Państwo będzie konfiskować?

7 kwietnia, 2022

Sejm przy braku choćby jednego głosu sprzeciwu uchwalił ustawę pozwalającą na zamrażanie – decyzją ministra spraw wewnętrznych – funduszy i zasobów gospodarczych osób i podmiotów, co do których istnieje choćby prawdopodobieństwo wykorzystania posiadanych przez nie środków finansowych, funduszy i zasobów gospodarczych w celu wspierania agresji Rosji na Ukrainę, naruszeń praw człowieka lub represji wobec społeczeństwa obywatelskiego i opozycji demokratycznej w Rosji i na Białorusi, lub innych poważnych zagrożeń dla demokracji lub praworządności w tych państwach. O tym, czy takie prawdopodobieństwo faktycznie istnieje, będzie decydować oczywiście sam minister.
Wcześniej jedynie kilkoma głosami – dzięki wyłamaniu się kilku posłów PiS – przepadł punkt pozwalający na zamrożenie funduszy i zasobów gospodarczych osób i podmiotów „stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” .
Jednak to jest zbyt mało dla rządzącej partii, której posłowie wnieśli właśnie projekt zmiany Konstytucji, umożliwiający przejmowanie bez odszkodowania przez państwo majątku należącego nie tylko do cudzoziemców, ale i do osób prawnych lub innych podmiotów (również będących własnością obywateli polskich) – jeśli tylko będzie „można domniemywać”, że majątek ten choćby „może być wykorzystany” w jakiejkolwiek części do finansowania lub „wspierania w innej formie” napaści zbrojnej bezpośrednio zagrażającej bezpieczeństwu Rzeczypospolitej Polskiej.
Takie sformułowanie otwiera furtkę do skonfiskowania majątku np. prywatnej telewizji albo gazety, pod pretekstem, że może opublikować materiał wspierający Rosję. Albo partii politycznej, pod pretekstem, że sprzeciwia się – lub może się sprzeciwiać – jakimś dalszym sankcjom. Owszem, byłoby to nadużycie. Ale nie należy zakładać, że politycy nie będą chcieli nadużywać tego prawa.
Tak jak wcześniej pisałem, i w obecnym stanie prawnym istnieje droga do tego, by mienie osób faktycznie zamieszanych we wspieranie rosyjskiej agresji – np. rosyjskich oligarchów – najpierw zabezpieczyć, a potem przeznaczyć na odszkodowanie dla ofiar tej agresji. Ta droga wymaga jednak uprawdopodobnienia zarzutów, udowodnienia winy i podlega kontroli sądowej. A władza jak widać nie zamierza zawracać sobie tym głowy.

