Archiwum z czerwiec, 2008

Oskarżony przez trojana

niedziela, 22 czerwca, 2008

Michael Fiola, urzędnik państwowy z Massachusetts, został oskarżony w zeszłym roku za posiadanie pornografii dziecięcej na swoim służbowym laptopie. Podejrzane zdjęcia znaleziono po śledztwie przeprowadzonym przez pracodawcę, który otrzymał od swojego operatora telekomunikacyjnego informację, że telefoniczne rachunki Fioli są czterokrotnie wyższe, niż powinny być.
Fiola został wyrzucony z pracy i oskarżony o przestępstwo zagrożone karą do dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Odwróciła się od niego rodzina i przyjaciele.
Po kilku miesiącach śledztwa biegły informatyk orzekł jednak, że pornograficzne zdjęcia pojawiły się na komputerze Fioli za sprawą trojana, który zagnieździł się tam wskutek błędnej konfiguracji zabezpieczeń. Jak się okazało, ani program antywirusowy, ani system operacyjny nie był aktualizowany. Śledztwo zostało umorzone.

Zbawienne ocieplenie

piątek, 20 czerwca, 2008

Powołując się na panią doktor Julienne Stroeve z National Snow and Ice Data Center dziennikarze „Dziennika” alarmują, że w ciągu najbliższych 5-10 lat lodowa czapa arktyczna zniknie całkowicie w wyniku ocieplania się klimatu. Jednocześnie przyznają, że wskutek tego powstanie możliwość eksploatacji bogactw naturalnych Arktyki, m. in. złóż ropy naftowej (szacowanych ponoć na 400 mld baryłek) i gazu ziemnego.
W świetle rosnących wciaż cen ropy, paliw i grożącego z tego powodu światowego kryzysu gospodarczego oraz politycznego okazuje się zatem, że ocieplenie się klimatu może być najlepszą rzeczą, jaka spotka ludzkość. Jeśli więc istnieje prawdopodobieństwo, że ludzie mają na to jakiś wpływ, to powinni robić wszystko, żeby to ocieplanie przyspieszać. Na przykład emitować do atmosfery jak najwięcej dwutlenku węgla, freonów, metanu i innych gazów cieplarnianych. A przynajmniej nie powinny przeszkadzać im w tym ich rządy.

Proeuropejskość

poniedziałek, 16 czerwca, 2008

„Irlandia, która odrzuciła w referendum traktat lizboński, nie osłabiła proeuropejskich nastrojów Polaków”donosi z triumfem „Dziennik”. Chodzi o to, że prawie 60% pytanych w sondażu OBOP zadeklarowała chęć udziału w referendum nad przyjęciem traktatu, gdyby takowe w Polsce się odbyło, z tych zaś 71% głosowałoby na „tak”. Jednocześnie prawie połowa z tych 60% uważa, że prezydent mimo odrzucenia traktatu przez Irlandię powinien go ratyfikować (przeciwnego zdania jest 24%).
„Dziennik” cytuje Sławomira Nowaka, szefa gabinetu premiera: Takie wyniki sondażu to jasny sygnał dla Europy o polskim prounijnym nastawieniu”.
Jak widać, zarówno dla dziennikarzy „Dziennika”, jak i dla wysokiego urzędnika rządu bycie „proeuropejskim” i „prounijnym” jest równoznaczne ze ślepym popieraniem traktatu wysmażonego przez unijnych urzędników. Kto jest przeciwko niemu, jest z definicji przeciwko Unii, a nawet Europie jako takiej. Rozumiem, że analogicznie bycie „propolskim” musi wiązać się z popieraniem wszelkich inicjatyw rządu…
Dla mnie gotowość zagłosowania za przyjęciem dokumentu, którego się nie czytało (wątpię, by z tych deklarujących głosowanie „tak” choćby jeden promil przeczytał traktat lizboński) świadczy nie o żadnej proeuropejskości, ale raczej o głupocie. To tak jakby podpisać podsuniętą umowę bez przeczytania, czego dotyczy. Jak widać, rząd i dziennikarze cieszą się z tego, że wśród Polaków jest dużo głupców. Ciekawe dlaczego?

Państwo bezpodstawnie oskarżyło, teraz nie chce zapłacić

czwartek, 12 czerwca, 2008

Jak może niektórzy pamiętają, w zeszłym roku wskutek złośliwego donosu postawiono mi zarzut rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem małoletniego (art. 202 par. 3 kk) na mojej dawnej stronie internetowej (która z tego powodu została czasowo zamknięta). Ponieważ jest to przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności, a w niektórych znanych mi przypadkach osoby oskarżone o podobne rzeczy trafiały prewencyjnie do aresztu, postanowiłem skorzystać z usług adwokata. Ostatecznie sprawa została umorzona po tym, jak prokuratura otrzymała opinię biegłego stwierdzającą, że w podejrzewanych tekstach (tak, chodziło o teksty, nie o filmy ani zdjęcia!) żadnych treści pornograficznych nie było.

Bezczelny narkoman

poniedziałek, 2 czerwca, 2008

Sławomir Jastrzębowski, naczelny „Super Expressu” nazwał skazanego za posiadanie niewielkiej ilości konopi Artura Radosza „narkomanem”. Konsekwentnie, kilka razy. Napisał też, że jego zachowanie – czyli głodówka w proteście przeciwko kryminalizacji posiadania konopi i innych nielegalnych substancji oraz domaganie się ich legalizacji – to „bezczelność”.
Ciekawe, czy panu Jastrzębowskiemu albo jakiemuś z jego kolegów zdarza się wypić od czasu do czasu kufelek piwa, lampkę wina czy setkę wódki? Jeśli tak, to stosując jego własne kryteria, trzeba nazwać go alkoholikiem. No bo skoro ten, co od czasu do czasu zapali sobie jointa jest narkomanem, to ten, co od czasu do czasu wychyli kieliszek jest alkoholikiem. Nawiasem mówiąc, alkoholik to też narkoman – konkretnie narkoman zażywający narkotyk zwany alkoholem.
Rozumiem też, że gdyby wprowadzono w Polsce kary za picie alkoholu – jak w niektórych krajach islamskich – to pan Jastrzębowski nazwałby bezczelnością wszelkie żądania ich zniesienia. Bo wszak bezczelnością jest domagać się dla siebie wolności decydowania, co palić, jeść czy pić.