i jego sojuszniczych organizacji kryją się wśród ludności cywilnej, co powoduje, że działania obronne Izraelczyków powodują znacznie większe ofiary wśród tej ludności niż działania Ukraińców.
Jednak jeśli uznać, że nie wolno bronić się przed agresorem tak, że cierpią osoby postronne, to organizacje terrorystyczne czy rządy stosujące taktykę taką jak Hamas czy Hezbollah – mieszania się z cywilami i wykorzystywania cywilnej infrastruktury – zawsze wygrają. Równie dobrze można przed nimi od razu skapitulować i żyć pod ich butem lub dać się pozabijać.
Dlatego w obecnych wojnach Izrael powinien być traktowany tak samo jak Ukraina, a Gaza, Liban i Iran tak samo jak Rosja i Białoruś. Napadnięci po jednej stronie, agresorzy po drugiej. A winą za cierpienie ofiar powinni być obarczeni ci ostatni i to od nich z tego powodu powinno żądać się zakończenia wojny.

Ciężki los plastikowych małpek

wtorek, 1 października, 2024

Reakcje rządzących polityków na temat alkoholu wypuszczonego do sprzedaży w plastikowych kolorowych saszetkach przez firmę OLV są żenujące. Marszałek Sejmu mówiący o tym, że jest to „zło w czystej postaci” i „ja w tej sprawie nie odpuszczę jako poseł”, minister edukacji mówiąca o „luce w przepisach” i o tym, że jest „głęboko oburzona”, „wreszcie premier nakazujący urzędnikom „znaleźć skuteczne metody przeciwdziałania temu procederowi” i zapowiadający konsekwencje wobec osób, „które do tego dopuściły”.
To wszystko w sytuacji, gdy nie istnieje żaden prawny zakaz sprzedawania alkoholu w tego typu opakowaniach, nikt o takim zakazie nawet wcześniej nie myślał, sprzedaż napojów alkoholowych w dowolnym opakowaniu dzieciom jest tak czy inaczej zabroniona (choć cukierki z nadzieniem zawierającym nawet kilka procent czystego alkoholu mogą one kupić całkowicie legalnie), a producent spełnił wszystkie wymogi wynikające z państwowych regulacji obrotu takimi napojami, takie jak akcyza czy obowiązek odpowiedniego oznaczenia i poinformowania kupującego.
Przedsiębiorca chciał zarobić w sposób zgodny z obowiązującym prawem – i dowiedział się, że tak naprawdę wykorzystuje rzekomą lukę w tym prawie, a politycy i tak mu na to nie pozwolą. A ponieważ władza ma rozmaite instrumenty, które mogą uprzykrzyć życie, wycofał „alko-tubki” Voodoo Monkey ze sprzedaży. Żałuję, że nie mogłem kupić i spróbować.