Rosyjska propaganda zaprzecza samej sobie

3 kwietnia, 2022

Marianna Wyszemirska, która 9 marca została sfotografowana podczas ewakuacji ostrzelanego szpitala położniczego w Mariupolu, i która potem urodziła dziecko (nie należy mylić jej z kobietą sfotografowaną wówczas na noszach: ta potem zmarła), udzieliła wywiadu rosyjskim (prokremlowskim) dziennikarzom Denisowi Sielezniowowi i Kristinie Mielnikowej- prawdopodobnie znajdując się na terytorium kontrolowanym przez wojska rosyjskie lub w samej Rosji. W tymże wywiadzie (opublikowanym na rosyjskich kanałach Telegrama oraz na Youtube) stwierdziła wyraźnie, że w rejon szpitala trafiły dwa pociski wystrzelone „z innego miejsca” – choć nie słyszała samolotów i powiedziano jej tam na miejscu, że to nie był nalot – oraz, że w tym szpitalu faktycznie przebywały rodzące i ciężarne kobiety, a także (w piwnicy) ich mężowie. Stwierdziła także, że nie przyjęto jej do innego szpitala położniczego, ponieważ był on zajęty przez wojsko, a do tego, w którym przebywała, żołnierze jedynie „pewnego razu” przyszli po jedzenie, a tak ogólnie ich tam nie było. Przychodzili też do znajdującego się opodal budynku onkologii.
Inaczej mówiąc, zadała jednoznaczny kłam pojawiającym się wcześniej twierdzeniom rosyjskiej propagandy, że:
– informacja o ostrzelaniu szpitala była fejkiem, a ona sama była wynajętą do zrobienia fejkowego materiału aktorką (pisały o tym np. „Rossijskaja Gazieta” czy „Komsomolskaja Prawda”, a także rosyjska ambasada w Londynie na swoim koncie na Twitterze);
– w (rzekomo) ostrzelanym szpitalu nie było pacjentów i cywili, tylko stacjonował tam batalion „Azow” (wymienione wyżej wpisy rosyjskiej ambasady w Londynie, a także wypowiedź samego ministra spraw zagranicznych Rosji Ławrowa).
A także stwierdzeniu pana Janusza Korwin-Mikkego, który twierdził, że budynek na zdjęciach z ewakuacji nie mógł być szpitalem, tylko „typowym państwowym budynkiem ewakuowanym dość dawno”, wpisując się w narrację, że była to wyreżyserowana „ustawka”.
Mimo to wywiad ten przedstawiany jest (zgodnie z intencją tych, którzy go stworzyli) jako dowód na kłamstwa strony ukraińskiej, no bo przecież mówiono o bombardowaniu, a tu okazuje się, że to raczej były rakiety wystrzelone z ziemi lub z samolotów z dalszej odległości. Wbrew wyraźnym słowom pani Wyszemirskiej sugeruje się, że w szpitalu było jednak ukraińskie wojsko. Kieruje się uwagę na fakt, że dziennikarze AP towarzyszący żołnierzom przy ewakuacji zjawili się już po kilkunastu minutach od ostrzału – sugerując milcząco, że jest w tym coś podejrzanego. A pan Korwin-Mikke nadal się upiera, że to była „ustawka” i to „jeszcze bezczelniejsza”.
Na nagranym materiale notabene bardzo dobrze widać, w jaki sposób rosyjski dziennikarz (co ciekawe, używający w wywiadzie słowa „wojna”, a nie „specjalna operacja militarna”) próbuje włożyć w usta pani Marianny swój przekaz propagandowy, pytając ją, czy jest możliwe, że zbombardowanie teatru w Mariupolu, w którym schroniła się ludność cywilna, może być prowokacją – i uzyskując odpowiedź, jaką mógłby dać każdy uczciwy człowiek niewiedzący nic na ten temat: „Nie wiem, jak było – na wojnie na pewno wszystkie środki są dobre. (…) Może oczywiście być”. Rzecz jasna, to nic tak naprawdę nie wnosi do tematu. Ale liczy się wrażenie.
No a na końcu – jakżeby inaczej – pada prośba do prezydenta Żełenskiego o „dogadywanie się” i pójście na „kompromis”, bo Mariupol zmienił się w „klatkę” i z większej części miasta już nic nie zostało. Nie wiem, czy pani Marianna została do wygłoszenia tego apelu zmuszona, czy jest to szczery apel osoby wolącej, by za wszelką cenę zakończył się koszmar wojny. Ale warto pamiętać, że gdyby nie atak wojsk rosyjskich, tego koszmaru by nie było.

Minister zamrozi komu zechce?

30 marca, 2022

Zgodnie z projektem ustawy „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego”, który dzisiaj wpłynął do Sejmu, minister spraw wewnętrznych będzie mógł zamrozić fundusze i zasoby gospodarcze dowolnym osobom lub podmiotom, co do których uzna, że choćby pośrednio wspierają agresję Rosji na Ukrainę lub są bezpośrednio związane z innymi osobami lub podmiotami, które taką agresję wspierają, albo że „istnieje prawdopodobieństwo wykorzystania w tym celu posiadanych przez nie środków finansowych, funduszy i zasobów gospodarczych”. Będzie to również oznaczało zakaz udostępniania funduszy lub zasobów gospodarczych takim osobom czy podmiotom, pod groźbą kary pieniężnej w wysokości do nawet 20 milionów złotych.
W odróżnieniu od rozporządzeń unijnych nakładających takie sankcje na określonych z imienia i nazwiska kilkudziesięciu białoruskich i rosyjskich polityków, urzędników i wojskowych, tu lista będzie całkowicie otwarta. Zakres uzasadnienia decyzji ministra będzie mógł zostać ograniczony ze względu na bezpieczeństwo państwa lub porządek publiczny i będzie można ją zaskarżyć jedynie do sądu administracyjnego.
Teoretycznie na listę ministra będzie mógł trafić na przykład mały polski przedsiębiorca, który prowadzi handel z podmiotami rosyjskimi – niekoniecznie państwowymi – i który nie jest w stanie szybko zmienić profilu swojej działalności lub kontrahentów. Ze szkodą dla siebie, swoich pracowników i klientów.
Albo nawet ktoś, kto krytykuje rząd i to niekoniecznie w sprawie stosunków z Rosją czy wojny na Ukrainie. Choć to już oczywiście byłoby nadużycie.
Jakkolwiek nie podoba mi się działalność tych, którzy propagandowo lub biznesowo wspierają rząd Putina, to jednak wolałbym, by minister nie dostał takiej władzy.

