Premier Tusk przedstawiając założenia nowej, jeszcze nieprzyjętej formalnie strategii migracyjnej rządu zapowiedział między innymi „czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu”, które wg niego wykorzystywane jest „przez Łukaszenkę, Putina, przez szmuglerów, przemytników ludzi, handlarzy ludźmi”. Innymi słowy, chce powstrzymać nielegalną imigrację blokując możliwość ubiegania się o azyl w Polsce.
Nie jest jasne, co premier miał na myśli używając słowa „azyl”. Bo jeżeli to, co formalnie pod tym terminem rozumie polskie prawo (art. 90 ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej), to zawieszenie prawa do tak rozumianego azylu (udzielanego, „gdy przemawia za tym ważny interes Rzeczypospolitej Polskiej”) będzie miało znikomy wpływ na rozmiar migracji. W 2020 r. (nie potrafię znaleźć późniejszych danych, ale nie przypuszczam, by różnica była istotna) złożono zaledwie 31 wniosków o azyl w Polsce, rok wcześniej 24. Pozytywnie uwzględniono odpowiednio 4 i 2 wnioski.
Przypuszczam jednak, że Donald Tusk miał na myśli co innego – mianowicie ochronę międzynarodową udzielaną cudzoziemcom, w formie statusu uchodźcy bądź ochrony uzupełniającej. Udzielana jest ona zgodnie z ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi i przepisami Unii Europejskiej, a w przypadku statusu uchodźcy potwierdza to art. 56, ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Ewentualne jej zawieszenie, nawet w formie ustawy, byłoby więc naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa. Niezależnie od tego warto jednak zwrócić uwagę, że wg danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców większość wniosków o ochronę międzynarodową składanych tak w 2023 r., jak i w pierwszej połowie 2024 r. pochodziła od obywateli Białorusi i Ukrainy – w 2023 r. na 9,5 tys. osób, które takie wnioski złożyły 3,7 tys. było obywatelami Białorusi, a 1,8 tys. Ukrainy. W I połowie 2024 r. było to odpowiednio 2,7 tys. obywateli Ukrainy i 2 tys. obywateli Białorusi na ogólną liczbę 7,7 tys. osób. Na trzecim miejscu byli obywatele Rosji (odpowiednio w 2023 r. i pierwszej połowie 2024 r. 1,8 tys. i 0,6 tys. osób). Decyzje pozytywne otrzymało w 2023 r. 2,9 tys. Białorusinów, 1,1 tys. Ukraińców i 0,2 tys. Rosjan (na ogólną liczbę 4,6 tys. takich decyzji – ochronę międzynarodową przyznano zaledwie ok. 400 osobom spoza tych trzech państw), a w I połowie 2024 r. 1,4 tys. Białorusinów, 1,3 tys. Ukraińców i 0,1 tys. Rosjan (na ogólną liczbę 3 tys. takich decyzji). Można więc z bardzo dużym prawdopodobieństwem założyć, że osoby nielegalnie przekraczające granicę (pochodzące głównie z Azji i Afryki) stanowią tu mniejszość, a zawieszenie prawa do otrzymania w Polsce ochrony międzynarodowej uderzyłoby w ogromnej większości w osoby prześladowane przez reżimy Łukaszenki i Putina oraz wojennych uciekinierów z Ukrainy.
Warto też zwrócić uwagę, że wg danych Straży Granicznej liczba cudzoziemców zatrzymanych/ujawnionych w pierwszym półroczu 2024 r. za przekroczenie granicy państwowej wbrew przepisom na odcinku granicy z Białorusią wzrosła 4,37 raza w stosunku do pierwszego półrocza 2023 r., a ogólnie na granicy zewnętrznej UE – 2,27 raza. Można więc wnioskować, że o tyle mniej więcej wzrosła też liczba migrantów próbujących nielegalnie przedostać się przez granicę. Zbiega się to z ograniczeniem możliwości legalnego przekroczenia tej granicy, które dawał poprzedni rząd wydając w dość dużej liczbie wizy do pracy, wizy humanitarne i wizy Schengen (co nie powodowało istotnych problemów w Polsce – przyjeżdżający cudzoziemcy podejmowali pracę w naszym kraju bądź wyjeżdżali do innych państw Europy). Jeżeli więc premier szuka sposobu na ograniczenie nielegalnej migracji, powinien co najmniej przywrócić politykę poprzedników.