Archiwum z maj, 2024

Allegro ważniejsze niż miliony Polaków?

niedziela, 12 maja, 2024

Rząd planuje zadbać o to, by Polacy nie mogli kupować zbyt tanio. Miliony Polaków, starających się oszczędzić przez kupowanie tanich produktów na platformach sprzedażowych Temu i Shein – należących do kapitału chińskiego, choć z siedzibami w USA i Singapurze – mają zostać obciążone dodatkowymi opłatami.
Bo inaczej może stracić Allegro – spółka wprawdzie z dominującym udziałem kapitału brytyjskiego, luksemburskiego i ogólnie międzynarodowego, ale mimo wszystko płacąca podatki w Polsce (ok. 250 mln zł z CIT w 2022 r.). Czyli docelowo może stracić sam rząd. A do tego rząd nie może dopuścić, nawet jeśli tworzą go – he, he – „liberałowie”.
Więc nazywa – ustami swojego ministra finansów – legalne oferowanie tańszych produktów „nieuczciwą konkurencją” i zamierza spowodować, by kupowanie na Temu oraz Shein (a może i na AliExpress) stało się mniej atrakcyjne, a użytkownicy wrócili do Allegro i innych sklepów z siedzibą w Polsce. A jeśli ktoś nie będzie chciał wrócić, to i tak rząd zarobi na dodatkowej opłacie.
Ograniczanie wolnego – względnie – rynku wbrew interesom milionów zwykłych ludzi (Temu ma w Polsce ponad 14 milionów użytkowników, Shein prawie 7 milionów), za to w interesie rządu i powiązanych z nim przedsiębiorstw – tym jest właśnie współczesny kapitalizm.

Bezsensowna walka ze zmianą klimatu

sobota, 11 maja, 2024

Ankieta przeprowadzona przez dziennik „The Guardian” pokazuje, że zaledwie 6% naukowców zajmujących się zmianą klimatu wierzy w to, że średnia temperatura wzrośnie do 2100 r. nie więcej niż o 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do poziomu z czasów przedprzemysłowych. Większość (77%) uważa, że wzrośnie ona o 2,5 stopnia lub więcej.
Wzrost o maksymalnie 1,5 stopnia to „ambitniejszy” cel wyznaczony w Porozumieniu Paryskim z 2015 r. (ratyfikowanym tak przez Unię Europejską, jak i przez Polskę). Mniej ambitny cel wyznaczony w tym porozumieniu to „poziom znacznie niższy niż 2 stopnie Celsjusza powyżej poziomu przedindustrialnego”. Porozumienie zobowiązuje państwa-strony do działań na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Czyli cele, w imię których wiele państw świata, na czele z państwami Unii Europejskiej, prowadzi politykę zmierzającą do ograniczenia emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, są uznawane za nierealne – nie przez jakichś „szurów”, ale przez większość naukowców jak najbardziej widzących problem związany ze zmianą klimatu.
Innymi słowy, karne opodatkowywanie przemysłu opłatami za uprawnienia do emisji dwutlenku węgla, wymuszanie odchodzenia od produkcji energii z paliw kopalnych, narzucanie norm emisji dwutlenku węgla dla samochodów, próby wymuszania odchodzenia od samochodów spalinowych na rzecz tańszych elektrycznych i cały planowany „Zielony Ład” nie powstrzymają – zdaniem większości specjalistów od klimatu – globalnego ocieplenia i jego negatywnych skutków.
Natomiast z całą pewnością spowolnią rozwój gospodarczy i wytwarzanie bogactwa oraz pogorszą poziom życia, bo ludzie po prostu będą biedniejsi, ponosząc koszty beznadziejnych wysiłków ograniczenia wzrostu temperatury.
Jest to droga donikąd.
Czy nie lepiej usunąć te hamulce rozwoju i liczyć na to, że w naturalny sposób (bo ludzie dążą do lepszego życia i dobrowolnie za to zapłacą) pozwoli on na wytworzenie środków pozwalających na przystosowanie się do nieuniknionej zmiany klimatu?
Rozwój nie powinien być „zrównoważony”. Powinien być tak szybki, jak to możliwe.
Być może za sto, trzysta czy więcej lat ludzie będą musieli opuścić okolice równika i przemieścić się bliżej biegunów. Być może woda z topniejących lodowców zaleje część oceanów. Być może część obszarów Ziemi stanie się pustynią. Ale jeżeli rozwój będzie postępował, to może nie być to dużym problemem i ludzie będą mogli żyć lepiej i wygodniej niż dziś na przykład w sztucznych środowiskach. Albo w Kosmosie.
Za to próba zachowywania za wszelką cenę „najlepszego z możliwych klimatów” może doprowadzić do tego, że klimat i tak się zmieni z negatywnymi skutkami dla ludzi, ale ci nie będą mieli środków do przystosowania się. Bo zasoby zostaną zmarnowane na Zielone Łady i podobne pomysły.

Kiedyś Tyrański, dzisiaj Obajtek

sobota, 4 maja, 2024

Pamiętam, że gdy po strajkach w 1980 r. od władzy odsunięto Edwarda Gierka, pokazowo rozprawiono się również z ówczesnym „Kurskim” – przewodniczącym Komitetu ds. Radia i Telewizji Maciejem Szczepańskim, a także z ówczesnym „Obajtkiem” – dyrektorem państwowego przedsiębiorstwa Minex Kazimierzem Tyrańskim. Udało się nawet ich dość szybko skazać za łapówki i defraudację państwowego mienia – Tyrańskiego jeszcze pod koniec 1980 roku na piętnaście lat więzienia (potem wyszedł na przepustkę ze względu na zły stan zdrowia, a w 1989 r. uciekł za granicę), Szczepańskiego w 1984 r. na osiem lat więzienia (po czterech latach został zwolniony ze względu na stan zdrowia).
Oczywiście pokazowe ściganie i skazanie gierkowskich prominentów nie było żadną reformą. Peerelowski system trwał nienaruszony jeszcze prawie dziesięć lat. Po prostu do władzy doszli inni ludzie.
Podobnie i dzisiaj, nawet jeżeli uda się udowodnić Danielowi Obajtkowi czy innym prominentom PiS jakieś przestępstwa – na przykład korupcję czy niegospodarność – i ich skazać, nie będzie to samo w sobie oznaczało żadnej realnej zmiany, poza zmianą ekipy „przy korycie”.
Taką realną zmianą byłaby likwidacja samych stanowisk zajmowanych przez tych prominentów – w konsekwencji zabrania rządowi kontroli nad przedsiębiorstwami. W spółdzielni czy spółce w pełni niepaństwowej to, czy prezes ma bogato urządzony gabinet, czy nawet to, że w wyniku jakiejś jego decyzji spółka poniosła straty jest problemem co najwyżej jej udziałowców, a nie wszystkich obywateli. I ci udziałowcy mają z reguły nad tym większą kontrolę niż obywatele.
Ale nikt się do tego nie kwapi. Bo każda władza potrzebuje swoich Tyrańskich i Szczepańskich, Obajtków i Kurskich.