Putin i ludność cywilna w Donbasie

24 marca, 2022

Zgodnie z wersją rosyjską, „specjalna operacja militarna” na Ukrainie była konieczna w celu powstrzymania Ukrainy od zabijania cywili w Donbasie. Sprawdźmy więc, jak wyglądają fakty:
– Wg danych specjalnej misji monitorującej OBWE, od początku 2017 r. do 15 września 2020 r. w toczącej się od 2014 roku wojnie w Donbasie zginęło 161 cywilów – po obu stronach frontu. Na terenach kontrolowanych przez separatystów zginęło 97 osób, na terenach kontrolowanych przez ukraiński rząd – 55 osób, na terenach „niczyich” – 9 osób. 81 zginęło od min, 66 od bombardowań, 11 od broni lekkiej, 3 z innych przyczyn.
– Wg danych misji monitorującej ONZ, od początku 2018 r. do końca 2021 r. w wojnie tej zginęło 136 cywilów. W samym 2021 roku zginęło ich 25 (w tym 12 od min), a w 2020 roku 26 (w tym 17 od min). Łączna liczba zabitych i rannych to 381, z czego 310 na terenach kontrolowanych przez separatystów, a 62 na terenach kontrolowanych przez rząd ukraiński.
– Wg organizacji Crisis Group, która zbiera dane z różnych źródeł (oprócz raportów ONZ i OBWE także oświadczenia strony ukraińskiej, rosyjskiej i władz separatystów, informacje prasowe armii ukraińskiej, informacje z social media) od 6 stycznia 2020 r. do 23 lutego 2022 r. w wojnie tej zginęło 74 cywilów. Nie podają, ilu po czyjej stronie, ale z mapy wynika, że po obu. Na podstawie zamieszczonej mapy można naliczyć przynajmniej 38 po stronie kontrolowanej przez rząd ukraiński – Nikolśke, Mariupol, Sartana, Myrne, Wołnowacha, Wełyka Nowosiłka, Marjinka, Oczeretyne, Switłodarśk, Siewierodonećk, Starobielsk. Takie same dane są, jeśli przyjąć okres do 31 grudnia 2021 r.
– Od początku inwazji Rosji na Ukrainę, tj. od 24 lutego 2022 r., w wojnie na Ukrainie zweryfikowano na dzień 23 marca br. 977 śmiertelnych ofiar cywilnych, wg danych Biura Wysokiego Komisarza Praw Człowieka ONZ, z czego 279 w Donbasie – 224 po stronie ukraińskiej i 55 po stronie separatystycznych republik. Rzeczywista liczba ofiar jest, co przyznają sami autorzy raportu, znacznie wyższa, ponieważ brak zweryfikowanych danych z wielu miejsc, m. in. z Mariupola (źródła ukraińskie podają, że zginęło tam ponad 3 tysiące osób), Wołnowachy, Izium, Siewierodonećka, Rubiżnego i Trościańca.
Inaczej mówiąc:
– Nie jest prawdą, że ludność cywilna w Donbasie w ciągu ostatnich lat ginęła wyłącznie z rąk sił ukraińskich, cywilne ofiary zdarzały się po obu stronach frontu; tu warto przypomnieć, że cała wojna została rozpoczęta w kwietniu 2014 roku przez prorosyjskich separatystów chcących oderwać Donbas od Ukrainy po obaleniu w Kijowie prezydenta Janukowycza.
– Liczba cywilnych ofiar wojny w Donbasie w ostatnich latach spadała;
– W ciągu miesiąca „specjalnej operacji militarnej” zginęło co najmniej kilkakrotnie więcej cywili niż w ciągu pięciu ostatnich lat konfliktu w Donbasie – nawet w samych „republikach ludowych” zginęło ich więcej, niż wcześniej od początku 2020 r.
Wygląda więc na to, że Putina nie obchodzi los ludności cywilnej ginącej czy to w Donbasie, czy gdzie indziej. „Specjalna operacja militarna” – to znaczy zbrojna napaść na Ukrainę – ma inne cele.

Oskarżyć oligarchów

23 marca, 2022

Zamiast zmieniać Konstytucję w celu umożliwienia konfiskaty majątku rosyjskich oligarchów w Polsce (a przy okazji, być może, stworzyć furtkę dla konfiskaty majątków innych osób), polskie państwo mogłoby zrobić coś innego.
Oskarżyć tychże oligarchów i innych członków rosyjskiego aparatu władzy o udział w związku przestępczym mającym na celu wszczęcie i prowadzenie wojny napastniczej przeciwko Ukrainie lub przygotowania do takiej wojny – przestępstwo z art. 258 Kodeksu karnego. Ponieważ wszczęcie i prowadzenie tej wojny oraz przygotowania do niej można uznać za przestępstwo o charakterze terrorystycznym (górna granica kary wynosi co najmniej 5 lat, a celem takiego czynu jest zmuszenie organu innego państwa – w tym przypadku Ukrainy – do podjęcia lub zaniechania określonych czynności, a także poważne zastraszenie wielu osób), pasowałby tu art. 258 § 2 kk (kara do 8 lat pozbawienia wolności).
Sam udział w takim związku przestępczym też można w związku z tym uznać za przestępstwo o charakterze terrorystycznym. A zgodnie z art. 110 kk ustawę karną polską stosuje się m. in. do cudzoziemca, który popełnił za granicą przestępstwo o charakterze terrorystycznym.
A nawet, jeśli byłyby wątpliwości, czy to przestępstwo o charakterze terrorystycznym, to ustawę karną polską stosuje się też do cudzoziemca, który popełnił za granicą czyn zabroniony skierowany przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej. Można argumentować, że napaść na Ukrainę jest przeciwko interesom Rzeczypospolitej Polskiej.
Skazując za coś takiego, sąd może orzec – a na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej orzeka – środek kompensacyjny w postaci obowiązku naprawienia wyrządzonej przestępstwem szkody. Szkody wywołane wojną na Ukrainie z pewnością są już ogromne, a ostatecznie będą jeszcze większe.
A na poczet wykonania środka kompensacyjnego może nastąpić zabezpieczenie majątkowe na mieniu oskarżonego (art. 291 Kodeksu postępowania karnego). Postanowienie o zabezpieczeniu może wydać nawet prokurator, choć oczywiście na takie postanowienie przysługuje zażalenie do sądu.
Myślę, że słuszną i sprawiedliwą rzeczą byłoby przeznaczyć mienie osób faktycznie świadomie współpracujących z Putinem w celu realizacji jego politycznych planów co do Ukrainy na odszkodowanie dla ofiar wojny.
Oczywiście, ich współpracę trzeba by udowodnić przed sądem. A na początku przynajmniej ją uprawdopodobnić, aby sąd zgodził się na zastosowanie zabezpieczenia.
Ale od czego jest państwowa prokuratura? ZZ do dzieła.

15 lat więzienia za ułatwianie prostytucji

19 marca, 2022

Tak tylko zauważę, że od 13 marca br. obowiązuje przepis (art. 72 pkt 2) ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa), zgodnie z którym osoba skazana za przestępstwo z art. 204 § 1 lub 2 kodeksu karnego (czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inną osobę oraz nakłanianie innej osoby do uprawiania prostytucji lub ułatwianie jej uprawiania prostytucji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) popełnione w czasie trwania konfliktu zbrojnego na terytorium Ukrainy musi dostać karę w wysokości co najmniej 5 lat pozbawienia wolności (normalnie 3 miesiące), a najwyższy wymiar grożącej jej kary to 15 lat pozbawienia wolności (normalnie 5 lat).
Automatycznie oznacza to brak możliwości warunkowego zawieszenia takiej kary oraz warunkowego umorzenia postępowania.
Czyli na przynajmniej pięć lat do więzienia będzie musiał powędrować – jeśli zostanie skazany za kuplerstwo, co wcale nie jest niemożliwe – np. właściciel internetowej strony z ogłoszeniami erotycznymi, na której ogłaszają się jawnie prostytutki, czy też osoby „oczekujące sponsoringu”. Albo właściciel mieszkania, który wynajął je pani trudniącej się najstarszym zawodem świata po to, by mogła gościć tam swoich klientów. Albo szofer, którego taka pani wynajmuje, by ją podwoził do tych klientów.
Rozumiem chęć ochrony uchodźczyń przed czyhającymi na nie gangami sutenerów, ale czy nie wystarczyło tu podnieść kary (co zresztą uczyniono – grozi nawet 25 lat pozbawienia wolności) za przestępstwo określone w art. 203 kk („Kto, przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub wykorzystując stosunek zależności lub krytyczne położenie, doprowadza inną osobę do uprawiania prostytucji…”)?

Liberalizm wojenny

15 marca, 2022

Władze ogarniętej wojną Ukrainy zapowiadają coś zupełnie przeciwnego niż zwykle robią państwa w takiej sytuacji: zamiast zwiększania podatków i narzucania dodatkowych regulacji – zniesienie kontroli działalności gospodarczej oraz zastąpienie VAT (dotychczasowa standardowa stawka 20%) i podatku dochodowego (dotychczasowa standardowa stawka 18%) pojedynczym podatkiem w wysokości 2% od przychodu z uproszczoną księgowością, przy czym małe przedsiębiorstwa mają go płacić dobrowolnie (informacja z oficjalnej strony Prezydenta Ukrainy).
Jest to krok w kierunku zmniejszenia tak przymusowej biurokracji w gospodarce i związanych z nią kosztów, jak i przymusowych obciążeń fiskalnych. Owszem, może się zdarzyć, że pewne podmioty na tym stracą, ale gdyby takie coś nastąpiło w Polsce, to wpływy z 2% podatku przychodowego od przedsiębiorstw zatrudniających 10 lub więcej pracowników wyniosłyby zaledwie kilkadziesiąt miliardów złotych (wg GUS łączne przychody takich przedsiębiorstw z sektora niefinansowego w 2020 r. to 1566,3 mld zł, a w 2019 r. 1556,1 mld zł, czyli podatek 2% od tych przychodów wyniósłby nieco ponad 31 mld – dla porównania w 2019 r. wpływy z VAT wyniosły prawie 181 mld, a z CIT nieco ponad 50 mld). Czyli ogólnie obciążenie podatkowe przedsiębiorstw (będące jednym z czynników wpływających na ceny towarów) powinno zmaleć kilkukrotnie.
Miejmy nadzieję, że wojna wkrótce się skończy, Ukraina ocali swoją niepodległość i jej mieszkańcy będą mogli skorzystać z większej wolności gospodarczej, tworząc bogactwo w warunkach pokoju.

Oszukany przez Łukaszenkę ma cierpieć?

13 marca, 2022

Grupa Granica informuje, że imigrantów nielegalnie przekraczających granicę polsko-białoruską nadal wypycha się z powrotem do Białorusi. Do państwa pośrednio zaangażowanego w napaść Rosji na Ukrainę poprzez udostępnienie atakującej rosyjskiej armii swojego terytorium. Do państwa obłożonego już za to unijnymi sankcjami, a więc z punktu widzenia Polski nieprzyjaznego. Do państwa, które za chwilę może się już aktywnie włączyć w działania wojenne na Ukrainie.
Do państwa, w którym są więźniowie polityczni i którego obywatelom Polska jak najbardziej udziela różnych form ochrony oraz wydaje wizy humanitarne.
Do państwa, w którym tacy imigranci bywają – jak wynika z napływających sygnałówbici i okradani przez białoruskich funkcjonariuszy.
W tym przypadku miało to dotyczyć imigrantów z Jemenu, gdzie od siedmiu lat toczy się wojna domowa, która pochłonęła już ponad trzysta tysięcy ofiar cywilnych. Proszących o ochronę w Polsce.
W sytuacji, gdy wpuszczono już ponad półtora miliona uchodźców z Ukrainy, również tych pochodzących z krajów azjatyckich i afrykańskich. W sytuacji, gdy uciekającym obywatelom Ukrainy postanowiono dać nie tylko możliwość legalnej pracy, ale nawet pewne wsparcie socjalne, na przykład prawo do korzystania z finansowanej przez państwo opieki medycznej i edukacji.
Jeśli to prawda, to jaki jest sens upierania się przy takim traktowaniu tych imigrantów? Bo na pewno argumentem nie jest ani to, że mogą oni spowodować jakiś problem ekonomiczny – wszak są oni kroplą w morzu ludzi napływających z Ukrainy – ani to, że nie ma prawnych możliwości ich legalnego przyjęcia (skoro wnioskują o ochronę międzynarodową, a w ich kraju toczy się wojna). Ani to, że Białoruś jest państwem całkowicie bezpiecznym, w którym prawo takiego imigranta do życia, wolności i bezpieczeństwa osobistego byłoby niezagrożone i nie istnieje niebezpieczeństwo poddania go torturom, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu (w przeciwnym razie występują przesłanki udzielenia zgody na pobyt ze względów humanitarnych lub pobyt tolerowany).
To jest tak, jakby Polska chciała całemu światu dać sygnał: „Jesteśmy w stanie przyjąć miliony, ale jeśli ktoś dał się oszukać Łukaszence, niech cierpi”.
Po co?

Dyrektor zadziałał jak państwo

11 marca, 2022

Parę dni temu Internet obiegło – nie wiem, czy prawdziwe, czy fejkowe (podmiot, którego to miało dotyczyć oświadczył oficjalnie, że to nieprawda) – zdjęcie kartki z tablicy ogłoszeń pewnej prywatnej firmy, na której to kartce dyrektor komunikuje pracownikom, iż z „w związku z niewielkim zaangażowaniem i rażącym brakiem solidarności” wykazanym w związku ze zbiórką pieniędzy na pomoc Ukrainie, premie za luty zostaną w całości przekazane na ten cel.
Wszyscy, którzy oburzają się w tym przypadku na zabieranie ludziom wypracowanych przez nich pieniędzy nawet na skądinąd szlachetny cel, powinni sobie uprzytomnić, że tak właśnie – i to na co dzień – działa państwo. Nie tylko w przypadku obecnej pomocy Ukrainie (i tak oferowanej dobrowolnie w ogromnej skali przez tych, których na to stać), ale w niemal każdym innym przypadku. Na bardziej i mniej szlachetne cele uznawane przez siebie za słuszne szefowie państwa zabierają ludziom przymusowo jakąś część zarobionych lub posiadanych przez nich pieniędzy, w formie podatków lub innych „danin publicznych”. Ciekawe, ilu z tych oburzających się na postępowanie owego dyrektora potępia takie praktyki w przypadku państwa? Ilu uważa, że co do zasady, jeżeli ludzie nie chcą płacić dobrowolnie w pożądanym przez polityków stopniu na powiedzmy publiczne szkoły, policję, „500+”, pomoc społeczną czy budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, to nie powinni być do tego zmuszani?
A jeśli uważają, że powinni, to czemu właściwie oburza ich takie postępowanie szefa w prywatnej firmie?

Pchły szachrajki i Żuk

10 marca, 2022

Wygląda na to, że członkowie zarządów Poczty Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, na których Prezes Najwyższej Izby Kontroli złożył dziesięć miesięcy temu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 296 kk („Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową…”) w związku z przygotowaniami do ostatecznie nieprzeprowadzonych tzw. wyborów kopertowych (mimo uzyskania rekompensaty ze Skarbu Państwa obie spółki poniosły straty w wysokości ok. 20 milionów złotych), nie poniosą odpowiedzialności karnej, nawet jeśli prokuratura kiedyś wykaże ochotę do ich ścigania.
Bo wczoraj właśnie Sejm stosunkiem głosów 228 do 226 przegłosował poprawkę nr 98 do uchwalanej ustawy „o rządowym projekcie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa”, która zdejmuje odpowiedzialność ze sprawców czynu zabronionego określonego w art. 296 § 1, 1a,3 lub 4 Kodeksu karnego, jeżeli czyn został popełniony m. in. w czasie obowiązywania stanu epidemicznego lub epidemii, a sprawca działał lub zaniechał działania w celu ochrony życia lub zdrowia wielu osób, bezpieczeństwa publicznego lub dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury.
A „wybory kopertowe” miały być przecież zorganizowane właśnie dlatego, żeby ludzie w czasie obowiązywania stanu epidemii nie zakażali się koronawirusem tłocząc się przy urnach w pomieszczeniach komisji wyborczych.
Zadecydował głos Stanisława Żuka z Kukiz’15, który zagłosował za poprawką. Gdyby głosował tak, jak jego koledzy – Paweł Kukiz i Jarosław Sachajko (głosowali przeciw), to poprawka ta by nie przeszła, bo byłby w głosach remis 227 do 227.
Ale przeszła. Można jeszcze ewentualnie liczyć na sprzeciw Senatu, ale on też może zostać odrzucony. A prezydent nie zawetuje ustawy dotyczącej w większości pomocy ukraińskim uchodźcom.
Pozostaje liczyć na to, że przepis ten zostanie uchylony w przyszłości.